Przepisy, na podstawie których służby specjalne sięgają po billingi obywateli, są dziurawe, przez co dochodzi do nadużyć – wynika z raportu NIK, która zbadała tę drażliwą kwestię.
– Obowiązujące w Polsce przepisy dotyczące pozyskiwania przez służby specjalne, policję, policję skarbową danych telekomunikacyjnych nie chronią dostatecznie praw i wolności obywatelskich przed ingerencją państwa – stwierdził wczoraj prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski, prezentując wyniki kontroli. I zaznaczył, że uprawnienia służb w tej materii trzeba pilnie doprecyzować.
Pokusa dla służb
Aż 10 służb specjalnych, a także sądy i prokuratury mogą występować do operatorów po wykazy naszych połączeń telefonicznych, informacje o lokalizacji telefonów czy treści esemesów. Sięganie po te dane od zawsze budziło emocje i podejrzenia o nadużywanie uprawnień. Raport NIK dowodzi, że te obawy nie są przesadzone.
– NIK wskazuje na konieczność radykalnej reformy systemu billingów. Kontrola potwierdziła kwestie, które jako organizacja pozarządowa wielokrotnie podnosiliśmy – komentuje dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Izba wzięła pod lupę m.in. policję, CBA, ABW, SKW, Straż Graniczną, wybrane sądy i prokuratury, a także Ministerstwo Finansów i Urząd Komunikacji Elektronicznej. I dostrzegła niepokojące nieprawidłowości.