Reklama
Rozwiń

Bezrobocie w powiatach w 2010 r.

Firmy czekają na lepsze czasy z decyzjami o przyjmowaniu pracowników. O wzroście lub spadku bezrobocia decyduje głównie aktywność urzędów pracy. Z największymi problemami wciąż boryka się powiat szydłowiecki – co trzeci mieszkaniec nie ma tam etatu

Publikacja: 11.02.2011 02:13

Bezrobocie w powiatach w 2010 r.

Foto: Rzeczpospolita

Analiza mapy powiatowego bezrobocia w Polsce w 2010 r. pokazuje, że właściwie nie ma lokalnego rynku pracy, gdzie sytuacja drastycznie by się pogorszyła lub zastanawiająco poprawiła. W poprzednich latach bez trudu można było znaleźć miejsca, gdzie spadki i wzrost mocno odbiegały od średniej.

Takie „wyrównanie” na lokalnych rynkach to efekt sytuacji makroekonomicznej. Choć lekkie ożywienie gospodarcze widać od kilku miesięcy, firmy wyczekują oznak trwałej poprawy. Sytuacja może się zmienić dopiero za kilka miesięcy. – Wzrost zatrudnienia w firmach jest mocno związany z inwestycjami. Wydaje się, że te powinny znacząco się zwiększyć w połowie roku – mówi Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.

– Pierwsze powinny zacząć zatrudniać firmy przemysłowe. Są w najlepszej kondycji, dotychczas zwiększały moce głównie dzięki poprawie wydajności pracy.

Wobec małej aktywności firm decydujący wpływ na lokalne rynki miały działania urzędów pracy. – W ubiegłym roku na aktywne formy walki z bezrobociem mieliśmy do dyspozycji rekordową kwotę 10,6 mln zł – mówi Wojciech Hołdyński, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Gołdapi. W tym powiecie bezrobocie w ciągu roku (od grudnia do grudnia) spadło o 3,1 pkt proc., do 22 proc. (to najwyższy spadek w kraju). Dzięki pieniądzom udało się np. 700 osób wysłać na staże, a 115 dostało granty na własną działalność.

Powiat opoczyński dysponował kwotą 17 mln zł, z czego o ponad połowę urzędnicy PUP wystarali się sami. – Efekty to m.in. 234 osoby z dotacją na własną firmę (musi ona działać przynajmniej przez rok) czy 347 dofinansowanych stanowisk pracy w przedsiębiorstwach (pracodawca musi je utrzymać przez dwa lata) – wylicza Jan Kaczorowski z PUP w Opocznie, gdzie stopa bezrobocia spadła o 2,3 pkt proc.

Reklama
Reklama

W tym roku urzędy nie będą miały takich możliwości, dostaną o ok. 70 proc. pieniędzy mniej. – Udało nam się w 2010 r. utrzymać bezrobocie w ryzach, bo mieliśmy sporo pieniędzy z różnych źródeł. To było ponad 11 mln zł – mówi Barbara Maciaszek z PUP w Kamiennej Górze. W tym roku będzie to 3 mln zł. – Zastanawiamy się, jak zachowa się rynek, gdy ożywienie będzie coraz bardziej wyraźne. Firmy będą potrzebowały pracowników, a nie będą mogły liczyć na takie wsparcie jak w 2010 r. – zauważa Lidia Posiadała, wicedyrektor PUP w Mrągowie.

Jacek Męcina, ekspert PKPP Lewiatan, zwraca uwagę, że wobec planowanych cięć rząd przynajmniej powinien zaproponować uelastycznienie lokalnej polityki. Obecnie najbardziej atrakcyjne z punktu widzenia pracodawców i pracowników instrumenty można stosować tylko na terenie danego powiatu. Przykładowo, urząd w Szydłowcu nie może refundować miejsca pracy dla swojego bezrobotnego w Warszawie. – Uelastycznienie pomogłoby tym mikroregionom, gdzie jest słabo rozwinięty przemysł lub mało firm – podkreśla ekspert.

[ramka][srodtytul]Dobrze jest tylko wokół wielkich miast[/srodtytul]

W 57,2 proc. powiatów stopa bezrobocia wzrosła w grudniu 2010 r. w porównaniu z grudniem poprzedniego roku. Najbardziej – o 2,5 proc. (do 27,4 proc.) – w powiecie górowskim (woj. dolnośląskie). W 4,7 proc. się nie zmieniła, a w 37,9 proc. – spadła (najmocniej w powiecie gołdapskim, o 3,1 pkt proc., do 22 proc.). W niektórych powiatach bezrobocie zmieniało się w ciągu roku – przykładowo w kamieńskim w grudniu wzrosło do 26 proc. z 20 w lipcu – często ma to związek z sezonowością zatrudnienia. Największy problem występuje już od kilku lat w powiecie szydłowieckim (woj. mazowieckie), piskim czy bartoszyckim (oba w woj. warmińsko-mazurskim). Małe bezrobocie jest w powiatach sąsiadujących z wielkimi miastami. [/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorek [mail=a.cieslak@rp.pl]a.cieslak@rp.pl[/mail] [mail=a.fandrejewska@rp.pl]a.fandrejewska@rp.pl[/mail][/i]

Analiza mapy powiatowego bezrobocia w Polsce w 2010 r. pokazuje, że właściwie nie ma lokalnego rynku pracy, gdzie sytuacja drastycznie by się pogorszyła lub zastanawiająco poprawiła. W poprzednich latach bez trudu można było znaleźć miejsca, gdzie spadki i wzrost mocno odbiegały od średniej.

Takie „wyrównanie” na lokalnych rynkach to efekt sytuacji makroekonomicznej. Choć lekkie ożywienie gospodarcze widać od kilku miesięcy, firmy wyczekują oznak trwałej poprawy. Sytuacja może się zmienić dopiero za kilka miesięcy. – Wzrost zatrudnienia w firmach jest mocno związany z inwestycjami. Wydaje się, że te powinny znacząco się zwiększyć w połowie roku – mówi Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Spadki i darowizny
Jak długo można żądać zachowku? Prawo jasno wskazuje termin przedawnienia
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Prawnicy
Prof. Marcin Matczak: Dla mnie to podważalny prezydent
Prawo karne
Andrzej Duda zmienia zdanie w sprawie przepisów o mowie nienawiści
Matura i egzamin ósmoklasisty
Uwaga na świadectwa. MEN przypomina szkołom zasady: nieaktualne druki do wymiany
Prawo karne
Ziobrowe prawo trzyma się mocno. Dlaczego resort Bodnara wstrzymuje zmiany
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama