Analiza mapy powiatowego bezrobocia w Polsce w 2010 r. pokazuje, że właściwie nie ma lokalnego rynku pracy, gdzie sytuacja drastycznie by się pogorszyła lub zastanawiająco poprawiła. W poprzednich latach bez trudu można było znaleźć miejsca, gdzie spadki i wzrost mocno odbiegały od średniej.
Takie „wyrównanie” na lokalnych rynkach to efekt sytuacji makroekonomicznej. Choć lekkie ożywienie gospodarcze widać od kilku miesięcy, firmy wyczekują oznak trwałej poprawy. Sytuacja może się zmienić dopiero za kilka miesięcy. – Wzrost zatrudnienia w firmach jest mocno związany z inwestycjami. Wydaje się, że te powinny znacząco się zwiększyć w połowie roku – mówi Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.
– Pierwsze powinny zacząć zatrudniać firmy przemysłowe. Są w najlepszej kondycji, dotychczas zwiększały moce głównie dzięki poprawie wydajności pracy.
Wobec małej aktywności firm decydujący wpływ na lokalne rynki miały działania urzędów pracy. – W ubiegłym roku na aktywne formy walki z bezrobociem mieliśmy do dyspozycji rekordową kwotę 10,6 mln zł – mówi Wojciech Hołdyński, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Gołdapi. W tym powiecie bezrobocie w ciągu roku (od grudnia do grudnia) spadło o 3,1 pkt proc., do 22 proc. (to najwyższy spadek w kraju). Dzięki pieniądzom udało się np. 700 osób wysłać na staże, a 115 dostało granty na własną działalność.
Powiat opoczyński dysponował kwotą 17 mln zł, z czego o ponad połowę urzędnicy PUP wystarali się sami. – Efekty to m.in. 234 osoby z dotacją na własną firmę (musi ona działać przynajmniej przez rok) czy 347 dofinansowanych stanowisk pracy w przedsiębiorstwach (pracodawca musi je utrzymać przez dwa lata) – wylicza Jan Kaczorowski z PUP w Opocznie, gdzie stopa bezrobocia spadła o 2,3 pkt proc.