Jak pisała „Rz” (Rostowski zmusza miasta do cięć oraz Miejskie budowy pójdą pod nóż?), Jacek Rostowski ograniczył możliwość zadłużania się miast, zmieniając sposób liczenia ich długu. – Skoro jest trudniej o kredyty, to trzeba zapomnieć o już rozpoczętych i planowanych inwestycjach – alarmował Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa. I apelował do innych prezydentów, burmistrzów i wójtów o składanie skarg do Trybunału Konstytucyjnego.
Wniosek ma trafić do Trybunału już w najbliższych dniach. – Rozporządzenie ogranicza samodzielność samorządów, którą gwarantuje konstytucja – argumentował od wielu tygodni Andrzej Oklejak, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. prawnych. – Nie było też odpowiedniego vacatio legis przy wprowadzaniu tych przepisów, ponadto rozporządzenie, co niedopuszczalne, rozszerzająco interpretuje Ustawę o finansach publicznych.
Samorządy protestują, bo nowe przepisy zmuszają je do wliczania do długu miasta odroczonych dotąd na lata płatności i kosztów inwestycji w partnerstwie publiczno-prywatnym.
Zarzuty naruszenia konstytucji przez rozporządzenie ministra nie mają podstaw – twierdzi natomiast Ministerstwo Finansów. Celem rozporządzenia nie jest blokowanie inwestycji samorządów – informowało biuro prasowe resortu.
- Zahamowanie inwestycji zwiększy bezrobocie – ostrzegał tymczasem skarbnik Krakowa Lesław Fijał. A samorządy odpowiadają tylko za niecałe 6 procent naszego długu publicznego, który wynosi ok. 670 mld zł (dane na koniec 2009 r.). Ponad 94 procent to „zasługa” rządu.