Porażka ustawy żłobkowej i fatalne dane o liczbie rodzących się dzieci zmusiły rząd do dodatkowych działań ułatwiających rodzicom godzenie obowiązków zawodowych i rodzinnych. Jeszcze w tym miesiącu resort pracy ogłosi konkurs na wykorzystanie dodatkowych 150 mln zł z funduszy UE na tworzenie żłobków, klubów dziecięcych i wsparcie opiekunów dziennych – dowiedziała się „Rz". Kiedy doliczymy do tego 60 mln zł z programu „Maluch", będzie to pięć razy więcej niż w 2011 r., kiedy na ten cel było zaledwie 40 mln zł.
Działająca od kwietnia ubiegłego roku ustawa żłobkowa nie przyniosła spodziewanych rezultatów, tj. znaczącego zwiększenia liczby żłobków, opiekunów dziennych (zarejestrowało się zaledwie kilku) czy klubów malucha. Podobnie jest z legalizacją niań. Jak wynika z najnowszych danych ZUS, do których dotarła „Rz", zarejestrowało się zaledwie 6,2 tys. opiekunek. A ich liczba na rynku jest szacowana na 150 – 200 tys.
Głównym powodem niepowodzenia są pieniądze, a właściwie ich brak. Budżet programu „Maluch", który ma wspierać głównie gminy w zapewnianiu opieki najmłodszym, wynosi w latach 2011 – 2013 zaledwie 190 mln zł (odpowiednio: 40, 60 i 90 mln zł). A koszt wybudowania jednego żłobka oscyluje wokół 1 mln zł. W dodatku gminy cierpią na brak pieniędzy i szukają oszczędności, gdzie tylko mogą, nawet w oświacie. – Rodzi się za mało dzieci – tym najprostszym faktem Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy, uzasadnia w rozmowie z „Rz" decyzję o skierowaniu dodatkowych pieniędzy na żłobki. Potwierdzają to najnowsze dane GUS. W 2011 r. urodziło się zaledwie 391 tys. dzieci – ponad 20 tys. mniej niż rok wcześniej. Jednym z powodów jest wysokie bezrobocie sięgające wśród młodych do 25. roku życia – 30 proc.
Z rozmów, jakie „Rz" przeprowadziła w samorządach, wynika, że są one bardzo zainteresowane dodatkowymi pieniędzmi. – Dostaliśmy dofinansowanie na budowę trzech żłobków, chcieliśmy otworzyć cztery, ale zabrakło pieniędzy – mówi Anna Żabczyńska z Urzędu Miasta Wałbrzych. – Jeśli pojawią się dodatkowe fundusze, będziemy się o nie ubiegać – dodaje.
Gminy i demografowie uważają jednak działania rządu za niewystarczające. Wskazują, że państwo potrzebuje spójnej, długotrwałej polityki rodzinnej. Przypominają, że wciąż nie został rozwiązany problem przedszkoli, za które rodzice płacą coraz więcej. Pomimo obietnic złożonych w kampanii wyborczej rząd nie zamierza ich dofinansowywać z budżetu. – Dzieci są inwestycją, a władze traktują wydatki na opiekę jak zło konieczne – mówi prof. Irena Kotowska, demograf z SGH.