A co by pani zrobiła z obecną Krajową Radą Sądownictwa? Odcięłaby pani im dofinansowanie?
W 2023 r. została podjęta uchwała sejmowa, że sędziowie – członkowie neo-KRS – zostali wybrani z rażącym naruszeniem konstytucji, a ukształtowanie obecnej KRS jest sprzeczne z ustawą zasadniczą. Wydawało mi się, że po tych słowach pójdą jakieś czyny i coś zostanie zrobione. Tymczasem nic się nie zadziało. Wszyscy chodzili do tego neo-KRS, wszyscy z nim tam różne rzeczy pisali i uprawiali, i tak dalej. Jest zasada legalizmu, wyrażona w artykule siódmym konstytucji. Ta stanowi, że władze publiczne powinny działać na podstawie i w granicach prawa. Ponieważ najwyższym prawem jest konstytucja, to jeżeli powołanie neo-KRS jest sprzeczne z konstytucją, to ona nie działa w granicach prawa i w zakresie swoich kompetencji. Moim zdaniem tym członkom neo-KRS nie należą się ani diety, ani zwrot wydatków, bo to wszystko jest po prostu nielegalne. Państwo nie powinno za to płacić, prezesi sądów powinni dać im normalny przydział spraw, bo ich wyjazdy do Warszawy są niczym nieuprawnione. Poza tym bywa tak, że ktoś bierze te diety, pomimo że siedzi w domu, a jak musi wyjść na chwilę od komputera, to żona głosuje online za niego.
Co pani myśli o tym, co dzieje się w sądach?
Nie ukrywam, że czasami dopada mnie poczucie grozy. Zwłaszcza kiedy słucham ważnych polityków mówiących o tym, co powinno robić się z sędziami. Martwi mnie stan wymiaru sprawiedliwości – jakby coraz gorszy. Jak się na to patrzy oczyma obywatela, to można mieć poczucie beznadziejności i zagrożenia. Przecież, zgodnie z zapisem konstytucji, obywatel ma prawo do rozpoznania jego sprawy przez niezawisły, bezstronny sąd i bez nieuzasadnionej zwłoki. W wielu sprawach żaden z tych warunków nie zostaje spełniony. Nie można mówić o bezstronnym sądzie np. przy rozpoznawaniu protestów wyborczych, jeżeli osoba pełniąca obowiązki pierwszego prezesa Sądu Najwyższego mówi wyraźnie, że w jej interesie nie leży wygrana kandydata, który kwestionuje jej status. Protesty rozpoznają ludzie, którzy są w identycznej jak ona sytuacji. W sądach powszechnych czas rozpoznania sprawy znacznie się przez ostatnie lata wydłużył. A przecież obywatela nie interesują spory ustrojowe, obciążenia sędziów i wszystkie te problemy, z którymi się od lat borykamy. Każda zwłoka jest dla niego nieuzasadniona. I ma rację. Państwo – co zresztą wynika z orzecznictwa trybunałów europejskich – tak powinno zorganizować działania swoich organów sądowniczych, aby prawo do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie było realizowane.
A podział w środowisku sędziowskim? Martwi panią?
Jest bardzo niebezpieczny. Sędziowie nieprawidłowo powołani stanowią już około jednej trzeciej całego stanu sędziowskiego. Wielu z nich nie dostałoby się do sądu, nie znalazłoby się w sądzie wyższej instancji, bo po prostu inni sędziowie byli od nich lepsi i w starciu z nimi nie wygraliby konkursów przed prawdziwą KRS. Bardzo wielu tych sędziów uważa, że nie zrobili nic złego, wszystko im się należy i tak ma zostać. Sędziowie, którzy nie startowali przed neo-KRS, mogą mieć z kolei poczucie krzywdy. Tym bardziej, że sytuacja, jaka jest, każdy widzi, a samo rozwiązanie tego problemu wydaje się być coraz trudniejsze. Osiem czy 10 lat w karierze sędziowskiej to jest bardzo dużo i tego czasu nikt tym ludziom nie zwróci. Wszyscy ci, którzy nie startowali przed neo-KRS z poczucia legalizmu i przyzwoitości, widzą, że naganne postępowanie zostaje nagrodzone. To nie jest dobra refleksja.
W 2018 r., jako bardzo aktywna sędzia, zabierająca głos w publicznej dyskusji o wymiarze sprawiedliwości, przeszła pani w stan spoczynku. Brakuje tego działania?
Aż nie chce mi się wierzyć, że było to tak dawno. Nie oznacza to jednak, że zupełnie przestały mnie interesować problemy wymiaru sprawiedliwości. Działam aktywnie w Stowarzyszeniu Sędziów „Themis” oraz Fundacji Dom Sędziego Seniora. W fundacji został stworzony fundusz pomocy, dzięki któremu pomagaliśmy finansowo sędziom, którym za czasów ministra Ziobry zabrano część wynagrodzenia. Był to rodzaj represji, tak jak toczące się przeciwko sędziom walczącym o praworządność postępowania dyscyplinarne. Wypłacaliśmy tym sędziom zabraną część wynagrodzenia, przy czym te kwoty zostały zwrócone fundacji w momencie, w którym sędziowie otrzymali należne im uposażenia.
Czyli napracowaliście się na darmo…
Absolutnie nie. Stan, o jakim mówię, trwał wiele miesięcy i ta pomoc była niezwykle przydatna. To było działanie bardzo ważne, bo żaden z prześladowanych sędziów nie pomyślał, że jest sam, że nie ma środków na pokrycie potrzeb rodziny. Wiedział, że środowisko go wspiera.