To sedno środowego wyroku Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, której skład uwzględnił skargę nadzwyczajną rzecznika praw obywatelskich od nakazu zapłaty w sprawie kredytu frankowego.
To nie pierwsza taka sprawa. Pokazuje, że sądy niejeden raz mogły przepuścić w trybie nakazowym abuzywne postanowienia w umowach kredytowych.
Frankowicz w opałach
Paulina K. kilkanaście lat temu zaciągnęła kredyt na kupno mieszkania: 400 tys. zł, waloryzowany do franka. Kiedy po kilku latach przestała go spłacać, bank wezwał ją do zapłaty (nie odebrała przesyłki), a następnie wystąpił do sądu o wydanie nakazu zapłaty na 700 tys. zł, co sąd orzekł.
Pani K. znów nie odebrała przesyłki sądowej, a poprawnie awizowana przesyłka została uznana za doręczoną i nakaz się uprawomocnił. W tej sytuacji komornik rozpoczął egzekucję z jej mieszkania na rzecz firmy, której bank sprzedał wierzytelność.
Interwencja RPO w formie zażalenia na czynności komornika nie odniosła skutku. Skoro tak, frankowiczce i RPO została już tylko skarga nadzwyczajna. RPO zarzucił w niej, że gdyby sąd merytorycznie zbadał umowę kredytową, to stwierdziłby, że zawiera klauzule niedozwolone. Klauzule dotyczące waloryzacji zobowiązania do waluty obcej, umożliwiające bankowi jednostronne określenie kursu franka szwajcarskiego, po jakiej jest przeliczana kwota kredytu, a następnie każda z rat. I doszedłby do wniosku, że budzą one wątpliwości ze względu na ich nieuczciwy charakter.