We wtorek, w trakcie drugiego czytania, PiS zaproponował dwa ustępstwa w stosunku do projektu, który zawierał już ich więcej.
Zrezygnował z wymogu głosowania w TK większością 2/3 głosów, dodajmy, że miał być stosowany tylko w najważniejszych sprawach, oraz z wyposażenia prezydenta i prokuratora generalnego w prawo wnioskowania o rozpatrzenie sprawy przez TK w pełnym składzie. PiS zachował jednak nad tym kontrole, gdyż o zaangażowanie do sprawy pełnego TK będzie mogło wystąpić oprócz prezesa TK i danego składu orzekającego także trzech sędziów, a PiS ma już trzech pełnoprawnych sędziów w TK. Ponadto 19 grudnia, gdy upłynie kadencja Andrzeja Rzeplińskiego, będzie miał ich czterech, a może i siedmiu, jeśli nowy prezes dopuści do orzekania „zamrożoną" trójkę PiS.
Sam prezes TK nie daje nadziei na kompromis. Wczoraj powiedział w Sejmie, że te miejsca są już zajęte (przez trzech sędziów z rekomendacji PO).
W ocenie prezesa niekonstytucyjna jest nawet przejęta z projektu PSL zasada, że prezes TK ma wyznaczać rozprawy według kolejności wpływu, i to tylko przy tych najbardziej upolitycznionych, z wniosku np. posłów opozycji.
Nowa ustawa o TK ma zastąpić obecną, przygotowaną z udziałem sędziów TK i przyjętą w czerwcu 2015 r. przez poprzedni Sejm.