Zaiste smutnym paradoksem, na który zwraca uwagę redaktor Tomasz Pietryga w komentarzu z 4 czerwca 2019 r. „Sędziowie, już lepiej wkładajcie koszulki", jest to, że sędziowie, walcząc o praworządność, muszą blokować dostęp do niej.
Refleksja ta mogłaby być kanwą opowieści o dramatyzmie sędziowskich wyborów w dzisiejszych czasach – między pryncypiami a pragmatyzmem. Tymczasem stała się przyczynkiem do dowcipkowania na tematy modowe, wskazującego, że są niestety osoby, które nic nie zrozumiały z symbolicznego zaangażowania sędziów poprzez wkładanie koszulek z napisem Konstytucja.
Czytaj także: Blokada nominacji może wydłużyć procesy sądowe
Należy więc dobitnie powtórzyć, że nasz gest, który doczekał się nawet stanowiska neo-KRS, nie był ani czczy, ani polityczny. A decyzje zgromadzeń sędziów odmawiające opiniowania nowych kandydatów są jedynie kontynuacją naszego zaangażowania w obronę konstytucji, niestety, nawet kosztem braku przyspieszenia postępowań.
Oczywiście można wdawać się w polemikę, że wakaty sędziowskie są od wielu lat nieobsadzone, i jest to wina jedynie ministra sprawiedliwości. Można podnosić, że obecna sytuacja i tak jest na tyle fatalna, że decyzje zgromadzeń mają marginalne znaczenie. Można ostrzegać, że orzeczenia TSUE wysadzą w powietrze nowe nominacje albo zżymać się, że to przecież polityka faktów dokonanych, podobnie jak uchwalanie niekonstytucyjnych ustaw, z jednoczesną zapowiedzią ich znowelizowania. Wreszcie można spłycić problem do kilku bon motów i po raz kolejny pouczyć nas, sędziów, że to przecież obywatele są najważniejsi, a więc powinniśmy milczeć.