Sprawa dotyczy umieszczenia trójki małoletnich dzieci Katarzyny i Sławomira Bałutów odpowiednio: w placówce opiekuńczo-wychowawczej i w rodzinie zastępczej.
Jak czytamy na stronie Iustitii, odebranie dzieci rodzicom przez sąd zawsze jest decyzją dramatyczną i podejmowaną w ostateczności. Sędzia orzekający w takiej sprawie musi być wolny od wszelkich nacisków, działać wyłącznie na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego i kierować się przede wszystkim dobrem dziecka oraz własnym sumieniem. Sprawy, w których sądy muszą decydować o ograniczaniu władzy rodzicielskiej z powodu nieodpowiedniego jej sprawowania przez rodziców, coraz częściej stają się przyczyną ataków na sądy. Tym trudniejsza jest rola sędziów rodzinnych, którzy zdają sobie z tego sprawę. Wystarczy, że rodzice uważający się za pokrzywdzonych przedstawią własną wersję sprawy komuś, kto postanowi na atakach na sąd zbić kapitał polityczny lub wykorzystać sprawę jako temat dziennikarski. Tego typu działania zyskują łatwo poklask osób, które nie znają zasad prawa i każde niezrozumiałe dla nich orzeczenie uznają za skrajnie niesprawiedliwe, dowodzące złośliwości sądu lub korupcji. Sądy ani sędziowie nie są wolni od krytyki. W systemie wymiaru sprawiedliwości istnieją także określone procedury zaskarżenia orzeczenia sądu, jak i oceny przez przełożonych pracy samego sędziego. Wypada powiedzieć, że rodzice, w tej sprawie, nie zaskarżyli skutecznie orzeczenia Sądu Rejonowego w Nisku. Równocześnie ataki na osobę orzekającej w sprawie sędzi przekroczyły wszelkie cywilizowane normy.