Wyczucie czasu Waldemar Żurek ma znakomite. Ledwie Jarosław Kaczyński publicznie wyraził ubolewanie z powodu totalnego upadku sądownictwa (ktoś nieznający prezesa PiS mógłby uznać to za wyraz spóźnionej refleksji i trafne podsumowanie efektów lat własnych rządów), a tuż potem minister sprawiedliwości przedstawił długo wyczekiwany projekt ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Gwoli wyjaśnienia dla osób, które już się pogubiły w tych praworządnościowych puzzlach – w konsultacjach mamy „żurkowe” propozycje regulacji, które rozwiązują problem orzekania w sądach ok. 3 tys. tzw. neosędziów. Pokazany w czwartek projekt ma natomiast uporządkować status KRS, która do produkcji owych neosędziów wydatnie się przyczyniła i jej dalsze funkcjonowanie na obecnych zasadach tylko pogłębi ten problem.
Czytaj więcej
Członków Krajowej Rady Sądownictwa wybiorą sędziowie w wyborach powszechnych, które zorganizuje P...
Dlaczego trzeba zmienić przepisy o Krajowej Radzie Sądownictwa?
To właśnie dokonana w 2017 r. zmiana trybu wyboru sędziowskiej części Rady i upolitycznienie całej procedury zaowocowały serią niekorzystnych dla Polski wyroków europejskich trybunałów. Konsekwencją jest też sytuacja, w której orzeczenia sędziów powołanych na wniosek obecnej KRS upadają w kolejnych instancjach z uwagi na to, że wydał je „niesąd”.
Czy projekt Waldemara Żurka jest idealną receptą? Z pewnością zaraz będziemy mieli wysyp opinii pokazujących, że dla niektórych prawników propozycje są zbyt radykalne, a dla innych przeciwnie – zbyt łagodne i kompromisowe. Zaraz też usłyszymy tradycyjne głosy, że prezydent Nawrocki nie pozwoli przecież naruszyć status quo.
Liczy się jednak czas i kontekst.