W rozmowie z Darią Chibner pokazuje, jak serial „1670” stał się dla niego pretekstem do głębokich rozważań o naszych dziejach i tożsamości, ale pojawia się w niej też inny problem – znaczenie weryfikacji źródeł w dobie generatywnych narracji internetowych.
Czytaj więcej
O „Tajemnicy tajemnic”, pierwszym od 8 lat thrillerze Dana Browna, tegorocznym hicie, współpracy...
Kiedy serial „1670” wywołuje dyskusję historyczną
Drugi sezon serialu „1670” zdecydowanie rozwiał wątpliwości: nie opowiada o historii, lecz stanowi satyrę na współczesność przywdzianą w sarmacki kontusz. Ale Artur Wójcik przyznaje, że sam zaczął się zastanawiać się nad tym, czy rzeczywiście prawdziwe są niektóre z przedstawionych na ekranie zwyczajów szlachty. „My historycy zaczęliśmy doszukiwać się w tym drugiego dna, sprawdzać, czy rzeczywiście coś jest na rzeczy” – mówi autor. Serial pojawił się w idealnym momencie, kiedy polska humanistyka intensywnie dyskutowała nad naszą przeszłością, już nie przez pryzmat naszego szlacheckiego dziedzictwa. Wójcik podkreśla, że mimo wszystko większość polskiego społeczeństwa ma chłopskie pochodzenie, a dyskusja o zróżnicowaniu warstw społecznych wymaga zniuansowania.
Czytaj więcej
„Lewandowski. Prawdziwy” to hit ostatnich tygodni. Sebastian Staszewski w „Rzeczy o książkach” mó...
Mity, które trzeba rozmontować
„Trzeba tych Sarmatów troszkę odczarować” – mówi wprost historyk. W powszechnej świadomości sarmatyzm to liberum veto, rozpijaczona szlachta i polityczne burdy. To jest pewien obraz, ale nie całościowy. Rzeczywistość była bardziej skomplikowana – obok patologii istniał bogaty, uporządkowany system kulturowy i polityczny. Właśnie dlatego Wójcik postanowił napisać książkę, która ukazuje „prawdziwe oblicze sarmatyzmu”, jego wpływ na funkcjonowanie Rzeczpospolitej Obojga Narodów, kulturę polityczną, tożsamość i sposób życia. Polscy widzowie mogliby mieć swoich „Wikingów” – sarmackie seriale – ale najpierw trzeba trochę oczyścić mity na ich temat.