Z tego artykułu się dowiesz:
- Jakie są niejasności związane z katastrofą samolotu na trasie Sofia-Warszawa w 1978 roku?
- Dlaczego część dokumentów związanych z katastrofą pozostaje utajniona?
- Jakie hipotezy dotyczące przyczyn katastrofy były rozważane przez organy śledcze?
- Jakie działania podejmowały rodziny ofiar w celu wyjaśnienia tragedii?
- Jak polskie oraz bułgarskie władze reagowały na kwestie związane z możliwościami sabotażu?
16 marca 1978 r. w okolicach bułgarskiej miejscowości Gabare rozbił się samolot Tu-134 bułgarskich linii lotniczych Balkan. O tajemniczej katastrofie lotniczej napisaliśmy w „Rzeczpospolitej” wiosną 2021 r.
Maszyna leciała z Sofii do Warszawy. W katastrofie zginęły 73 osoby, w tym 37 Polaków. Byli to m.in. ówczesny wiceminister kultury Janusz Wilhelmi oraz Marina Niecikowska, żona aktora Ignacego Gogolewskiego. Na pokładzie znajdowali się także kolarze torowi z narodowej kadry sprinterów, którzy wracali ze zgrupowania w Kazanłyku. Śmierć ponieśli 18-letni Tadeusz Włodarczyk i 21-letni Witold Stachowiak (obaj Żyrardowianka), 19-letni Marek Kolasa i Krzysztof Otocki (obaj Społem Łódź) oraz 19-letni Jacek Zdaniuk (Legia Warszawa). W Bułgarii przygotowywali się do mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich w Moskwie. Do Poznania na zawody leciała także bułgarska ekipa w gimnastyce artystycznej. Wśród nich przewodnicząca federacji gimnastycznej Nina Sziszmanowa, zawodniczki Albena Petrowa i Walentina Kiriłowa, trenerka Rumiana Stefanowa, akompaniatorka Sneżana Byrbanowa i sędzia Sawadlina Popowa. W katastrofie zginął również trener piłkarskiej młodzieżowej reprezentacji Bułgarii Georgi Nikołow, który służbowo leciał do Warszawy, oraz turyści wracający z Bułgarii, Grecji i Turcji.
Bułgaria ciągle utajnia część akt śledztwa w sprawie katastrofy
Rodziny ofiar katastrofy od wielu lat bezskutecznie domagają się wyjaśnienia okoliczności śmierci bliskich. Niejasności się mnożą pomimo tego, że po wielu latach starań mogły przejrzeć w sofijskim archiwum akta śledztwa z końca lat 70. XX wieku. Piotr Sławski, którego mama zginęła w katastrofie przypomina, że część akt – ok. 250 stron – została utajniona w 1990 r. na kolejne 50 lat, czyli do 2040 r. – Rodzinom ofiar zakazano otwierania trumien, co uniemożliwiło identyfikację ciał i weryfikację ewentualnych obrażeń. Wrak samolotu został szybko usunięty z miejsca zdarzenia, a teren zabezpieczony przez służby – przypomina Piotr Sławski.
Czytaj więcej
W sprawie wypadku bułgarskiego tupolewa tamtejsze służby od początku zdawały się kierować śledztw...