Szwedzki producent mebli oraz produktów wyposażenia wnętrz ma za sobą fatalny rok finansowy, zakończony 31 sierpnia. Jak poinformował Inter IKEA, właściciel marki IKEA, jego roczny zysk operacyjny skurczył się z 2,3 mld euro w 2024 r. do 1,7 mld euro w 2025 r., co oznacza spadek aż o 26 proc. W tym czasie przychody zmalały z 26,5 mld euro do 26,3 mld euro. Całkowita sprzedaż w sklepach IKEA na 63 rynkach na całym świecie spadła drugi rok z rzędu do 44,6 mld euro.
Czytaj więcej
Należąca do IKEA firma Ingka Investments chce kupić od szwedzkiego koncernu Södra ponad 153 tysią...
Jako główny czynnik, który uderzył w jego wyniki finansowe, koncern wskazał w komunikacie wysokie cła Donalda Trumpa. Jak wyjaśnił, skutki polityki handlowej prezydenta USA i związana z nimi niepewność doprowadziły do wzrostu cen surowców i kosztów logistyki w drugiej połowie roku obrotowego. Był to szczególnie silny cios dla giganta meblowego, który w dużej mierze polega na międzynarodowych łańcuchach dostaw.
IKEA może skończyć z polityką niskich cen. Nie radzi sobie przez cła Donalda Trumpa
IKEA przyznaje, że do pogorszenia wyników przyczyniła się też jej własna polityka cenowa. Detalista pomimo ceł i niesprzyjających ku temu warunków próbował w ostatnich miesiącach jeszcze bardziej obniżać ceny, by przyciągać klientów i zachować wizerunek taniej i dostępnej sieci sklepów z artykułami gospodarstwa domowego. I choć ogólnie produkty marki faktycznie staniały, to firma była zmuszona podnieść ceny w przypadku niektórych towarów w Stanach Zjednoczonych, które importuje z fabryk w Europie i Chinach.
Z uwagi na wyjątkowo słabe wyniki roczne firma nie wyklucza odchodzenia od niskich cen na kolejne produkty. Kurczące się marże mogą bowiem zmusić ją do przerzucania części rosnących kosztów na klientów.