Reklama

Piotr Mgłosiek: O boskości Trybunału Konstytucyjnego i profesor Pawłowicz

Przeciętny Kowalski nie mógłby pracować nawet dnia dłużej, gdyby stwierdzono jego niezdolność do wykonywania obowiązków. No ale Krystyna Pawłowicz to nie przeciętny Kowalski.

Publikacja: 06.09.2025 08:48

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego Krystyna Pawłowicz

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego Krystyna Pawłowicz

Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

„Sędziowie nie są bogami” – ta przenikliwa konstatacja nowego Prezydenta RP wygłoszona w tonacji epokowego odkrycia zaraz po uroczystym zaprzysiężeniu głowy państwa na początku sierpnia, jest niczym miód na moje sędziowskie serce. Ileż to razy używałem tej frazy na sali sądowej, próbując wytłumaczyć stronom, że sąd nie może uwzględnić wniosku o orzeczenie kary bądź środka karnego poniżej ustawowego zagrożenia, ponieważ „sąd nie jest bogiem” i wiążą go obowiązujące przepisy. Z reguły spotykałem się z niedowierzaniem mimo solennych zapewnień, że po wodzie chodzić nie potrafię. Być może więc autorytet urzędu prezydenckiego wreszcie przekonana niedowiarków, że sądy nie mają boskich przymiotów.

Czytaj więcej

Awantura o sędzię Krystynę Pawłowicz. Gorąco w Trybunale Konstytucyjnym

Dlaczego Krystyna Pawłowicz przejdzie w stan spoczynku przed zakończeniem swojej kadencji?

Istnieje wszelako pewien spektakularny wyjątek. W systemie prawnym usytuowana jest instytucja, która, stanowiąc niemalże mityczny Olimp, w swym składzie ma osoby o boskiej proweniencji.

Otóż powszechnie przyjmuje się, iż pracownik bez względu na rodzaj wykonywanej profesji, wobec którego stwierdzono niezdolność do wykonywania pracy, nie powinien jej wykonywać. Każdy zawód ma bowiem swoje wymogi, w tym zdrowotne. Niezdolność do pracy stwierdzają lekarze orzecznicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Ustalają nie tylko jej rodzaj i zakres, ale również początek powstania niezdolności. Ta okoliczność jest niezwykle ważna, ponieważ określa datę końcową możliwości wykonywania pracy.

W czerwcu bieżącego roku z Trybunału Konstytucyjnego wyszedł komunikat, iż sędzia Krystyna Pawłowicz przejdzie w stan spoczynku 5 grudnia 2025 r., czyli przed zakończeniem swojej kadencji, z powodu niezdolności do wykonywania pracy sędziego.

Reklama
Reklama

Wymaganą uchwałę w tym przedmiocie podjęło Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego, zgodnie z art. 32 ust. 1 i 3 ustawy z 30 listopada 2016 r. o statusie sędziów TK., właśnie w czerwcu. To Zgromadzenie Ogólne, po myśli wskazanych przepisów, określiło datę przejścia sędzi w stan spoczynku na 5 grudnia tego roku.

Czytaj więcej

Czy będzie kolejne pokolenie dublerów w TK? Jest sposób by tego uniknąć

Z jaką datą Krystyna Pawłowicz stała się niezdolna do wykonywania obowiązków sędziego TK?

Zarysował się tym samym podstawowy problem, który można sprowadzić do następujących pytań. Z jaką datą Krystyna Pawłowicz stała się niezdolna do wykonywania obowiązków sędziego TK? I dalej: czy była niezdolna do pracy już w momencie podejmowania uchwały przez Zgromadzenie Ogólne, a więc w czerwcu, czy stanie się niezdolna do pracy z chwilą przejścia w stan spoczynku, czyli 5 grudnia?

Jak istotna jest odpowiedź na powyższe pytania, pokazał przebieg rozprawy, która odbywała się przed TK 29 lipca. Przedmiotem rozpoznania przez sąd konstytucyjny była, nomen omen, ustawa, reformująca TK. W składzie zasiadała również Krystyna Pawłowicz. W trakcie referowania zdania odrębnego przez sędziego Jakuba Stelinę do ogłoszonego wyroku, doszło do gorszącej sceny, która kiedyś byłaby nie do pomyślenia. Sędzia, zgłaszając votum separatum, wywodził, iż w składzie TK zasiada sędzia, która z uwagi na stwierdzoną niezdolność do pracy orzekać w nim już nie powinna. To poważny zarzut, bo dotyczy prawidłowości sformowania składu orzekającego.

Sędziemu wypowiedź przerywała sama zainteresowana, a więc Krystyna Pawłowicz. Mediować próbował prezes TK Bogdan Święczkowski, zwracając się do sędzi Pawłowicz, by ta nie przerywała wypowiedzi sędziemu Stelinie.

Czytaj więcej

Panel prawników

Eksperci: Wakaty w Trybunale trzeba obsadzić, a wybór sędziów odpolitycznić

Reklama
Reklama

Gorsząca scena w TK. Spód o zdrowie sędzi Pawłowicz

Zaraz jednak Bogdan Święczkowski oświadczył, że nie jest prawdą, jakoby Krystyna Pawłowicz została uznana za trwale niezdolną do pracy, jak miał sugerować w swej wypowiedzi sędzia Jakub Stelina. Tyle tylko, że krótki czas po rozprawie głos publicznie zabrała znów Krystyna Pawłowicz, wystawiając realny bądź domniemany autorytet prezesa TK na próbę. Stwierdziła bowiem, że już w czerwcu została uznana za niezdolną do pracy. Podkreśliła jednocześnie, że datę jej przejścia w stan spoczynku ustalił TK podczas wspomnianego Zgromadzenia Ogólnego i jest ona niezależna od momentu powstania jej niezdolności do wykonywania obowiązków sędziego TK. I tu kryje się właśnie ów pierwiastek boskości, o którym wspominałem na wstępie.

Przeciętny Kowalski nie mógłby pracować nawet jednego dnia dłużej, gdyby stwierdzono po jego stronie niezdolność do wykonywania konkretnej pracy. Dotyczy to również sędziów sądów powszechnych

Przeciętny Kowalski nie mógłby pracować nawet jednego dnia dłużej, gdyby stwierdzono po jego stronie niezdolność do wykonywania konkretnej pracy. Dotyczy to również sędziów sądów powszechnych.

Wyobraźmy sobie, że sędzia przebywający na zwykłym zwolnieniu lekarskim przychodzi do sądu i ogłasza wyrok w sprawie znajdującej się w jego referacie. Wyrok taki dotknięty byłby bezwzględną przyczyną odwoławczą, którą sąd odwoławczy musiałby wziąć pod uwagę z urzędu, skutkującą uchyleniem wyroku i przekazaniem sprawy do ponownego rozpoznania. Zaś nieodpowiedzialne zachowanie sędziego zostałoby z pewnością poddane ocenie przez sąd dyscyplinarny, albowiem stanowiłoby oczywiste i rażące naruszenie prawa.

W spektrum niezdolności do pracy mogą się bowiem znajdować przyczyny zarówno natury fizycznej, jak i psychicznej. Sędziowie, wobec których ziszczają się przeciwwskazania do wykonywania obowiązków, w tym wydawania ważkich dla podsądnych wyroków, powinni bezwzględnie powstrzymać się od pracy. To chyba jest dla każdego oczywiste.

Czytaj więcej

Krystyna Pawłowicz przeniesiona w stan spoczynku. Uchwała TK
Reklama
Reklama

„We wszystkich rozprawach do 5 grudnia skład z sędzią Pawłowicz będzie nieprawidłowy”

Wygląda jednak na to, że nie dla Trybunału Konstytucyjnego. Należy bowiem publicznie zapytać, na jakiej zasadzie i na jakich przesłankach Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK odroczyło o niemal pół roku przejście w stan spoczynku sędzi Krystyny Pawłowicz, dopuszczając tym do orzekania sędzię niezdolną do wykonywania sędziowskich obowiązków, co sama przyznała. Skutek powyższej decyzji jest taki, że we wszystkich rozprawach do 5 grudnia, w jakich będzie orzekać Krystyna Pawłowicz w TK, jego skład będzie nieprawidłowy. Jakby nie dość było problemów z udziałem sędziów dublerów w wydawaniu rozstrzygnięć przez sąd konstytucyjny, właśnie doszedł kolejny, znów przesuwając granicę autokompromitacji tego organu.

Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK postąpiło tak dlatego, że mogło, bo nie czuło się skrępowane troską o pewność obrotu prawnego, którego niezbywalnym elementem są wyroki. Sędziowie głosujący za tak sformułowaną uchwałą postawili bliżej nieustalony interes indywidualny sędzi, a być może i polityczny, ponad bezpieczeństwo prawne obywateli, na których spoglądają ze swego Olimpu z wyższością i niezachwianą wiarą w swe niemal boskie moce. Jak dobrze, że w porę dostrzegł to prezydent, napominając ich, iż nie są bogami…

Autor jest sędzią Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków

„Sędziowie nie są bogami” – ta przenikliwa konstatacja nowego Prezydenta RP wygłoszona w tonacji epokowego odkrycia zaraz po uroczystym zaprzysiężeniu głowy państwa na początku sierpnia, jest niczym miód na moje sędziowskie serce. Ileż to razy używałem tej frazy na sali sądowej, próbując wytłumaczyć stronom, że sąd nie może uwzględnić wniosku o orzeczenie kary bądź środka karnego poniżej ustawowego zagrożenia, ponieważ „sąd nie jest bogiem” i wiążą go obowiązujące przepisy. Z reguły spotykałem się z niedowierzaniem mimo solennych zapewnień, że po wodzie chodzić nie potrafię. Być może więc autorytet urzędu prezydenckiego wreszcie przekonana niedowiarków, że sądy nie mają boskich przymiotów.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Głowa państwa zapomniała
Rzecz o prawie
Michał Długosz: Czy Prezydent RP jest głową państwa?
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Zemsta spraw niezałatwionych
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Rynkowe rozterki adwokatów
Rzecz o prawie
Andrzej Oryl: Prawo autorskie do własnego wizerunku, czyli coś się dzieje w prawie duńskim
Reklama
Reklama