Kilka tygodni temu byłam na Kongresie Obywateli RP. Ta grupa pięknoduchów szuka pomysłów na uzdrowienie polskiej demokracji. I choć ich pomysły brzmią jak utopia, to dają mi tlen. Zaczynam bowiem myśleć, że już za późno na precyzyjne korekty prawa. Nie po tym, co właśnie się dzieje w związku z liczeniem głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
„Nie wierzę już nikomu”. Tak obywatele reagują na informacje dotyczące wyników wyborów
Jadąc pociągiem z dwoma koleżankami z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, odbyłam rozmowę, o której myślę już prawie tydzień. Zaczęło się od dość luźnej konwersacji o wynikach wyborów. Zgodnie z moimi przekonaniami skomentowałam, że to, co się dzieje, jest hucpą. Że to jest niszczycielskie i zrównuje w poziomie nieodpowiedzialności obecną władzę z poprzednią.
Ale okazało się, że jedna z nas nie rozumie, o czym w ogóle mówię. Przecież powinno się przeliczyć wszystkie głosy, żeby mieć pewność. Przecież są poważne wątpliwości. Dlaczego nie są wyjaśniane?
Czytaj więcej
Sąd Najwyższy uznał za zasadne trzy protesty wyborcze jako jedyne rozstrzygane na posiedzeniu jaw...
Ruszyłyśmy z odpieraniem tej argumentacji. Że błędy są zawsze, gdyż ludzie liczący głosy są zmęczeni. Że to nie są błędy znaczące. Że większość opowieści o oszukujących członkach obwodowych komisji to mity. Że dużo jest fałszywych informacji, jak na przykład ta o dostępie tzw. aplikacji Mateckiego do danych z Centralnego Rejestru Wyborców.