Nowy minister sprawiedliwości zaczął od mocnego wejścia (jak mawiają niektórzy, „z drzwiami i futryną”). Uruchomienie procedury odwołania blisko pół setki funkcyjnych sędziów w sądach, którzy albo wzięli udział w konkursie na wolne stanowisko sędziowskie organizowanym przez obecną, upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa, albo podpisali listy poparcia dla kandydatów do tej rady, wywołało entuzjazm.
Czytaj więcej
Zawieszenie prezesów sądów, odwołania z delegacji, wycofanie projektu ustawy o neosędzach z Komis...
Żurek zapowiedział porządki w sądach. Kto zasiada w kolegiach sądów?
Dało bowiem nadzieję tym wszystkim, którzy zarzucali Adamowi Bodnarowi bierność lub co najmniej mało dynamiczne działania w celu przywracania praworządności. Tym większe rozczarowanie wywołała informacja, że 5 sierpnia kolegium Sądu Okręgowego w Gdańsku przygniatającą większością głosów (10:1!) opowiedziało się przeciwko odwołaniu wiceprezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku i prezesa Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe.
Mnie dziwi zaskoczenie takim obrotem sprawy. Ani nie możemy mówić o niespodziance, ani o porażce. Pamiętajmy, jaki jest skład kolegiów „zreformowanych” za czasów Zbigniewa Ziobry tak, by przestały być reprezentacją lokalnego środowiska, a stały się długim ramieniem ministra (zresztą jeden z procedowanych projektów nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych zakłada przywrócenie prawdziwego samorządu sędziowskiego i demokratyzację procesów podejmowania decyzji w sądach). Dziś kolegia to prezesi i wiceprezesi, a więc nominaci MS. Opiniując decyzje kadrowe ministra, wypowiadają się zatem niejako we własnej sprawie. Jeśli to neosędziowie, trudno, by uznawali stawanie do konkursów przed KRS za jakąkolwiek przewinę.
Czytaj więcej
Dziękując Adamowi Bodnarowi za pracę na stanowisku ministra Donald Tusk wspomniał o jego, w domyś...