Dożywocie za zabójstwo Pawła Adamowicza. Stefan W. nigdy nie wykazał skruchy

Zbrodnia z zemsty, sprawca bez wyrzutów sumienia – sąd nie znalazł okoliczności łagodzących dla Stefana W., mordercy prezydenta Gdańska.

Publikacja: 16.03.2023 22:00

Paweł Adamowicz (1965-2019)

Paweł Adamowicz (1965-2019)

Foto: Fotorzepa/ Piotr Guzik

Dożywocie z możliwością zwolnienia warunkowego po odbyciu 40 lat kary – taki wyrok usłyszał w czwartek Stefan W., zabójca Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. Motywacją zbrodni była wyimaginowana zemsta za poprzedni wyrok (dotyczący napadów na placówki bankowe), którą W. skierował na polityków Platformy. Sąd zdecydował również o podaniu do publicznej wiadomości jego wizerunku – twarzy oraz danych osobowych. Redakcja „Rzeczpospolitej” zdecydowała, że nie będzie tego robić.

Ponad cztery lata temu Stefan W. wbiegł na scenę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i, jak podkreśliła w ustnym uzasadnieniu przewodnicząca składu orzekającego Aleksandra Kaczmarek, „popełnił zbrodnię bez precedensu w historii Polski od czasu dwudziestolecia międzywojennego”. Było to zabójstwo na oczach tysięcy widzów i publiczności.

– Zginął nie polityk, lecz człowiek. Zachwiało się poczucie bezpieczeństwa wielu tysięcy osób – mówiła sędzia Kaczmarek.

Czytaj więcej

Rocznica zabójstwa prezydenta Adamowicza. Nie tylko Gdańsk pamięta

Sąd podzielił argumentację prokuratury, że to osobiste poczucie krzywdy i zemsta były motorem jego działania – Adamowicz był dla niego symbolem władzy, która go skrzywdziła. Sprawca od dziecka sprawiał problemy wychowawcze, nie skończył nawet szkoły podstawowej – wskazał sąd.

Stefan W. w 2013 r. jako 22-latek trafił do więzienia – wpadł na gorącym uczynku po czwartym napadzie z bronią na bank w Gdańsku. Dostał za to wyrok 5,5 roku więzienia. To wtedy współwięźniom opowiadał, że po wyjściu na wolność chce zemścić się za swoje krzywdy na władzy – były to czasy rządów PO.

Odsiedział karę w całości – choć się o to starał, trzy razy odmówiono mu jej skrócenia. Jak ujawniła „Rzeczpospolita”, już wtedy W. był konsultowany przez 20 lekarzy psychiatrów i leczony w Oddziale Psychiatrii Sądowej w Szczecinie. Z relacji jego matki wynika, że co najmniej kilka dni przed atakiem na prezydenta Gdańska jej syn przestał brać zalecone leki.

Czytaj więcej

Piotr Adamowicz o zabójstwie brata: To była publiczna egzekucja

Kwestię jego poczytalności po zabójstwie Adamowicza badały aż trzy grupy biegłych. Ostatecznie był sądzony jako oskarżony o ograniczonej poczytalności – taką bowiem diagnozę za ostateczną przyjęła prokuratura. Pierwsza, z 2019 r., mówiła o jego niepoczytalności (biegli z Krakowa w 2019 r.), pozostałe – o ograniczonej poczytalności.

Także same okoliczności pogrążyły sprawcę. Po wyjściu z więzienia, w grudniu 2018 r., W. kupił 14,5-centymetrowy nóż w sklepie militarnym. Ustalono również, że przed atakiem korzystał z podręcznika o sztukach walki i ćwiczył uderzenia, na co wskazywały ślady na ostrzu.

Poza tym W. przyjął taktykę obronną – symulował osobę chorą na schizofrenię paranoidalną. Z zeznań świadków, współosadzonych, wynika, że mówił im, że to najlepsza obrona. Podczas procesu twierdził, że nagrania ze sceny WOŚP są spreparowane, krzyczał „Allah akbar”.

Sąd podkreślił, że nie ma dowodów na zlecenie zabójstwa ani na to, że ktoś inspirował W. – Wszelkie publikacje medialne na ten temat są nieprawdziwe – stwierdziła sędzia Aleksandra Kaczmarek.

Kara ma zostać wykonana w systemie terapeutycznym, na oddziale dla osób z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi.

Sąd podkreślił, że Stefan W. nie jest chory psychicznie (wykluczono u niego schizofrenię, miał „fazy psychotyczne), jest natomiast osobą stanowiącą zagrożenie.

Po ogłoszeniu wyroku Magdalena Adamowicz, żona zamordowanego prezydenta Gdańska, powiedziała: – Pamięć o Pawle Adamowiczu pozostanie i mam nadzieję, że pamięć o sprawcy jak najszybciej zaginie – stwierdziła Adamowicz.

Stefan W. nigdy nie wykazał skruchy, nie ma również żadnych wyrzutów sumienia. Podczas rocznego procesu W. kpił, a nawet uśmiechał się wtedy, kiedy sąd odtwarzał nagranie z kilku kamer, które uwieczniły moment zamachu.

Wyrok nie jest prawomocny.

Złożenia apelacji od wyroku spodziewa się prof. Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik rodziny Adamowiczów.

– Ograniczona poczytalność nie miała wpływu na tak wysoki wyrok. Sąd ocenił także stopień szkodliwości czynu, a – jak wiemy – był on rażąco wysoki, zważywszy na fakt, iż zbrodni dokonano na oczach milionów widzów, w tym dzieci – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Zbigniew Ćwiąkalski.

Dożywocie z możliwością zwolnienia warunkowego po odbyciu 40 lat kary – taki wyrok usłyszał w czwartek Stefan W., zabójca Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska. Motywacją zbrodni była wyimaginowana zemsta za poprzedni wyrok (dotyczący napadów na placówki bankowe), którą W. skierował na polityków Platformy. Sąd zdecydował również o podaniu do publicznej wiadomości jego wizerunku – twarzy oraz danych osobowych. Redakcja „Rzeczpospolitej” zdecydowała, że nie będzie tego robić.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Kradzież cennych książek z BUW. Zatrzymano pięć osób. To Gruzini
Przestępczość
Leszek Czarnecki bez aresztu. Prokuratura nie postawi mu zarzutów w aferze Getback
Przestępczość
Internet nie dla terrorystów. Przełomowe zmiany w polskim prawie
Przestępczość
Jak wpadli Polacy, którzy pobili Leonida Wołkowa
Przestępczość
Pobicie w Wilnie, zlecenie z Rosji, zatrzymani w Polsce