„Zadłużoną spółkę kupię", takich ogłoszeń z numerem telefonu albo adresem e-mailowym jest bardzo dużo. Nabywca obiecuje przejęcie zobowiązań za opłatą. Nie ma przy tym znaczenia, czy są to niezapłacone faktury na rzecz kontrahentów, czy zobowiązania wobec ZUS i urzędu skarbowego.
Podejrzany proceder
Prawnicy spotykają się z przypadkami, gdzie zarząd za pozbycie się spółki z długami w wysokości 100 tys. zł musiał zapłacić od 15 do 20 tys. zł. W praktyce jednak takie transakcje nic nie dają, bo zarząd spółki ponosi pełną odpowiedzialność za długi przekraczające majątek firmy, jakie powstały w okresie jego działania. Nie ma przy tym znaczenia, czy taki dług ma charakter publiczny, czy cywilnoprawny.
Oszuści rekordziści figurują jako prezesi w 200, a nawet 350 spółkach. Nie mają żadnego majątku, a często nawet adresu zamieszkania. Dzięki temu komornik nie znajdzie u nich pieniędzy na zaspokojenie roszczeń wierzycieli. ZUS czy skarbówka, która chce ściągnąć zaległe składki czy podatki, szybko więc zwraca się z takimi roszczeniami do byłych władz spółki. Zgodnie z przepisami, jeśli takie długi przekroczą majątek spółki, zarząd powinien ogłosić jej upadłość. Jeśli tego nie zrobi, członkowie zarządu spłacają zadłużenie z własnej kieszeni.
– Przestrzegamy przed korzystaniem z takich cudownych ofert na pozbycie się długów, bo są po prostu nieskuteczne – mówi Radosław Milczarski z centrali ZUS w Warszawie. – Jeśli spółka wpadnie w tarapaty finansowe, lepiej przyjść do nas, gdzie specjalny doradca pomoże wyjść z zadłużenia. – Zaległe składki można rozłożyć na raty, co ułatwi wyjście z zadłużenia.
Gdy to się nie uda, członkowie zarządu próbują przed sądem zdjąć z siebie odpowiedzialność za takie zadłużenie, twierdząc, że postępowanie egzekucyjne zostało przeprowadzone niezgodnie z procedurą. Nie można było więc skutecznie przenieść na nich odpowiedzialności za długi. Sądy w takich procesach stają jednak po stronie organów publicznych. A prezes, który się przeliczył, dostaje do zapłacenia dług, który będzie mu wisiał nad głową do końca życia.