Problemem rozwiedzionych rodziców jest zwykle utrudnianie przez byłych małżonków kontaktów z ich wspólnym potomkiem. Zdarzają się jednak sytuacje odwrotne. Tata, rzadziej mama, po rozwodzie tak bardzo cieszą się swoją wolnością lub nową rodziną, że całkowicie zapominają o powinnościach wynikających z faktu posiadania dziecka z nieudanego związku. Syn lub córka nie zawsze rozumieją, dlaczego obecny wcześniej na co dzień rodzic, teraz nie znajduje dla nich czasu. W dziecku rodzi się poczucie, że nie jest już kochane albo co gorsza – że to ono jest winne całej sytuacji.
Rodzicielskie prawo, ale i obowiązek
Tymczasem jak wynika z art. 113 kodeksu rodzinnego rodzice oraz ich dzieci mają prawo, lecz także obowiązek utrzymywania ze sobą kontaktów. Polegać one mają m.in. na przebywaniu z dzieckiem (odwiedziny, spotkania, zabieranie dziecka poza miejsce jego stałego pobytu) i bezpośrednim porozumiewaniu się, utrzymywaniu korespondencji, korzystaniu z innych środków porozumiewania się na odległość, w tym ze środków komunikacji elektronicznej. Jeżeli dziecko przebywa stale u jednego rodzica, sposób utrzymywania kontaktów przez drugiego rodzice powinni określić wspólnie, kierując się jednak dobrem dziecka i biorąc pod uwagę jego rozsądne życzenia.
Gdy rodzice nie mogą się w tej kwestii dogadać, o kontaktach z dzieckiem rozstrzyga sąd opiekuńczy. W orzeczeniu może ustalić bardzo szczegółowo ile razy w miesiącu, w jakich dniach i godzinach dziecko będzie spotykało się rodzicem, skąd będzie odbierane i dokąd odprowadzane. Zwykle sąd stara się rozdzielić rodzicielski obowiązek kontaktów tak, by dziecko przebywające na co dzień z jednym rodzicem miało kontakt z drugim chociaż w weekendy.
Tato, tęsknię za tobą
Co jednak robić, gdy rodzic stracił potrzebę kontaktów z własnym dzieckiem? Czy można je skutecznie wyegzekwować, podobnie jak alimenty? A jeśli tak, to czy takie wymuszone kontakty mogą prawidłowo przebiegać? Przed takim właśnie problemem stanęła nasza czytelniczka.
- Po rozwodzie sąd przyznał mi opiekę nad 5-letnim synem i alimenty od byłego męża. Alimenty płaci regularnie, ale przestał widywać się z dzieckiem mimo, że ja nigdy nie czyniłam mu w tym przeszkód. Przez kilka miesięcy po rozwodzie spotykał się z synem 3-4 razy w tygodniu, odbierał syna z przedszkola, zabierał na plac zabaw, do swoich rodziców, wybrał się z nim na wakacje. Potem coraz rzadziej dochodziło do tych spotkań, być może dlatego, że mąż poznał nową partnerkę, ożenił się po raz drugi i urodziło się im dziecko. Teraz bywa i tak, że syn nie widzi taty całymi tygodniami. Gdy do niego dzwoni płacze, że za nim tęskni, ale jego ojciec wciąż tłumaczy się brakiem czasu. Nie mogę patrzeć, jak synek cierpi. Zastanawiam się czy jest jakiś sposób, by nakłonić jego ojca do częstszych spotkań z synem? – pyta czytelniczka.