Kończy się konsultowanie radykalnych zmian w kodeksie rodzinnym. Jedna z nich przyjmuje zasadę, że o ojcostwie ma decydować związek biologiczny z dzieckiem, a nie dobra wola ojca.
Może się okazać, że ojcowie, którzy swego czasu uznali dzieci za swoje, czy to w błędnym przekonaniu, czy nawet świadomi, że tak nie jest, będą się teraz z tego wycofywać.
„Zrobiłem niedawno badania DNA i okazało się, że nie jestem biologicznym ojcem syna. Złożyłem pozew o unieważnienie uznania, ale spóźniłem się o rok, tymczasem płacę alimenty. Czy mam szansę to zmienić, w szczególności odzyskać pieniądze?” – napisał do „Rz” Michał Z. po publikacji o proponowanych zmianach w kodeksie rodzinnym („Liczy się wynik DNA, a nie dobra wola ojca”, „Rz” z 17 marca 2008 r.).
Przygotowana przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego i popierana przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowela przyjmuje zasadę, że ojcostwo oparte będzie na rzeczywistym związku biologicznym z dzieckiem (więzy krwi), a nie na dobrej woli uznającego i matki. W razie sporu praktycznie będą decydować badania DNA. Jak wiadomo, pozwalają wykluczyć lub potwierdzić ojcostwo z prawie stuprocentową pewnością, a do tego ich ceny są coraz bardziej przystępne (ok. 1,5 tys. zł).
Teraz ojcowie (ale i matki) trafiają na prawne ograniczenia przy odwoływaniu uznania. Mogą to zrobić tylko w ciągu roku od uznania dziecka, powołując się na tzw. wady oświadczenia woli, np. na błąd, podstęp, groźbę. Z pozwem o unieważnienie uznania ojcostwa może wystąpić (także po owym rocznym okresie) prokurator.