Ta zasada dotyczy także terminów na wniesienie takiego pozwu, choć są wyraźnie określone. To wnioski z wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt: II CSK 411/12).
Zaprzeczenia ojcostwa domaga się Zdzisław L. z Wielkopolski, który bezsporne - co potwierdziła jego była żona i takie są też prawomocne ustalenia sądów - nie jest ojcem Beaty L., urodzonej w 1992 r. Niewątpliwie też jest on bezpłodny, co ustalono w sprawie rozwodowej małżonków L. przez kilkunastu laty. Co więcej - do zapłodnienia żony miało dojść za jego wiedzą w ramach intrygi, że doszło do stosunku żony z jego kolegą. Co ważne dla sprawy - te kwestie formalnie są przesądzone, nie są podważane.
Dlaczego Zdzisław L żąda zaprzeczenia ojcostwa obecnie 21-letniej córki ? Ponieważ jest studentką i musi na nią łożyć alimenty (280 zł), a stracił pracę, oczywiście też to, że nie jest jej biologicznym ojcem.
Jednak sądy zajmują się tą sprawą po raz trzeci: pierwszą wszczął prokurator na skutek zawiadomienia Zdzisława L. jeszcze w 1994 r., ale sąd pozew oddalił uznając ze względu na wspomniane okoliczności poczęcia dziecka, że spełnienie żądania Zdzisława L., czyli zaprzeczenie ojcostwa, naruszałoby zasady współżycia społecznego (art. 5 Kodeksu cywilnego). Drugi wniosek złożył już sam, ale sądy uznały, że sprawa ta już była osądzona. Podobne stanowisko zajęły sądy niższych instancji w obecnej sprawie — i odrzuciły pozew. Takie też stanowisko prezentował przed SN pełnomocnik kobiet (b. żony i jej córki) adwokat Aleksander Terpiński wskazując, że Zdzisław L. praktycznie uznał dziecko, nie skorzystał z półrocznego terminu na zaprzeczenie ojcostwa, a chociaż nie ma pracy, nie jest zupełnie bez majątku i na niewielkie alimenty go stać.
Dodajmy, że zgodnie z kodeksem rodzinnym (art. 63) mąż matki może wytoczyć powództwo o zaprzeczenie ojcostwa w ciągu sześciu miesięcy od dowiedzenia się o urodzeniu dziecka przez żonę, nie później jednak niż do osiągnięcia przez dziecko pełnoletności.