Reklama
Rozwiń
Reklama

Zohran Mamdani burmistrzem Nowego Jorku. Prof. Zbigniew Lewicki: wygrał posługując się nośnymi hasłami

Wtorkowe wybory burmistrza Nowego Jorku wygrał Zohran Mamdani. 34-letni polityk będzie pierwszym muzułmaninem na czele władz największego miasta Ameryki. Mamdani zapowiedział nastanie „nowego wieku”, a swoje zwycięstwo uznał za wygraną klasy robotniczej. Pokonał byłego gubernatora stanu Nowy Jork Andrew Cuomo oraz republikańskiego działacza o polskich korzeniach Curtisa Sliwę. - Po roku, góra półtora roku, nastąpi rozczarowanie, co nie znaczy, że nowojorczycy staną się konserwatywni - ocenia w rozmowie z "Rz" amerykanista, prof. Zbigniew Lewicki.

Publikacja: 05.11.2025 17:09

Zohran Mamdani

Zohran Mamdani

Foto: Reuters/Shannon Stapleton

Czy wygrana Zohrana Mamdaniego oznacza wyraźny skręt wyborców w lewo? 

Nie. Trzeba zaznaczyć granicę między wynikiem wczorajszych wyborów w Nowym Jorku, a tym, co stało się, praktycznie biorąc, wszędzie indziej. Nowy Jork był zawsze i pozostaje siedliskiem liberalnego myślenia, fascynacji lewicowością i braku tolerancji dla innego sposobu prezentowania świata. Oczywiście to dla Nowego Jorku prawdopodobnie zakończy się mniej więcej tak, jak brexit dla Brytyjczyków.

Nowojorczycy mają wielkie nadzieje, że teraz będzie lepiej. Myślę jednak, że okaże się, iż pomysły Mamdaniego opłacenia wszystkich zapowiadanych reform z podatków dla bogatych to jest czysta abstrakcja i populizm. Ci najbogatsi i ich firmy właściwie na pewno będą uciekały z Nowego Jorku, bo to nic przyjemnego dla przedsiębiorcy żyć w socjalizmie, a do tego to się sprowadza. Po roku, góra półtora roku, nastąpi rozczarowanie, co nie znaczy, że nowojorczycy staną się konserwatywni. Nie, pozostaną liberalni, dalej zafascynowani pewną lewicową utopią.

Czytaj więcej

Nowojorczycy nie posłuchali Donalda Trumpa. Zohran Mamdani nowym burmistrzem

A w całych Stanach Zjednoczonych?

Niewątpliwie Donald Trump budzi duże kontrowersje. O ile on sam potrafi wygrywać wybory, to poparcie przez niego nie gwarantuje zwycięstwa. Kolejnym wielkim, liberalnym stanem, który zrobi wszystko, by zagłosować inaczej, niż chce Trump, jest Kalifornia. Podobnie jest w stanie New Jersey, gdzie w dużej mierze mieszkają nowojorczycy. W całych Stanach Zjednoczonych silny jest ruch antytrumpowy, bo zawsze łatwiej jest krytykować, łatwiej jest być anty niż pro, to jest jasne. Po roku prezydentury Donalda Trumpa widać też pewne „zużycie materiału”, pewne poczucie, że „cud się nie wydarzył”. Ale myślę, że to jest przejściowe, charakterystyczne dla takiego właśnie okresu między wyborami prezydenckimi.

Chuck Schumer, lider demokratów w Senacie, wygraną Mamdaniego skomentował słowami że, „okrucieństwo, chaos i chciwość, które definiują radykalizm tego ruchu MAGA i prowadzą do gwałtownego wzrostu kosztów, zostały stanowczo odrzucone przez Amerykanów”.

Jest takie amerykańskie powiedzenie, „in your dreams”– w twoich snach, możesz sobie o tym pomarzyć. Schumer walczy z narastającą niechęcią do niego, ponieważ ta obstrukcja parlamentarna, czyli wstrzymanie finansowania rządu federalnego, nie zdobywa wielkiej popularności, a coraz więcej grup traci na tym. Takimi komentarzami Schumer próbuje się uratować. Oczywiście, że on zwalczał Trumpa od zawsze. Ale on zdobył pozycję, że tak powiem – gabinetowo, za pomocą wewnętrznych rozgrywek partyjnych. I gabinetowo ją utrzymuje. Tu nie ma się co dziwić słowom Schumera, choćby Trump miał nie wiem jakie sukcesy, to i tak Schumer powie, że robi niewłaściwie. To jest taki stuprocentowy kontr-Trump i nie może powiedzieć nic innego. Gdyby było odwrotnie, wymyśliłby inną formułę, bo pod tym względem jest sprawny. Niestety jego pomysły kończą się bardzo niedobrze. Jak wiadomo, nie ma pieniędzy na zasiłki dla ubogich, nie ma pieniędzy na opłacanie kontrolerów lotów, nie ma pieniędzy na żołd i tak dalej. Te zabiegi Schumera są bardzo niekorzystne dla Amerykanów i dla Ameryki.

Reklama
Reklama

Trudno oprzeć się wrażeniu, że kampania Mamdaniego była prowadzona właśnie w opozycji do polityki Trumpa. Obaj panowie nie szczędzili sobie przytyków. Mamdani zwyciężył nie tylko pod hasłem walki z drożyzną, ale również z zawołaniem, że „Nowy Jork nie jest na sprzedaż”. Na co Trump odpowiadał, że Mamdani jest komunistą. 

Dla Amerykanów pojęcie komunizmu i socjalizmu jest zbieżne. Natomiast nie ulega wątpliwości, że Mamdani jest silnie lewicowy. I nazwanie go socjalistą nie jest w niczym przesadzone. Czy komunistą, no to już długo było o tym dyskutować. Na pewno jest bardzo silnie lewicowym kandydatem, głoszącym populistyczne hasła sprawiedliwości społecznej, taniego transportu publicznego, obniżonych podatków, ulżenia losowi biednych, zamrożenia czynszów i tak dalej. Tego wszystkiego, co marzyłoby się nowojorczykom. I on mówi: zrobię to dla was. Pozostaje pytanie – w jaki sposób bogaci mają za to zapłacić. Takie hasła są nośne, jeżeli człowiek się nie zastanowi, skąd na nie brać pieniądze.

Czytaj więcej

Podcast „Rzecz w tym”: Lewicowa rewolucja w Nowym Jorku. Co wygrana Zohrana Mamdaniego znaczy dla USA, Trumpa i Europy

Co więc wygrana Mamdaniego może oznaczać dla Nowego Jorku? Bo Trump, znany z radykalnych, podejmowanych pod wpływem emocji decyzji, już zapowiedział na przykład obcięcie funduszy federalnych.

To jest bardzo skomplikowana sprawa. Od dawna toczą się boje o sposób rozdziału funduszy federalnych pomiędzy poszczególne stany – czy każdy stan powinien
dostawać pieniądze i sam decydować, jak je podzielić, czy też ma dostawać środki z góry przeznaczone na konkretne cele? I w jakim zakresie rząd federalny może ingerować w te pieniądze, przekazywane do stanu. Nie podejmuję się pokrótce wyjaśniać tych dyskusji, bo sprawa jest skomplikowana, są w tym rozdziale środków najrozmaitsze haczyki, są też pewne możliwości, jakie Donald Trump posiada, jeśli chodzi o stan Nowy Jork i samo miasto. Każdy z polityków mówi to, co spodoba się wyborcom i myślę, że mniej niż jeden promil Amerykanów wie, jak to rzeczywiście jest i czy Trump rzeczywiście może zaszkodzić miastu cięciami budżetowymi, podobnie jak mógł to zrobić w stosunku do uczelni czy placówek badawczych.

Czytaj więcej

Donald Trump mówi nowojorczykom, jak mają głosować. Grozi wstrzymaniem funduszy

Jak sam Mamdani może politycznie wykorzystać to zwycięstwo? Ponieważ ma 34 lata, zaczyna się mówić o tym, że jest zwiastunem pokoleniowej rewolucji.

Nie przesadzałbym. To jest jednak lokalna sprawa. Przed II wojną światową w polityce amerykańskiej był taki populista z Luizjany, Huei Long, który głosił podobny program sprawiedliwości społecznej – zabierzemy bogatym, damy biednym. Prawie pokonał Roosevelta, tyle tylko, że zginął w zamachu. Tego typu pomysły często spotykają się ze społeczną aprobatą, oczywiście nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Bo jak ktoś mówi: wybierzcie mnie i będzie wam się żyło lepiej, to wyborcy chcą w to wierzyć.

A już szczegóły, no to zobaczymy, jak do tego dojdzie. No i to jest typowe zachowanie populistycznych polityków. I nie, to się nie przełoży na zdobycie przez niego prezydentury. Nie wyobrażam sobie, żeby Stany Zjednoczone miały socjalistycznego prezydenta. Natomiast liberalne miasto czy stan – Nowy Jork czy Kalifornia – mogą mieć liberalnych gubernatorów czy burmistrzów. Bo to taka lokalna specyfika. Natomiast u Mamdaniego pojawia się także kwestia bardzo wyraźnie głoszonego antysemityzmu. Antysemityzmu, który nie jest popularny ani w całych Stanach Zjednoczonych, ani w samym Nowym Jorku. Tu jednak ta mniejszość żydowska nie jest na tyle mocna, żeby zdecydować o wyniku wyborów. Byłoby to niezwykłe, gdyby ktoś taki jak Mamdani zdobył popularność w tym sercu Ameryki – między jednym a drugim wybrzeżem. W tej prawdziwej Ameryce, która może zagłosować na zapaśnika, na bohatera ludowego, ale nie sądzę, by mogła zagłosować na lewicowego kandydata o mieszanym rasowo pochodzeniu.

Reklama
Reklama

A kwestia krytyki wobec Izraela i premiera Beniamina Netanjahu? Głośna była wypowiedź Mamdaniego, że Netanjahu powinien zostać aresztowany.

Netanjahu nie cieszy się popularnością nawet wśród amerykańskich Żydów, dla których on jest bardzo kontrowersyjną postacią. W Izraelu zdobywa większość, ale jest źle postrzegany przez diasporę. Mamdani jest konsekwentny, nie może popierać Netanjahu przy swojej polityce popierania sprawy palestyńskiej. Ma do tego prawo, gorzej, że ma także na sumieniu bardzo jednoznacznie antysemickie wypowiedzi, co mu wypominano.

Czytaj więcej

Liberalny wstrząs u demokratów. Kim jest Zohran Mamdani?

A jego kontrkandydaci? Może to ich słabość zdecydowała o wygranej Mamdaniego?

Do tego wyniku wyborczego rzeczywiście dołożył się fakt, że Cuomo nie jest postacią popularną. Był burmistrzem, ma długą karierę, ale jak się ma długą karierę polityczną, to się ma bardzo dużo „za uszami”, co jest właściwie regułą. Mamdani nie ma za sobą wielkiej kariery. Był członkiem władz ustawodawczych stanu Nowy Jork i nie bardzo jest mu co wyciągnąć, w przeciwieństwie do Cuomo. W końcu wiadomo, że Nowy Jork to nie jest najczystsze etycznie środowisko polityczne. Więc można mu łatwo wyciągnąć różne błędy, choćby tolerowanie korupcji. Gdyby był lepszy kontrkandydat, to Mamdani mógłby nie wygrać. Zresztą było dwóch kandydatów.

Był jeszcze Sliwa, czyli twórca tych „aniołków”, organizacji Guardian Angels, którzy pilnowali porządku w metrze, łapali łobuzów i głosy się rozbiły między nich dwóch. To wszystko działało na korzyść takiego właśnie kandydata jak Zohran Mamdani. Wyrazistego, któremu niewiele można wypomnieć.

Obserwatorzy kampanii w Nowym Jorku podkreślali na każdym kroku, jak była niezwykła. Z jednej strony podkreślano zaangażowanie mieszkańców, z drugiej strony niewielkie doświadczenie Mamdaniego w zarządzaniu tak ogromną strukturą jak Nowy Jork.

W momencie problemów, a takie w tej ogromnej strukturze są zawsze – ludzie myślą: „weźmy kogoś z zewnątrz”. To będzie „świeżak”, nieskorumpowany, nieuwikłany, on tu zrobi porządek. Tak swego czasu prezydentem został Jimmy Carter, również Bill Clinton, właśnie na fali odrzucenia tych starych polityków. Zwrócimy się do kogoś nowego, kto to wszystko załatwi, ale do tego, żeby uporać się z problemami, dobrze jest mieć doświadczenie, a zdobywanie doświadczenia powoduje, że nie ma tego efektu świeżości. Podobne doświadczenia mamy w polskiej polityce z ugrupowaniami „imiennymi”, które w nazwie zawierały nazwisko lidera, a które – mimo dobrych wyników początkowych, po roku lądowały poniżej progu wyborczego. Jak w sporcie, tak i w polityce potrzebne są lata treningu, lata uczenia się. Lata obrywania po uszach. To jest potrzebne również po to, żeby zarządzać wielomilionową strukturą taką jak miasto Nowy Jork. W tej skomplikowanej, także administracyjnie strukturze, z dzielnicami, które są właściwie samodzielnymi miastami. Ale nie wystarczy zadeklarować, że jestem mądry i sprawny, żeby zostać mądrym i sprawnym. To tak to nie działa.

Nowy Jork

Nowy Jork

Foto: Infografika PAP

Czy wygrana Zohrana Mamdaniego oznacza wyraźny skręt wyborców w lewo? 

Nie. Trzeba zaznaczyć granicę między wynikiem wczorajszych wyborów w Nowym Jorku, a tym, co stało się, praktycznie biorąc, wszędzie indziej. Nowy Jork był zawsze i pozostaje siedliskiem liberalnego myślenia, fascynacji lewicowością i braku tolerancji dla innego sposobu prezentowania świata. Oczywiście to dla Nowego Jorku prawdopodobnie zakończy się mniej więcej tak, jak brexit dla Brytyjczyków.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Politycy AfD zaproszeni do Waszyngtonu. Konferencja z ich udziałem „przeciwwagą dla Davos”
Polityka
Przyjaźnić się z USA, ale też z Rosją. Elastyczny jak prezydent Kazachstanu
Polityka
Kai-Olaf Lang o stosunkach z Polską: Po stronie Niemiec panuje poczucie bezradności
Polityka
Donald Trump zażąda od BBC gigantycznego odszkodowania? Mowa o miliardach dolarów
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Polityka
Donald Trump znów chwali Karola Nawrockiego. „Fantastyczny”
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama