Prawo prasowe: Portale nie przeproszą Giertycha za „Fakt"

Wydawca nie odpowiada za przedruki jego tekstu na portalach internetowych. Obciążanie go tym mogłoby stanowić szykanę.

Publikacja: 06.05.2016 18:29

Roman Giertych

Roman Giertych

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

To sedno piątkowego wyroku Sądu Najwyższego w sprawie Romana Giertycha przeciwko wydawcy „Faktu" za opublikowanie zmanipulowanego wywiadu z prof. Władysławem Bartoszewskim, przez co sugerował krzewienie antysemityzmu przez Giertycha.

Tabloid przeprasza

Chodzi o rozmowę z 6 września 2012 r. na temat ewentualnego powrotu Giertycha do polityki. Bartoszewski był wtedy wiceministrem w rządzie Donalda Tuska. Temat był na czasie, bo Giertych podjął się wtedy prowadzenia sprawy syna premiera Michała z „Faktem". Manipulacja dziennikarki, jak ustaliły sądy, polegała na przeredagowaniu pytania. W efekcie słowa prof. Bartoszewskiego brzmiały, jakby odnosił się do Giertycha, że głosił lub przyczynił się do krzewienia nastrojów antysemickich: „jest więc człowiekiem skompromitowanym".

– „Fakt" zrobił to rozmyślnie, by mnie zdyskredytować, a nigdy nie głosiłem poglądów antysemickich, przeciwnie, mam przyjaciół i znajomych wśród Żydów – mówił przed SN były wicepremier.

Wkrótce po publikacji prof. Bartoszewski wyjaśnił, że nie mówił o Giertychu, ale ogólnie, że osoba głosząca hasła rasistowskie i ksenofobiczne powinna być wyłączona z życia politycznego.

Odpowiedzialność „Faktu" przesądziły niższe instancje, nakazując wydawcy „Faktu", spółce Ringier Axel Springer Polska, przeproszenie Giertycha za „nieprawdziwe informacje, jakoby prof. Władysław Bartoszewski stwierdził, że Roman Giertych głosi lub przyczynił się do krzewienia nastrojów antysemickich i ksenofobicznych i w związku z tym jest człowiekiem skompromitowanym".

Co z przedrukami

„Fakt" wyrok wykonał: przeprosiny Giertycha wydrukowania w papierze oraz wydaniu internetowym - przez siedem

O co więc jeszcze spór ?

O to, że Giertych domagał się więcej: nakazania wydawcy opublikowania przeprosin w dziesięciu portalach internetowych, które tekst „Faktu" przedrukowały z większymi lub mniejszymi zmianami, oraz w Radiu Zet, gdzie też o tym mówiono. A to znacznie większa skala przeprosin i ekstraduże koszty. I na tym skupiła się sprawa przed Sądem Najwyższym.

Mec. Anna Cichońska, pełnomocnik „Faktu", przekonywała, że zmiany w tekście były niezamierzone, a następnego dnia opublikowano rozmowę we właściwej formie.

Pełnomocnik Giertycha, adwokat Katarzyna Leder Salgueiro, argumentowała, że w dobie powszechnego internetu każda taka publikacja jest natychmiast przedrukowywana przez portale i trudno nawet od nich wymagać, by weryfikowały podane informacje. W przypadku informacji dokonujący wiernie przedruku jest więc zwolniony z odpowiedzialności, ale nie jest zwolniony w przypadku ocen, zwłaszcza że były zmanipulowane. Ich przedruki idą zatem na konto pierwotnego źródła. Sam Giertych mówił, że szkoda wyrządzona przez „Fakt" ma rozwinięcie w kolejnych publikacjach, które są skutkiem tej pierwszej.

SN nie podzielił tej argumentacji. – Zasada jest prosta: wydawca odpowiada tylko za swoje publikacje, a nie za przedruki – powiedziała sędzia SN Anna Kozłowska.

Nie bez znaczenia jest to, wskazała sędzia, że wkrótce po publikacji wiele portali zamieściło wyjaśnienie prof. Bartoszewskiego i samego Giertycha. Ma to znaczenie dla zakresu zasądzonego zadośćuczynienia, ale zasady odpowiedzialności za swoje czyny nie znosi. I tak zresztą publikowanie przeprosin, niewątpliwe słusznie zasądzonych, na innych portalach byłoby zbyt dokuczliwe, wręcz mogłoby stanowić szykanę.

Wyrok SN jest ostateczny, ale Roman Giertych prowadzi drugą sprawę z „Faktem" o tę samą publikację, w której żąda 100 tys. zł. W I instancji przegrał, ale zapowiedział już apelację.

Sygn. akt: I CSK 379/15

Opinia:

Krzysztof Czyżewski, Czyżewscy Kancelaria Adwokacka

Z jednej strony mamy zakotwiczoną w kodeksie cywilnym i prawie prasowym zasadę odpowiedzialności za własne działania. Jednak nie jest tak, że przedruk, szerokie cytowanie nie ma znaczenia w sprawach o naruszenie dóbr osobistych. Ma. Tylko nie na płaszczyźnie bezpośredniej odpowiedzialności czy obowiązku przepraszania w miejscach, w których dokonano przedruku. Pole, na które wiadomość się rozlała może być brane pod uwagę przy ocenie zakresu naruszenia i doniosłości krzywdy. Jesteś mały, mało wiarygodny i nikt cię nie cytuje – to i skutki publikacji nie są tak dotkliwe. Jesteś duży, ludzie ci ufają, polegają na tobie – twoja odpowiedzialność jest większa.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów