Prawo prasowe: formalizm sprostowania ma granice

Z treści oświadczenia prostującego informacje nieprawdziwe lub nieścisłe musi wynikać, czyją wersję zdarzeń ono prezentuje.

Aktualizacja: 31.05.2018 06:44 Publikacja: 29.05.2018 08:33

Prawo prasowe: formalizm sprostowania ma granice

Foto: Adobe Stock

Sąd może usunąć jakiś fragment sprostowania, ale nic nie może do niego dopisać, choć pewne elementy może wyjaśnić czy wyinterpretować.

To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego, w tym wypadku niekorzystnego dla prasy.

Chodziło o sprostowanie, jakie Kancelaria Sejmu skierowała do redaktora naczelnego „Faktu": „Nieprawdą jest, że Marszałek Sejmu [Marek Kuchciński] przekazał opozycji uszkodzony fragment nagrania głosowania nad wyborem sędziego TK z 14 kwietnia 2016 r. Całe nagranie, jakim dysponuje Kancelaria Sejmu, przekazała klubowi PO Biblioteka Sejmowa i było ono czytelne i dobrej jakości".

Redaktor naczelny odmówił jego publikacji, sprawa trafiła do Sądu Okręgowego, potem Apelacyjnego w Warszawie. Sądy żądanie oddaliły, mimo że terminy i wymogi formalne były zachowane.

W ocenie SO i SA w Warszawie nie wiadomo było jednak, kto prostuje te informacje, gdyż pod żądanym sprostowaniem zabrakło podpisu autorki, wicedyrektor Biura Prasowego Sejmu. Chodziło o to, by treść i konstrukcja sprostowania pozwalały odbiorcy na ustalenie, kto jest autorem tego tekstu. Możliwe jest więc wskazanie autora sprostowania w jego nagłówku, w treści tekstu czy też przez podanie pod treścią sprostowania danych jego autora.

Wprawdzie żaden przepis prawa prasowego nie określa, w jakiej „formie osobowej" ma być sformułowane to oświadczenie, jednak użycie osoby trzeciej stwarza ryzyko wprowadzenia w błąd części czytelników co do osoby, od której wypowiedź pochodzi. Sprostowanie realizuje zaś wprost zasadę „audiatur et altera pars", umożliwiając zainteresowanemu dotarcie do opinii publicznej z własną prawdą – wskazały SO i SA. – Dlatego, zgodnie z art. 32 ust. 5 prawa prasowego, nie wolno bez zgody wnioskodawcy dokonywać skrótów ani innych zmian w sprostowaniu i zakaz ten odnosi się zarówno do redaktora naczelnego, jak i sądu. Uzupełnienie sprostowania zbliżałoby się bowiem do wyrokowania ponad żądanie pozwu.

Przed Sądem Najwyższym pełnomocnicy Kancelarii Sejmu argumentowali, że od początku było wiadomo, kto jest autorem sprostowania, i SN podzielił to stanowisko.

– Owszem, procedura sprostowania jest sformalizowana, ale już z pisma wysłanego do „Faktu" było wiadomo, kto się go domaga. Formalizm sprostowania też ma granice, trzeba zachować rozsądek – wskazał sędzia SN Krzysztof Szewczyk w uzasadnieniu wyroku, nakazującego SA ponowne rozpoznanie sprawy.

—Marek Domagalski

sygnatura akt: I CSK 497/17

Sąd może usunąć jakiś fragment sprostowania, ale nic nie może do niego dopisać, choć pewne elementy może wyjaśnić czy wyinterpretować.

To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego, w tym wypadku niekorzystnego dla prasy.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
Słynny artykuł o zniesławieniu ma zniknąć z kodeksu karnego
Prawo karne
Pierwszy raz pseudokibice w Polsce popełnili przestępstwo polityczne. W tle Rosjanie
Podatki
Kiedy ruszy KSeF? Ministerstwo Finansów podało odległy termin
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Podatki
Ministerstwo Finansów odkryło karty, będzie nowy podatek. Kto go zapłaci?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?