Co by im groziło, gdyby się to wydarzyło w Polsce ? Zresztą w pewnym zakresie wydarzyło się to w Polsce, gdyż niektóre stacje powtarzały błędne informacje, pokazywały zdjęcie osoby niewinnej jako zdjęcie mordercy.
W nocy z piątku na sobotę prasa doniosła, że światowe media, ale też polskie stacje telewizyjne, pokazywały jako sprawcę masakry niewłaściwą osobę. Mianowicie ściągnięte z Facebooka zdjęcia Ryana Lanzy, który nie jest zabójcą z Newtown. Gdy tylko podano pierwsze informacje, że zabójca nazywał się Ryan Lanza, internauci rozpoczęli poszukiwania jego śladów w sieci i trafili na profil mężczyzny o tym imieniu i nazwisku, który wywodzi się z Newtown, a obecnie mieszka w Hoboken, więc natychmiast uznali, że to sprawca masakry i bez sprawdzania pokazali jego twarz światu jako psychopatycznego mordercy. Okazało się zaś, że sprawcą masakry był Adam Lanza, 20-latek z zaburzeniami osobowości, który owszem miał brata Ryana, ale jak podaje policja, nie ma on nic wspólnego z tą zbrodnią.
Jak od strony prawnej wyglądałaby taka wpadka mediów, gdyby to zdarzyła się u nas w Polsce ? Gdyby za jakimś wiodącym medium inne media opublikowały zdjęcie osoby błędnie posądzając ją o zbrodnię? Formalnie rzecz biorąc bez ryzyka poniesienia odpowiedzialności można powoływać się tylko na depesze PAP. Dodajmy, że kilka dni temu PAP podała błędnie wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący zamrożenia pensji sędziowskich (że było niekonstytucyjne), i część portali „przekleiła" tę depeszę, ale dość szybko agencja, a za nim owe redakcje sprostowały błąd. Zresztą taka depesza raczej strat żadnych nie wyrządziła.
Poza informacjami z PAP nie ma natomiast generalnego wyłączenia odpowiedzialności powołującego się na innymi źródła, zatem w razie oskarżenia czy wytoczenia sprawy cywilnej będzie prowadzony dowód, czy dokonujący przedruku dołożył należytej staranności.
— Przy takiej ocenie nie bez znaczenia jest rodzaj i wiarygodność źródła: jeśli można obiektywnie uznać je za wiarygodne to i odpowiedzialność dziennikarza (redakcji) będzie węższa, jeśli źródło jest niewiarygodne przejmujący newsa działa na własne ryzyko — komentuje adwokat Krzysztof Czyżewski, zajmujący się sprawami prasowymi. — Wydaje się też, że większą odpowiedzialność ponosi podający informacje — jako swoje, niż ten kto powołuje się na inne źródło. Nie można wreszcie zapominać, że żyjemy w świecie mediów online, gdzie informacja pędzi z prędkością światła. To ogranicza możliwość jej weryfikacji.