Oskarżonemu grozi do 8 lat więzienia. Pierwszej rozprawie towarzyszyło ogromne zainteresowanie mediów i publiczności. Sąd podjął decyzję, że proces będzie jawny. Prokurator miał dziś odczytać akt oskarżenia, ale sąd postanowił najpierw uwzględnić wniosek pełnomocniczki podejrzanego mec. Katarzyny Hebdy i za zgodą pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych (rodziny ofiar wypadku) mec. Łukasza Kowalskiego skierować sprawę do mediacji pośredniej. To forma mediacji, w której mediator przekazuje stronom propozycje drugiej strony, one same nie muszą ze sobą rozmawiać. Na osiągnięcie porozumienia sąd dał stronom 30 dni. Jeśli ugody nie będzie, formalnie rozpocznie się proces.
Wcześniej Radio Łódź podawało, że w procesie zaplanowano sześć rozpraw. - Pierwsza rozprawa 9 września. Kolejna także we wrześniu. Następne zaplanowano na październik i listopad – przekazał prezes Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim Marcin Oleśko.
Prokuratura: auto Sebastiana M. mogło pędzić nawet 320 km/h
Do wypadku na A1 koło Sierosławia (woj. łódzkie) doszło 16 września 2023 r. Pędzące sportowe BMW M850i, które prowadził 31-letni wtedy łódzki przedsiębiorca Sebastian M., uderzyło w tył osobowej kii przewożącej trzyosobową rodzinę. Kia uderzyła w barierki energochłonne i stanęła w płomieniach. Śmierć na miejscu ponieśli młodzi małżonkowie oraz ich 5-letni syn.
Czytaj więcej
Po ekstradycji z Dubaju Sebastian M. usłyszał od polskich śledczych zarzut za wypadek z 2023 r.,...
Prokurator Aleksander Duda z prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Katowicach powiedział PAP, że z materiału dowodowego, w tym specjalistycznych opinii biegłych wynika, że tragicznego dnia kierując BMW na autostradzie pod Piotrkowem Sebastian M. jechał z prędkością ok. 315-320 km/h (dopuszczalna prędkość w tym miejscu to 140 km/h) . Z ustaleń śledztwa wynika też, że Sebastian M., zamiast udzielić pomocy ofiarom wypadku uwięzionym w płonącym aucie, stał z boku i dzwonił do swojego ojca.