Szczególnie wiele problemów mają z tego powodu sędziowie karni. Do szuflady, zamiast na wokandę, trafiło przecież niedawno mnóstwo postępowań, w których podejrzanych i oskarżonych trzeba było skierować na obserwacje psychiatryczne. Na czas nie uchwalono bowiem przepisu, który pozwalałby na takie badania. Można go było napisać od ręki, tymczasem przez 15 miesięcy nie działo się kompletnie nic. Teraz posłowie w pośpiechu łatają legislacyjną dziurę.

Podobny zator pojawił się z powodu braku lekarzy sądowych. W lutym weszły w życie przepisy, które tylko im dawały prawo wystawiania zwolnień dla uczestników procesu karnego. Miało być dobrze – czyli bez lewych nieobecności na rozprawach – a wyszło jak zwykle. Okazało się, że takich lekarzy jest za mało, głównie z powodu zbyt niskich wynagrodzeń.

Nie mniej zamieszania spowodowała też zmiana zasad wskazujących, który sąd jest właściwy, aby rozpoznać daną sprawę karną. Efekt był taki, że akta jak gorący kartofel były przerzucane po całej Polsce, a procesy się nie rozpoczynały. Właśnie dlatego nie mogły ruszyć postępowania w sprawach Jaruzelskiego czy Dochnala.

Szkoda, że Temida znów musi się potykać o kiepskie prawo. W walce z mafią paliwową zamiast aferzystów mogą polec sędziowie i prokuratorzy. Niewykluczone, że przez kolejny bubel legislacyjny lata ich pracy trafią do kosza, a skazani zostaną uniewinnieni.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/usowicz/2008/12/04/temida-trafiona-ustawa/]Skomentuj[/link][/ramka]