Reklama

Mirosław Żukowski: Kryptoolimpizm Radosława Piesiewicza

Działalność szefa PKOl jest pełzającym dowodem, że olimpizm to dla niego biznes jak inne i nie ma pieniędzy, których by nie wziął.

Publikacja: 23.10.2025 14:00

Siedziba Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie, jeszcze bez neonu sponsora

Siedziba Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie, jeszcze bez neonu sponsora

Foto: PAP/Leszek Szymański

Nie jestem pierwszym naiwnym i wiem, że święte księgi olimpizmu już od dawna nie są święte. Jednak kiedy przeczytałem informację o tym, że siedziba Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie nosić będzie nazwę Zondacrypto Centrum Olimpijskie PKOl i jest już nawet zaprojektowany taki neon, sądziłem, że to żart, kpina z władcy polskich olimpijskich kółek Radosława Piesiewicza, który mając na głowie zimowe igrzyska 2026 i związane z nimi wydatki, nie odrzuci żadnych pieniędzy.

Niestety, żartem to nie jest, a umowa została podpisana nie w Warszawie czy Lozannie (tam jest siedziba Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego), lecz w Monte Carlo, czyli być może nowej twierdzy kryptoolimpizmu pod sztandarem Piesiewicza i jemu podobnych.

Dlaczego Centrum Olimpijskie w Warszawie zmienia nazwę?

Nie będę tu wyjaśniał, czym jest firma Zondacrypto, gdzie jest zarejestrowana, dlaczego jej szef zdecydował się umowę podpisać właśnie w Monako, bo lepiej ode mnie zrobili to (i mam nadzieję jeszcze zrobią) koledzy od ekonomii i dziennikarstwa śledczego.

Czytaj więcej

Fikcyjne umowy na siebie w PKOl. Służby w domach wielu działaczy

Mnie boli głównie to, że miejsce, gdzie jest siedziba Polskiego Komitetu Fair Play, gdzie sportowcy przed igrzyskami składają olimpijskie ślubowanie, gdzie mieści się muzeum polskiego sportu, będzie od jutra oświetlone kryptowalutowym neonem. Dostaliśmy sygnał, że kierownictwo naszego olimpizmu znakomicie odczytuje znaki nowych czasów i kto wie, co nas jeszcze czeka, jeśli kryptopieniądze nie wystarczą. Betolimpizm, pornoolimpizm, narkoolimpizm?

Reklama
Reklama

Rozstanie z ideami twórcy nowożytnych igrzysk barona Pierre'a de Coubertin już na nikim nie robi wrażenia, ale nawet biorąc to pod uwagę, nowa nazwa Olimpijskiego Centrum w Warszawie skłania do zadumy. Jego oficjalna i pełna nazwa to Centrum Olimpijskie im. Jana Pawła II. To chyba też trzeba zmienić, bo nie jestem pewien, czy nasz papież zachęcałby do dawania na tacę kryptowalut.

Nie jestem pierwszym naiwnym i wiem, że święte księgi olimpizmu już od dawna nie są święte. Jednak kiedy przeczytałem informację o tym, że siedziba Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie nosić będzie nazwę Zondacrypto Centrum Olimpijskie PKOl i jest już nawet zaprojektowany taki neon, sądziłem, że to żart, kpina z władcy polskich olimpijskich kółek Radosława Piesiewicza, który mając na głowie zimowe igrzyska 2026 i związane z nimi wydatki, nie odrzuci żadnych pieniędzy.

/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: PiS ze sprawy podsłuchów żony i córki Donalda Tuska się nie wykręci
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzy wnioski dla Koalicji Obywatelskiej i Donalda Tuska z najnowszego sondażu
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Andrzej Poczobut. Niezłomny naszych czasów
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Jak sondażowa trwoga, to Jarosław Kaczyński w prokuraturze
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Komentarze
Jacek Cieślak: Konkurs Chopinowski, czyli polska racja stanu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Reklama
Reklama