Na oba weta można patrzeć, jak na zgodny z logiką wojny KO-PiS akt czystej obstrukcji. To wpychanie przez prezydenta wskazanego przez Jarosława Kaczyńskiego kija w szprychy rządu Donalda Tuska. Byłoby to jednak upraszczanie sprawy – choć politycy KO, nazywając prezydenta wetomatem i wrzucając wszystkie prezydenckie weta do jednego worka, tak właśnie starają się zrobić. To zresztą zrozumiałe – przedstawienie Nawrockiego jako polityka, którego sprawczość ogranicza się do utrudniania działania rządowi jest koalicjantom na rękę. Z jednej strony usprawiedliwia w jakiejś mierze kłopoty z realizacją obietnic wyborczych, z drugiej kreuje wizerunek prezydenta jako politycznego awanturnika, z którym nie sposób konstruktywnie współrządzić. Koalicja rządząca gra tu na mobilizację swojego elektoratu i głosy wyborców centrowych oraz umiarkowanych, którzy rządem Donalda Tuska zdążyli się rozczarować. Destrukcyjny prezydent jest kimś, przeciw komu można starać się o taką mobilizację.
Czytaj więcej
Dobierałem słowa bardzo ostrożnie, ale sprawa jest tak paskudna, jak nigdy od 1989 r. w Polsce. M...
Karol Nawrocki uzasadnia swój sprzeciw językiem Konfederacji
Weta Nawrockiego wiążą się dla prezydenta więc z ryzykiem awanturniczego wizerunku. Z perspektywy prezydenta warto je podjąć, bo blokowanie części ustaw umacnia go wśród prawicowego elektoratu. I to nie tylko wśród twardego elektoratu PiS, który docenia każde podstawienie nogi rządowi, ale – a może nawet przede wszystkim – wśród rosnących w siłę zwolenników Konfederacji i Konfederacji Korony Polskiej. To oni, przedstawiciele młodej polskiej prawicy, odrzucają zarówno Donalda Tuska, jak i Jarosława Kaczyńskiego, a także model państwa, symbolizowany przez tych dwóch polityków.
Warto zwrócić uwagę, że zarówno weto wobec ustawy łańcuchowej, jak i wobec ustawy o kryptoaktywach, to sprzeciw przeciwko nadmiarowej regulacji. Prezydent nie odrzuca zakazu trzymania psów na łańcuchach jako takiego – odrzuca jednak przepisy zbyt szczegółowo określające, jego zdaniem, kwestię rozmiaru kojców. Podobnie w przypadku ustawy o kryptoaktywach – to nie odrzucenie regulacji tego rynku w ogóle, lecz odrzucenie zbyt szczegółowej regulacji, dającej – jak przekonuje prezydent – zbyt duże uprawnienia państwu.