– Sąd musi być przekonany, że odbyta w części kara okazała się skuteczna – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Paweł Moczydłowski, kryminolog, były szef więziennictwa.
Nie dla wszystkich jest to jednak tak jasne. Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, uważa, że aktualnie orzecznictwo sądów w tej kwestii jest rozbieżne, a poszczególne sądy różnie oceniają zasadność udzielania warunkowego przedterminowego zwolnienia.
SN nie miał wątpliwości: sąd decydujący o przedterminowym zwolnieniu więźnia powinien kierować się jego postawą i zachowaniem, a nie tzw. prewencją ogólną, czyli np. oceną tej decyzji przez społeczeństwo – odpowiedział SN.
Surowiej niż zwykle
Kiedy sąd dochodzi do wniosku, że nawet najsurowsza kara nie wystarcza, zaostrza warunki przedterminowego zwolnienia. Kiedy kilka lat temu Sąd Okręgowy w Łodzi skazywał Ryszarda Cybę na dożywocie, zaostrzył mu też warunki przedterminowego zwolnienia. Nie pomoże wtedy ani wzorowe zachowanie, ani praca. Sprawca zabójstwa w łódzkim biurze PiS będzie mógł napisać wniosek o wcześniejszą wolność dopiero za 30 lat. I żaden sąd nie może tego okresu skrócić. Nasze przepisy o warunkowym przedterminowym zwolnieniu są rygorystyczne, ale dobre – oceniają karniści. Ich zdaniem pozwalają weryfikować, czy skazany rzeczywiście chce zmienić swoje życie, czy tylko wcześniej opuścić więzienie.
Sądy mogą i – jak mówią statystyki – traktują surowiej najokrutniejszych sprawców. Jest ponad 8 tys. wyroków z zaostrzonym zwolnieniem. Nie wszystkim się to podoba.
– To odpowiedź na zapotrzebowanie opinii publicznej, a ta jest bardzo represyjna – uważa Paweł Moczydłowski. – Jako sędzia mam zaufanie do sędziów penitencjarnych. To oni powinni ustalać, kiedy więzień może wyjść na wolność – mówi „Rz" sędzia Barbara Piwnik.