To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt: II KK 206/12).
Na skrzyżowaniu ul. Puławskiej i Płaskowickiej w Warszawie ojciec ofiary wypadku, prowadząc forda eskorta, skręcił w lewo na czerwonych światłach, nie zauważając jadącej z naprzeciwka terenówki. Mirosław K., jej kierowca, zauważył wjeżdżającego forda w odległości 41–45 m. Jechał jednak, jak ustalili biegli w tzw. wspólnej ekspertyzie, z szybkością 87 km/h. Nie był więc w stanie wyhamować. Gdyby jechał 60 km/h, nie doszłoby do zderzenia, niezależnie od zachowania obu kierowców, ich manewrów obronnych bądź ich braku – uznali biegli.
Kierowca forda został skazany za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym (art. 177 § 2 kodeksu karnego). Kierowcę terenówki Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił. Wcześniej sąd rejonowy skazał go za to samo przestępstwo na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i na 105 tys. zł grzywny. Uznał, że umyślnie naruszył dwie zasady ruchu drogowego: przekroczył dozwoloną prędkość (art. 20 ust. 1 prawa o ruchu drogowym) i nie zachował szczególnej ostrożności, zbliżając się do skrzyżowania (art. 25 ust. 1). Sąd okręgowy uznał natomiast, że Mirosław K. nie był zobowiązany do zachowania szczególnej ostrożności (poprzez ograniczenie prędkości poniżej dozwolonej), warunki atmosferyczne były bowiem dobre, ruch średni, a sygnalizacja sprawna. Ten sąd poszedł dalej: wypadek nie był skutkiem przekroczenia prędkości, a tylko wtedy można mówić o przestępstwie. Największe znaczenie SO przypisał fragmentowi opinii biegłych stwierdzającemu, że nawet gdyby kierowca terenówki jechał z dozwoloną szybkością, to nie byłby w stanie zatrzymać się przed torem jazdy forda.
Pełnomocnicy ojca ofiary adwokaci Jarosław Majewski i Marek Łopuszański mówili przed SN, że oskarżenie nie dotyczy przecież przecięcia toru innego auta, ale spowodowania wypadku. Sąd Najwyższy zgodził się, że sam fakt dojeżdżania do skrzyżowania nie obliguje do zwolnienia, jeśli nie ma dodatkowych okoliczności nakazujących ostrożność. Nakazał jednak powtórzenie postępowania, nie zostawiając wątpliwości co do odpowiedzialności oskarżonego.
– Odpowiedzialność kierowcy, który przekroczył dopuszczalną prędkość, może być wyłączona tylko wtedy, gdyby szybkość dozwolona nie uchroniła przed wypadkiem – powiedział w uzasadnieniu sędzia SN Stanisław Zabłocki. – W tej sprawie jednak pozwalała go uniknąć. Byłoby niezrozumiałe, gdyby w takiej sytuacji przekroczenie prędkości nie skutkowało odpowiedzialnością karną.