Aby uniknąć dostosowywania bliźniaka do wymogów stawianych żłobkom, właściciel nieruchomości chciał zatrudnić kilku dziennych opiekunów, którzy zajmowaliby się grupą 31 dzieci. Opieka byłaby świadczona na parterze i poddaszu jego domu. Sam zamieszkałby w piwnicy. Jednak ani prezydent miasta, ani wojewoda, ani wreszcie sąd nie zgodzili się na taką zmianę sposobu użytkowania nieruchomości. Uznali, że mężczyzna chce obejść prawo.
Kwestię lokalu, w którym sprawowana jest opieka przez dziennego opiekuna, normują przepisy art. 42 ust. 1–3 ustawy o opiece nad dziećmi w wieku do lat trzech. Dzienny opiekun powinien posiadać do niego tytuł prawny. Jest wprawdzie wyjątek – podmiot zatrudniający dziennego opiekuna może mu udostępnić lokal.
Czytaj także: Jakie warunki prawa budowlanego musi spełniać przedszkole
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargę na decyzję wojewody, choć właściciel lokalu argumentował, że dzienny opiekun zajmuje się dziećmi w warunkach domowych. Nie trzeba więc dostosowywać budynku do planowanej działalności.
Sąd uzasadnił jednak, że uruchomienie punktu opieki na szeroką skalę – dla 31 dzieci – wymusza potrzebę dostosowania obiektu. Przede wszystkim trzeba zapewnić zaplecze socjalne, sanitarne czy gastronomiczne. Wymaga to także dostosowania istniejących instalacji i urządzeń. Wiąże się również z odprowadzaniem zwiększonej ilości ścieków i odpadów stałych. Co więcej, użytkowanie obiektu z przeznaczeniem na cele opieki nad dziećmi może także naruszać prawnie chronione interesy właścicieli sąsiednich nieruchomości, gwarantowane w planie miejscowym (m.in. trzeba zapewnić miejsca parkingowe dla rodziców przywożących maluchy).