Sejm uchwalił w czwartek specjalną ustawę o budowie zabezpieczenia granicy państwowej. Ma ona umożliwić, kosztem 1,6 mld zł, szybką budowę zapory na granicy z Białorusią, która miałaby powstrzymać napływ osób nielegalnie przekraczających granicę. Szczególne rozwiązania tej ustawy mają ułatwić i przyspieszyć realizację inwestycji. Jednak w opinii ekspertów zajmujących się przepisami o inwestycjach może doprowadzić do zupełnej dowolności przy budowie zapory.
Czytaj więcej
Sejm uchwalił ustawę o budowie zabezpieczenia granicy państwowej. Za głosowało 274 posłów.
Bez formalności
Jak uzasadnia rząd, tak ważną strategicznie inwestycję trzeba zrealizować szybko. Ustawa ma więc zmierzać do przyspieszenia budowy bariery, w tym przez „uporządkowanie, doprecyzowanie oraz problemowe usystematyzowanie i nieznaczne dostosowanie obowiązujących regulacji".
W praktyce sprowadziłoby się to m.in. do tego, że dla celów budowy granicznej bariery wyłączono stosowanie innych przepisów. Wymieniono tu przykładowo prawo budowlane, wodne, ochrony środowiska, prawo geodezyjne i kartograficzne, o planowaniu przestrzennym i o ochronie gruntów rolnych i leśnych. Wskazano też, że „w szczególności" nie będzie wymagane pozwolenie na budowę, zgłoszenie, sporządzenie projektu budowlanego czy uzyskanie innych decyzji i pozwoleń.
Choć rząd zapowiada, że zapora powstanie na granicy z Białorusią, to w ustawie nie wskazano wyraźnie, gdzie ten system ma powstać. Znalazło się tam tylko odniesienie do zewnętrznej granicy UE bez wskazania, że chodzi tylko o odcinek białoruski. Podczas debaty sejmowej wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Wąsik mówił, że zapora stanie tylko na Podlasiu, gdzie granica nie biegnie po Bugu. Jednak nie ma o tym mowy w ustawie. Nie precyzuje ona też, czy mur stanie przy samej granicy, czy w jakiejś odległości od niej.