Szybka ścieżka uzyskiwania odszkodowań, jaką miały być wojewódzkie komisje ds. orzekania o zdarzeniach medycznych, zawodzi. Postępowanie przed działającymi od roku komisjami trwa dłużej niż cztery miesiące przewidziane w ustawie o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta. Komisje, podobnie jak sądy, mają bowiem problemy ze znalezieniem biegłych.
Eksperci odmawiają
– Ich lista jest krótka, a eksperci powszechnie odmawiają sporządzenia opinii – mówi Jolanta Budzowska, radca prawny i członek małopolskiej komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych.
Podkreśla, że komisja jest w stanie orzec w cztery miesiące o tym, czy doszło do zdarzenia medycznego w szpitalu, ale tylko w sprawach najprostszych,w których członkowie bazują na własnej wiedzy. Zgodnie z przepisami w składzie orzekającym muszą zasiadać dwie osoby z wykształceniem prawniczym i dwie z medycznym.
Kłopoty członków komisji zaczynają się, gdy przypadek pacjenta składającego wniosek o odszkodowanie jest bardziej skomplikowany. Komisja ma wówczas prawo poprosić o opinię biegłego, który jest konsultantem wojewódzkim w danej dziedzinie medycyny lub figuruje na specjalnej liście rzecznika praw pacjenta.
– Dzwonimy do lekarzy i oni dopiero wtedy dowiadują się, że figurują na takiej liście, a dodatkowo muszą sporządzić opinię – mówi Natalia Łojko, członek mazowieckiej komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych.