– Akurat byłem w domu letniskowym rodziców, kiedy polskie siatkarki grały mecz. W przerwie postanowiłem wziąć prysznic, ale okazało się, że światło w łazience nie działa – opowiada „Rzeczpospolitej" Mateusz, mieszkaniec Łodzi. Poprosiłem ojca o pomoc. Kiedy głowiliśmy się, o co chodzi ze światłem, poczuliśmy dym, a za chwilę zauważyliśmy, że w płomieniach stoi cały dach domu – opowiada.
Pożar szybko się rozszerzał. Rodzina zadzwoniła po straż i zaczęła wynosić rzeczy na ogródek, do pomocy włączyli się sąsiedzi. – Dom był już cały w dymie, a jeszcze ostatnie osoby wchodziły do środka by coś wynieść. Wokół domu zebrało się 200 gapiów. Siedzieli na wyniesionych przez nas tapczanach i obserwowali pożar – wspomina Mateusz.
Niestety, właściciele mieli pecha. Kiedy po około 20 min. dojechał wóz strażacki i rozwinął wąż, okazało się, iż ma tak mało wody, że nawet nie doleciała ona do płonącego budynku. – To było groteskowe. Okazało się, że strażacy pobrali wodę, ale zapomnieli zakręcić korek i wylała się po drodze. Po jakimś czasie przyjechały inne wozy gaśnicze, ale nie było już nadziei, że cokolwiek z domu da się uratować. Zostały zgliszcza. Najprawdopodobniej pożar spowodowała mysz, która przegryzła kable. Nie wiem, jak mogło się to stać, bo dbaliśmy o instalację. Kable były poprowadzone specjalną rynną – mówi Mateusz.
Kiedy zapala się olej na patelni, pierwszym odruchem wielu osób jest zalanie jej wodą. Tymczasem nic gorszego nie można zrobić
Karol z Poznania, po tym, jak zostawił na gazie patelnię z olejem bez opieki, musiał gasić pożar w kuchni. – Wystarczyła chwila, by mieszkanie było do remontu – opowiada Karol. Patelnia szybko stanęła w płomieniach. – Żeby to ugasić, przykryłem ją ścierką, ale to nie wystarczyło. Ścierka się zapaliła, ja wypuściłem ją z rąk, palić zaczęła się szafka, a nawet spodnie, które miałem na sobie. W kuchni było mnóstwo rzeczy z tworzyw sztucznych, więc od razu pojawiły się kłęby czarnego, gryzącego dymu. Były wszędzie. Nie tylko w kuchni, ale i na korytarzu, na klatce schodowej – mówi poznaniak.