„Jego wejście do rządu kilkanaście miesięcy temu przez liczne środowiska, które przez wiele lat rządów PiS wspierały KO w sprawach praworządności, było uznawane za jedną z najlepszych decyzji kadrowych Donalda Tuska. Oczekiwania były ogromne” - pisał na początku czerwca na łamach „Rzeczpospolitej” Michał Kolanko.
Wówczas atmosferę wokół ministra sprawiedliwości podgrzała publikacja „Newsweeka”, który tuż po wyborach prezydenckich spekulował, że Bodnar może szybko pożegnać się z rządem. Główny zarzut? – Niska efektywność w rozliczaniu PiS – sugerował rozmówca „Rz” zbliżony do kręgów rządowych.
Czytaj więcej
Po kilku tygodniach negocjacji koalicyjnych Koalicja Obywatelska, Polska 2050, PSL i Nowa Lewica...
Prawnicy: Adam Bodnar się nie sprawdził. "Poddał wartości konstytucyjne bezprawiu ustaw"
Czym bliżej było zapowiadanej przez premiera Tuska rekonstrukcji rządu, tym częściej pojawiały się głosy o konieczności zmiany na czele resortu sprawiedliwości. Mówił o tym na przykład prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, mec. Przemysław Rosati, który sam był przymierzany do funkcji szefa MS. Jak tłumaczył, środowisko prawnicze oczekuje przyspieszenia i zmian w obszarze wymiaru sprawiedliwości. – Tych obszarów, jeżeli chodzi o wymiar sprawiedliwości, jest bardzo dużo. Te zmiany muszą nastąpić – podkreślił. Jednocześnie Rosati stwierdził wprost, że Adam Bodnar nie sprawdził się na fotelu ministra sprawiedliwości.
Krytycznie pracę Bodnara na łamach „Rzeczpospolitej” ocenił też sędzia Piotr Mgłosiek. W artykule zatytułowanym "Minister sprawiedliwości powiększa bezprawie w sądach" stwierdził, iż „znakiem rozpoznawczym obecnego ministra sprawiedliwości stało się spowalnianie pożądanych i zarazem niezbędnych dla usunięcia chaosu prawnego zmian. To jest stempel jego półtorarocznej obecności w gmachu przy Al. Ujazdowskich”.