Reklama

Prof. Romanowski: Sąd Najwyższy można naprawić bez ustawy, Adam Bodnar zawiódł nadzieje

Są sposoby na dokonanie resetu i odbudowę praworządności. Nie rozumiem, dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości nie korzysta z gotowych rozwiązań. Minister Adam Bodnar zawiódł nadzieje, należy dać szansę innej osobie – twierdzi prof. Michał Romanowski.

Publikacja: 16.07.2025 15:57

Minister Bodnar nie skorzystał z historycznej szansy - uważa prof. Michał Romanowski

Minister Bodnar nie skorzystał z historycznej szansy - uważa prof. Michał Romanowski

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Reprezentuje pan wielu sędziów, którzy przez ostatnie lata krytykowali reformy wprowadzane przez Zbigniewa Ziobrę, głośno upominali się o praworządność i ponosili za to dotkliwe konsekwencje. Teraz upominają się o sprawiedliwość w sądach. Jak idzie jej egzekwowanie?

Idzie w sposób daleki od doskonałości i oczekiwań. Sędziowie, w tym ci, których reprezentuję, są bardzo rozczarowani sposobem egzekwowania sprawiedliwości za czas, w którym byli represjonowani. Są zawiedzeni i sfrustrowani. Uważam, że jest to jedna z największych porażek ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Doprowadził on w dużym stopniu do zmarnotrawienia zapału, wiary i nadziei tych sędziów, którzy broniąc praworządności ryzykowali całym swoim życiem zawodowym i osobistym.

Co ma pan na myśli?

Część spraw sędziów dotycząca naruszenia dóbr osobistych „leży”. Wraca efekt mrożący wobec sędziów w związku z bezczynnością po stronie ministra sprawiedliwości oraz różnego rodzaju groźbami kierowanymi w stosunku do nich, chociażby ze strony prezydenta Andrzeja Dudy. Są także groźby kierowane do „starych” sędziów Sądu Najwyższego oraz prokuratorów zaangażowanych w przywracanie praworządności. Na propozycje kierowane do ministra, aby załatwić te sprawy pozasądowo, dostajemy odpowiedź, że państwo polskie nie ponosi odpowiedzialności za represje wobec sędziów i za np. aferę hejterską. Prowadzona jest jakaś niezrozumiała gra procesowa ze strony ministra Bodnara z sędziami, którzy walczyli o prymat prawa nad polityką.

Ile spraw sędziów, którzy za poprzedniej władzy spotykali się z różnego rodzaju trudnościami, udało się panu wygrać?

Od 2021 r. wygraliśmy ok. 40 spraw. Paradoksem jednak jest to, że kryzys w tej materii zaczął się po zmianie rządów. Łatwiej było nam wygrywać sprawy do 13 grudnia 2023 r., kiedy czarne było czarne, a białe było białe, niż dzisiaj, kiedy wszystko jest szare i zrelatywizowane.

Ma pan pretensje do rządzących, ale przecież oni – co do zasady – nie mają wpływu na to, jak sądy orzekają w sprawach pana klientów.

Nie o to mam pretensje. Rzeczywiście minister sprawiedliwości nie może mieć wpływu na to, jak orzekają sędziowie, ale ma wpływ na to, jaka jest atmosfera wokół przywracania praworządności. Jeżeli minister współpracuje z tzw. neo-KRS przy powoływaniu sędziów, jeżeli zwraca się do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych per „wysoki SN”, jeżeli wycofuje się z fundamentalnych założeń projektów mających regulować status neosędziów, to w efekcie powoduje, że wszystko jest relatywizowane, sprowadzane do sporu. A przecież trybunały europejskie i SN wypowiedziały się jasno: nie ma wątpliwości wokół neo-KRS i neosędziów w Sądzie Najwyższym.

Czytaj więcej

Pierwszy wyrok po aferze hejterskiej. „Mała Emi” skazana za hejt
Reklama
Reklama

Jednym z najgłośniejszych skandali związanych z wymiarem sprawiedliwości za czasów PiS była tzw. afera hejterska. Prawnicy zbliżeni do resortu sprawiedliwości, którego szefem był wówczas Zbigniew Ziobro, mieli celowo szkalować i znieważać sędziów niewygodnych władzy. Jak idzie wyjaśnianie tej afery?

Nie idzie. Prokuratura umarza postępowania, które dotyczą sędziego Waldemara Żurka, neosędzia z Izby Odpowiedzialności Zawodowej odmówiła uchylenia immunitetu sędziemu Jakubowi Iwańcowi, który jest jednym z głównych bohaterów tej afery. Jest to sytuacja zaskakująca i frustrująca. Smutną „kropką nad i” tego obrazu jest oficjalna odpowiedź ministra Bodnara na pozew w sprawie sędziego Żurka, z której wynika, że Zbigniew Ziobro nie wiedział nic o całej aferze, a sam sędzia nie został znieważony. Tych spraw jest więcej, a dotyczą – co chcę mocno podkreślić – także przedsiębiorców, którzy do dzisiaj walczą z prokuratorami z czasów Ziobry i ich absurdalnymi aktami oskarżenia. Minister w wywiadzie prasowym radzi im, aby wytrwali do prawomocnego wyroku sądowego. Śpieszmy się kochać przedsiębiorców, niezależnych sędziów i prokuratorów, bo tak szybko odchodzą. Nieczynienie jest czynieniem. Bierność jest przyzwoleniem.

Niedawno wraz z krakowskim sędzią Waldemarem Żurkiem pozwaliście Skarb Państwa za tzw. aferę hejterską. Czy chcecie, żeby za ewentualne czyny popełniane przez ludzi Zbigniewa Ziobry zapłacili podatnicy?

Nie. Chcemy, żeby płacili hejterzy. W cywilizowanym świecie, zgodnie z zasadą kontynuacji, państwo z jednej strony bierze odpowiedzialność za działania swoich funkcjonariuszy, a z drugiej strony obejmuje ochroną tych, którzy walczyli o wartości demokratyczne tego państwa, czyli także o nas. Nasze powództwo to gest rozpaczy w stosunku do bierności wyjaśniania afery hejterskiej, a to tylko wycinek większej całości represji, które instytucje państwa stosowały wobec sędziego Żurka. Jest to też wyraz oczekiwania, że władze nazwą po imieniu zło popełniane w imieniu tego państwa i wypłacą adekwatne zadośćuczynienie z tego tytułu. Co ważne, po wypłaceniu tego zadośćuczynienia państwo powinno wystąpić z roszczeniami regresowymi do tych, którzy doprowadzili do wyrządzenia szkody. Skoro państwo nie działa, to my wskazujemy mu taką ścieżkę, żeby za czyny tych, którzy represjonowali sędziów, nie płacili obywatele.

Wraz z sędzią Waldemarem Żurkiem złożyliście też do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez tzw. nową sędzię SN i ławnika, zarzucacie im podszywanie się pod funkcjonariuszy publicznych. Co dzieje się z tą sprawą?

Co prawda w naszym zawiadomieniu chodzi o przestępstwo podszywania się pod sędziego SN przez jedną osobę, ale jest to problem natury systemowej i dotyczy pośrednio wszystkich neosędziów w tym sądzie, czyli ok. 60 proc. składu SN. Prokuratura Krajowa pierwotnie umorzyła śledztwo w tej sprawie, powołując się m.in. na zaniechania legislacyjne władzy w przywracaniu praworządności i akceptowaniu neo-KRS. Złożyliśmy na to zażalenie, które prokurator uwzględniła pod koniec czerwca. Oznacza to, że będzie śledztwo w tej sprawie. Jest ono bardzo ważne, bo będzie wymagało rozstrzygnięcia przez prokuraturę, czy neosędzia jest, czy nie jest sędzią SN.

Prokuratura będzie zatem prowadziła to śledztwo. Czy ma to jakieś szersze znaczenie dla zmian oczekiwanych w sądownictwie?

Ma to fundamentalne znaczenie. Jeśli bowiem prokuratura uzna, że osoba, która orzekała w sprawie sędziego Żurka nie jest sędzią, to takie same czynności powinna podjąć wobec wszystkich innych neosędziów SN. Wówczas do sądów karnych powinny wpłynąć akty oskarżenia, bez konieczności uchylania immunitetów osobom, które nie są przecież sędziami. Prawomocne orzeczenia w tym zakresie mogą doprowadzić do przywrócenia prawidłowego składu Sądu Najwyższego, a w konsekwencji do zmian systemowych i zreformowania tego sądu bez konieczności uchwalania nowych ustaw.

Przez półtora roku rządowi nie udało się wprowadzić zmian, które uzdrowią polskie sądy. Na planowane przez MS reformy raczej nie będzie zgody nowego prezydenta. Czy widzi pan jakieś wyjście z tej sytuacji?

Jest już późno, ale jeszcze nie za późno na zmiany. Przede wszystkim należy odzyskać wiarę sędziów i prokuratorów, że można korzystać z mechanizmów zawartych w prawie. Należy też przywrócić efektywność sądów, wypełniając chociażby postulaty Iustitii czy prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej. Trzeba też w końcu odpowiedzieć jasno na pytanie, czy neo-KRS jest organem, o którym mówi Konstytucja czy nie jest, w dalszej kolejności można zastanowić się nad reaktywowaniem KRS, której kadencja została bezprawnie przerwana w 2017 r. Na takie działania trzeba mieć jednak odwagę, którą pokazał chociażby minister finansów Andrzej Domański. Powołując się na prawo UE twierdził on, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie jest sądem i rację w tym przyznał mu sąd administracyjny. Niech minister sprawiedliwości bierze przykład z ministra Domańskiego.

Póki co, MS pytane o plan B na sądownictwo milczy. Prawnicy mają jednak pewne koncepcje. Chociażby szef adwokatury postuluje zmianę struktury sądownictwa, wprowadzenie jednolitego statusu sędziowskiego i zresetowanie KRS przez Sejm. Co pan o tym sądzi?

Ministerstwo milczy, ponieważ nie ma żadnego planu B. Konkretne plany przedstawiła już dawno Iustitia i prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. To są propozycje, które mają sens. Pokazują one, że są sposoby, aby dokonać odpowiedniego resetu i takiej poprawy, która doprowadzi do odbudowy praworządności. Czas przedstawić także kluczowe ustawy parlamentowi i wybranemu w demokratycznych wyborach prezydentowi Karolowi Nawrockiemu, a nie ciągle czekać i pytać Komisji Weneckiej. Są też konkretne propozycje reformy prokuratury, które w swoich raportach przedstawia stowarzyszenie prokuratorów Lex Super Omnia. Nie rozumiem, dlaczego Ministerstwo nie korzysta z tych gotowych rozwiązań. Chyba minister nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za zmiany.

Reklama
Reklama

Być może taką odpowiedzialność weźmie na siebie I prezes SN Małgorzata Manowska, która kilka dni temu poinformowała, że ma gotowe rozwiązanie na zakończenie sporu w sądownictwie. Chce o tym rozmawiać z premierem i marszałkami Sejmu i Senatu. Co pan sądzi o takiej inicjatywie?

Nie jestem przekonany, czy Małgorzata Manowska jako neosędzia w SN, osoba, która w przeszłości znieważała legalnych sędziów i doprowadziła do „przejęcia” tego sądu, ma tytuł do wychodzenia z takimi inicjatywami. Niewykluczone bowiem, że niedługo obejmie ją śledztwo prokuratury z art. 227 k.k., o którym przed chwilą rozmawialiśmy. Jeśli pani Manowska ma jakiś pomysł na skuteczną reformę sądownictwa, to niech go opublikuje, ponieważ sprawa dotyczy kwestii publicznych. O takich sprawach powinno dyskutować się głośno. Środowiska prawnicze prezentowały swoje projekty publicznie. Pani Manowska lubi rozmawiać z władzą wykonawczą w czterech ścianach. Nie ma na to mojej zgody.

Czytaj więcej

Manowska chce rozmawiać z Tuskiem. Twierdzi, że ma pomysł na sądy

Nierozwiązanym problemem pozostaje też Trybunał Konstytucyjny z tzw. sędziami dublerami w składzie. Reformę tej instytucji zablokował prezydent, eksperci postulują jednak szybkie obsadzenie licznych wakatów sędziowskich w TK. Czy uważa pan, że to dobry sposób na naprawę Trybunału?

Uważam, że wolne stanowiska w Trybunale Konstytucyjnym należy obsadzić. Pozwoli to na rozpoczęcie procesu samonaprawienia się tej instytucji. Do jej uzdrowienia doprowadzić może działalność sędziów, dla których nadrzędną wartością jest prawo, a nie polityka. Odpowiedni kandydaci są, chociażby ci, którzy pokazali „kręgosłup” sędziego w czasie próby.

Zajrzałem na pana konto na portalu X. Dużą część wpisów poświęca pan na krytykę ministra Adama Bodnara. Dlaczego?

Opinię wyrażałem także na łamach tradycyjnych mediów. Zacznę od tego, że uważam ministra Bodnara za jednego z najwybitniejszych Rzeczników Praw Obywatelskich, którego wielokrotnie publicznie broniłem przed atakami w czasach rządów PiS.

To dlaczego pan go tak intensywnie publicznie krytykuje?

Wydaje mi się, że nad działaniem ministra Bodnara został roztoczony parasol ochronny przez część polityków, prawników i dziennikarzy. Co jest błędem, bo naszą rolą jest ukazywanie rzeczywistości taką, jaka jest. Trudno, żebym pochwalał działania ministra, który przez półtora roku nie odwoływał rzeczników dyscyplinarnych Zbigniewa Ziobry odpowiedzialnych za represje wobec sędziów; który patrzy bezczynnie, jak neo-KRS powołuje blisko 300 neosędziów; który deleguje neosędziów do sądów II instancji; za którego rządów pogłębia się chaos; który twierdzi, że Zbigniew Ziobro nic nie wiedział o aferze hejterskiej, a sędzia Żurek nie został znieważony; który od 13 grudnia 2023 r. nie przedstawił rządowi projektów mających przywrócić praworządność i tłumaczy się, że prezydent je zawetuje. Nie zawetował, bo nie miał czego.

Niebawem nastąpi rekonstrukcja rządu. Czy uważa pan, że minister Bodnar powinien pozostać na swoim stanowisku?

Uważam, że należy dać szansę innej osobie. Minister Bodnar nie skorzystał z historycznej szansy, tłumacząc się, że nie da się przywrócić działania Konstytucji i prawa UE bez zmiany bezprawnych ustaw. Poddał wartości konstytucyjne bezprawiu ustaw. Zawiódł nadzieję tych wszystkich, którzy doprowadzili do tego, że zdarzył się 15 października 2023 r.

Reklama
Reklama

Michał Romanowski jest adwokatem, profesorem prawa cywilnego i handlowego na Uniwersytecie Warszawskim, pełnomocnikiem wielu sędziów w sprawach będących pokłosiem ich sprzeciwu wobec zmian w wymiarze sprawiedliwości dokonywanych przez poprzednią ekipę rządzącą

Czytaj więcej

Piotr Mgłosiek: Minister sprawiedliwości powiększa bezprawie w sądach

Reprezentuje pan wielu sędziów, którzy przez ostatnie lata krytykowali reformy wprowadzane przez Zbigniewa Ziobrę, głośno upominali się o praworządność i ponosili za to dotkliwe konsekwencje. Teraz upominają się o sprawiedliwość w sądach. Jak idzie jej egzekwowanie?

Idzie w sposób daleki od doskonałości i oczekiwań. Sędziowie, w tym ci, których reprezentuję, są bardzo rozczarowani sposobem egzekwowania sprawiedliwości za czas, w którym byli represjonowani. Są zawiedzeni i sfrustrowani. Uważam, że jest to jedna z największych porażek ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Doprowadził on w dużym stopniu do zmarnotrawienia zapału, wiary i nadziei tych sędziów, którzy broniąc praworządności ryzykowali całym swoim życiem zawodowym i osobistym.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Prawo karne
Nowe problemy znanego prawnika. Media: wstrząsające ustalenia śledczych
Prawo karne
Andrzej Duda podjął decyzję ws. ułaskawienia Roberta Bąkiewicza
Praca, Emerytury i renty
Opiekujesz się chorym rodzicem? Sprawdź, kiedy przysługuje zasiłek opiekuńczy
Nieruchomości
Można otrzymać dotację na nowy piec gazowy. To już ostatnia szansa
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Samorząd i administracja
Podwyżki w budżetówce wyższe niż chce rząd? Jest „historyczny kompromis”
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama