Jest przyjazna, partnerska, profesjonalna. Wymagamy od siebie i innych, ale każdemu jest dana szansa awansu, rozwoju. Staramy się, aby nikt nie czuł się u nas jak trybik w maszynie. Świeżo upieczony magister prawa przechodzi na ty ze wszystkimi, także ze wspólnikami.
Czyli nie jest to za zanie oparte na tzw. modelu pruskiego wojska?
Nie, jesteśmy na przeciwnym biegunie. Sądzę, że także to pozwoliło nam przez lata ściągnąć wielu wspaniałych kolegów z rynku, którzy są autorytetami w swoich dziedzinach, takich jak Arek Krasnodębski i Paweł Dębowski, prawników wyróżnionych jako liderzy w ostatnim rankingu.
Chodzi tylko o atmosferę?
Na pewno ważne jest także to, że w wielu kancelariach międzynarodowych trudno osiągnąć awans na pozycję partnera. Dla wielu z nich Polska nie jest bowiem najważniejszym rynkiem i nie przywiązuje się w nich wagi do promocji najzdolniejszych prawników. Tymczasem Salans skupia się w swojej działalności na regionie centralnej Europy i Rosji. Przywiązuje dużą wagę do naszego rynku. Stawia na młodych prawników, daje im dużą szansę rozwoju.
Czy jednak gorset korporacyjny, związany z funkcjonowaniem w międzynarodowej sieci, czasem pana nie uwiera?
W Salansie jest dużo swobody. Ten problem może istnieć w innych międzynarodowych kancelariach, ale nie u nas. Nie ma narzucania, np. z Londynu, rodzaju klientów czy praktyki. Mamy oczywiście określone ścisłe ramy zazania jakością. Wychodzimy jednak z założe- nia, że to partnerzy w danym biurze najlepiej wiedzą, jak rozwijać praktykę na swoim rynku. Dzięki temu możemy korzystać z kontaktów i wiedzy międzynarodowej kancelarii, a jednocześnie z dużej swobody, której nasi koledzy z wielu innych tego typu firm nie mają.
Mówi pan o plusach międzynarodowych kancelarii. Czy w związku z globalizacją to one zdominują rynek usług prawnych?
Jest miejsce dla wszystkich. Pracy będzie coraz więcej.
Będzie rósł popyt na usługi prawne?
Zdecydowanie tak. Wraz z rozwojem gospodarki popyt będzie rósł. Poza tym wielu polskich przedsiębiorców będzie walczyło o rynki w Europie Zachodniej, w USA i Azji. Będą im potrzebni prawnicy z kontaktami i doświadczeniem w tych krajach. To będzie powodowało rozwój takich kancelarii jak nasza.
A co pan powie młodym ludziom, którzy dziś studiują prawo. Przedstawiciele korporacji prawniczych straszą, że w związku z otwarciem zawodów i zwiększającą się konkurencją pracy będzie coraz mniej.
Dla każdego będzie praca. Duże kancelarie zawsze szukają najlepszych talentów, tu jest miejsce dla tych, którzy mają bardzo dobre wyniki w nauce, znajomość języków, edukację na zachodzie Europy. Ale i w mniejszych kancelariach będzie coraz więcej pracy. Średniej wielkości przedsiębiorstwa także korzystają coraz intensywniej z pomocy prawnej.
To skąd się bierze narzekanie adwokatów i radców na zwiększającą się konkurencję?
Rynek się zmienia. Klienci pilnują kosztów. Oczekują więcej za mniej, chcą, by prawnicy dzielili z nimi ryzyko inwestycji. Zarysowuje się coraz mocniej podział spraw na te o dużej marży i na sprawy, w których marża jest minimalna. Wokół tego podziału zmienia się rynek usług prawnych i do tego trendu trzeba się dostosować. Jednocześnie klienci powiększają swoje własne departamenty prawne, prawników potrzebują samorządy, które stoją przed zupełnie innymi wyzwaniami niż 20 lat temu. Studia prawnicze dają naprawdę różne możliwości, oczywiście o różnym stopniu atrakcyjności. Świeżo upieczony magister prawa jest jednak ciągle w o wiele lepszej sytuacji niż absolwenci wielu innych kierunków.
A jaki absolwent prawa może się starać o pracę w pana kancelarii?
Ambitny, mający bardzo dobre wyniki na studiach, władający doskonale angielskim i jeszcze jednym językiem obcym, który ma za sobą edukację w USA lub Londynie, praktykę na Zachodzie i który mi powie, że pragnie zostać najmłodszym partnerem w naszej firmie. Z takim kandydatem zawsze chętnie porozmawiam.
Wśród adwokatów pojawił się pomysł na weryfikowanie przez cykliczne testy wiedzy z konkretnych specjalizacji. Zdaniem pomysłodawców mogłoby to pomóc w odróżnieniu się na rynku. Co pan sądzi o tym pomyśle?
Jestem przeciwny dodatkowym regulacjom. Uważam, że zawody radcy i adwokata powinny wręcz podlegać dalszej deregulacji. To rynek zweryfikuje, czy ktoś jest dobrym prawnikiem czy złym. Dlatego najlepszą drogą dojścia do zawodu jest praktyka w kancelarii i zdanie odpowiedniego egzaminu. Tak jest w USA czy Wielkiej Brytanii.
Jednak przedstawiciele samorządów bronią obecnego systemu. Dlaczego?
Zawsze jest obawa, że ktoś będzie źle reprezentował interesy klientów. Jednak samorząd ma tu swoją rolę do spełnienia – poprzez system doskonalenia zawodowego, czy też odpowiedzialności dyscyplinarnej. Trzeba mieć elementarne zaufanie do radców czy adwokatów. Są to przecież dorośli i wykształceni ludzie. Nie warto sfery ich działalności przeregulowywać.
Najwięksi i najlepsi
Kancelaria Salans w rankingu kancelarii prawniczych „Rz", którego wyniki ogłosiliśmy w poniedziałek, zwyciężyła pod względem liczby adwokatów i radców (zatrudnia ich 80) oraz wszystkich prawników (158). Odnotowała także w 2011 r. największy przychód – 138,5 mln zł. Otrzymała dwa tytuły lidera – w prawie energetycznym i nieruchomości.