W tym odcinku przyglądamy się geopolityce Azji Środkowej, analizując relacje regionu ze Stanami Zjednoczonymi, Chinami i Rosją oraz ich wpływ na stabilność, handel i bezpieczeństwo. W drugiej części zastanawiamy się nad przyszłością Rosji, czy państwo upadnie, co nastąpi po epoce Putina i jakie scenariusze polityczne są możliwe w nadchodzących latach.
Azja Centralna. Regionalna szansa w cieniu wielkich graczy
Wojciech Górecki zwraca uwagę, że Azja Centralna to region o unikalnym położeniu i ogromnym znaczeniu strategicznym. „Kraje Azji Centralnej rzeczywiście wykorzystują swój czas. Po agresji rosyjskiej na Ukrainę powstała szansa na zacieśnianie współpracy między państwami regionu i dywersyfikację relacji zagranicznych” – mówił Górecki. Podkreśla, że Uzbekistan, Kazachstan, Turkmenistan, Kirgistan i Tadżykistan balansują między wpływami Rosji, Chin, a w pewnym stopniu Zachodu, unikając traktowania jak kolonia.
Czytaj więcej
Mamy do czynienia z wojną gospodarczą, której odłamkami będziemy dostawać. Chiny są przeciw zbroj...
Ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich przypomina o historycznych i geograficznych wyzwaniach: – „Uzbekistan jest jednym z dwóch państw podwójnie zamkniętych, czyli nie tylko nie ma dostępu do morza, ale też żaden z jego sąsiadów nie ma dostępu do morza. To determinuje jego rolę w regionie”. Dodaje, że po śmierci długoletniego prezydenta Islama Karimowa i objęciu władzy przez Shavkata Mirziyoyeva, kraj rozpoczął proces odwilży i regionalnej integracji, tworząc m.in. format polityczny C5+, obejmujący przywódców pięciu państw Azji Centralnej oraz USA, Chiny, UE i państwa Zatoki Perskiej.
Górecki wskazuje, że obecność zagranicznych inwestycji, zwłaszcza zachodnich i chińskich, działa jak „dodatkowy gwarant bezpieczeństwa”. – „Region wie, że Zachód nigdy nie będzie naszym priorytetem, ale kapitał i obecność dużych zachodnich firm odgrywają istotną rolę w balansowaniu między wpływami Rosji a Chin”.
Upadek Rosji? Nic takiego
Marcin Łuniewski podkreśla, że przewidywania dotyczące Rosji, w tym scenariusze rozpadu państwa, często bywają przesadzone: „Kolaps Rosji miał nastąpić w 2023 r. – a mamy koniec 2025 i nic takiego się nie wydarzyło”. Wskazuje, że obserwacje pojedynczych wskaźników gospodarczych mogą wyglądać dramatycznie, ale szersza analiza pokazuje, że sytuacja jest trudna, ale nie katastrofalna.
Autor książki Od rozpadu do faszystowskiej dyktatury zaznacza, że jego prognozy na lata 2026-2036 oparte są na teraźniejszych trendach i rozmowach z ekspertami, w tym rosyjskimi emigrantami, którzy mają dostęp do informacji zza kremlowskich murów. „To nie jest wymyślanie rzeczy w próżni ani opieranie się na anonimowych kanałach w Telegramie” – tłumaczy Łuniewski.
Czytaj więcej
Azerbejdżan pokazuje światu, jak skutecznie rozmawiać z Rosją. Dlaczego gospodarz Kremla nagle po...
Badanie Rosji z zewnątrz staje się coraz trudniejsze: wjazd dziennikarza do kraju może wiązać się z ryzykiem zatrzymania, a w kraju działają tylko media kontrolowane przez Kreml. Rosyjscy niezależni dziennikarze wyemigrowali, zachowując kontakty i źródła, ale ich praca jest utrudniona.
Łuniewski zwraca też uwagę na wewnętrzną złożoność Federacji Rosyjskiej: „To nie jest państwo federalne w sensie pełnej autonomii poszczególnych regionów. Putin systematycznie centralizuje władzę, a elity lokalne funkcjonują w ramach powiązań z Kremlem”. Porównuje tę strukturę do systemu Mongołów w średniowieczu – lokalne księstwa miały pewną swobodę, ale musiały płacić daniny i nie buntować się przeciwko władzy.
Mimo to w Rosji nadal pojawiają się protesty, głównie lokalne i ekologiczne, a nie mające na celu obalenia władzy centralnej. Opozycja demokratyczna na emigracji opowiada się za federalizacją, a nie rozpadem państwa – w ten sposób trudniej będzie powtórzyć scenariusz Putina 2.0.