Reklama

NATO na szczycie w Hadze razem. Mimo wszystko

Artykuł 5 sojuszu obowiązuje, NATO widzi w Rosji wroga, a wydatki na obronę paktu sięgną 5 proc. PKB. Co się działo na środowym szczycie w Hadze i dlaczego Donald Trump już na dzień dobry przyleciał do Holandii w złym humorze?

Aktualizacja: 26.06.2025 11:34 Publikacja: 25.06.2025 17:34

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump i sekretarz obrony Pete Hegseth podczas szczytu NATO w H

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump i sekretarz obrony Pete Hegseth podczas szczytu NATO w Hadze

Foto: REUTERS/Brian Snyder

Czytaj więcej

Maciej Miłosz: Donald Trump wygrał w Hadze, ale Europa wygrała jeszcze bardziej

W blisko 80-letniej historii NATO nie było jeszcze szczytu, który zakończyłby się tak krótką deklaracją. Ale nigdy też walka o każde słowo nie była tak zacięta. I to o sprawy zdawałoby się podstawowe.

Już w samolocie, którym Donald Trump leciał we wtorek do Hagi, amerykański prezydent wywołał popłoch wśród europejskich aliantów, oświadczając, że artykuł 5 traktatu północnoatlantyckiego podlega „interpretacji” i zależnie od niej Ameryka przyjdzie lub nie przyjdzie na odsiecz zaatakowanym sojusznikom. Jednak w środę prezydent USA przyznał, że „będzie do końca” z europejskimi partnerami. I już w pierwszym punkcie haskiej deklaracji znalazło się zobowiązanie do przestrzegania przez wszystkich 32 sojuszników zasady „atak na jednego z nas będzie atakiem na nas wszystkich”. 

Czytaj więcej

Niemcy przejmują pałeczkę. Chcą zbudować największą konwencjonalną armię Europy

– Mam apel do Europejczyków. Nie obawiajcie się. Ameryka pozostanie z nami. Nie trzeba o to jej pytać każdego dnia – oświadczył nieco rozdrażniony sekretarz generalny NATO Mark Rutte. 

Reklama
Reklama

Ale potencjalnych raf było w Hadze więcej. Jedną z nich okazało się zobowiązanie do drastycznego podniesienia wydatków na obronę. Wiele szkód narobił premier Hiszpanii Pedro Sanchez, który głównie z powodu polityki krajowej oświadczył, że nie wyda więcej na obronę, niż 2,1 proc. PKB, choć celem szczytu miało być 3,5 proc. PKB (plus 1,5 proc. PKB na infrastrukturę służącą pośrednio wojsku).

Hiszpania na cenzurowanym w NATO po niesolidarnych deklaracjach premiera Pedro Sancheza

– Nikt tu nie może liczyć na szczególne traktowanie. Jeżeli Hiszpania uważa, że na wypełnienie zadań, jakie jej wyznacza NATO, wystarczy 2,1 proc. PKB, to i inni mogą pójść tym śladem – ostrzegł premier Belgii Bart De Wever przed konsekwencjami hiszpańskiej decyzji.

Nikt tu nie może liczyć na szczególne traktowanie. Jeżeli Hiszpania uważa, że na wypełnienie zadań, jakie jej wyznacza NATO, wystarczy 2,1 proc. PKB, to i inni mogą pójść tym śladem

premier Belgii Bart De Wever

Ostatecznie w deklaracji szczytu nie tylko znalazło się zobowiązanie wszystkich aliantów do zwiększenia do 2035 roku wydatków bezpośrednio na siły zbrojne do 3,5 proc. PKB i 1,5 proc. PKB na towarzyszącą infrastrukturę, ale też każdy kraj będzie musiał co roku zdawać natowskiej centrali sprawozdanie z postępów w tym względzie. Ponadto w 2029 roku sojusz rozstrzygnie, czy i które państwo musi przyspieszyć swoje inwestycje. Ten poziom wydatków jest bezpośrednio związany z zatwierdzonymi w Hadze (ale tajnymi) planami zwiększenia potencjału wojskowego przez każdy kraj.

– Hiszpania uważa, że osiągnie ten potencjał, wydając tylko 2,1 proc. PKB, ale NATO uważa, że będzie do tego potrzeba 3,5 proc. PKB – uciął Rutte.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

NATO rozpoczyna podwójny wyścig z czasem

Wielka Brytania ogłosiła zakup myśliwców F-35 zdolnych przenosić broń jądrową

Być może najbardziej spektakularnym przykładem wzrostu wydatków było ogłoszenie tego samego dnia przez Wielką Brytanię zakupu amerykańskich myśliwców F-35 zdolnych do przenoszenia pocisków jądrowych. Do tej pory Londyn opierał odstraszanie jądrowe na przestarzałych okrętach podwodnych Trident.

Fakty są takie: jeśli będziemy zwiększać wydatki na obronność i co istotne, te środki racjonalnie wydawać, by zwiększyć również nasze zdolności do obrony, to szanse na rosyjską agresję na NATO z każdym rokiem będą spadać. Potencjały ekonomiczne państw sojuszu i Federacji Rosyjskiej są nieporównywalne, z olbrzymią przewagą po stronie Zachodu. Jeśli tylko znajdzie się wola polityczna, by tych zasobów używać, to nie powinniśmy mieć problemów z odstraszaniem Rosji

Fragment komentarza Macieja Miłosza, dziennikarza działu ekonomicznego „Rzeczpospolitej”

Nie mniej zacięte starcie w Hadze dotyczyło Rosji. Donald Trump powtórzył, że „Władimir Putin był bardzo miły”, gdy oferował mediację w trakcie kryzysu irańskiego. Z powodu sympatii amerykańskiego prezydenta do Kremla na szczycie zrezygnowano z przyjęcia nowej natowskiej strategii wobec Rosji.

– Największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja, ale utrata konkurencyjności przez europejską gospodarkę – twierdził z kolei przed rozpoczęciem spotkania premier Węgier Viktor Orbán. – Co nam z konkurencyjności, jeśli nie będziemy mogli zapewnić naszego bezpieczeństwa – odpowiedział mu prezydent Litwy Gitanas Nauseda. – Rosja stanowi zagrożenie nie tylko dla Ukrainy, ale dla całej Europy, dla naszej wolności – wtórował mu kanclerz Niemiec Friedrich Merz, którego kraj chce osiągnąć wymagany przez NATO poziom wydatków już w 2029 roku.

Wydatki na obronność w państwach NATO

Wydatki na obronność w państwach NATO

Foto: PAP

Reklama
Reklama

Wsparcie dla Ukrainy spada na barki Europy i Kanady

Ostatecznie w deklaracji końcowej uznano, że Rosja nie tylko krótkoterminowo, ale też „długoterminowo jest zagrożeniem dla euroatlantyckiego bezpieczeństwa”.

– Putin nie będzie zadowolony z tego szczytu – uznał Rutte. Jeszcze przed odlotem z Warszawy prezydent Andrzej Duda przypomniał zaś, że kiedy w czasach zimnej wojny NATO przeznaczało na obronę 3 proc. PKB, Związek Sowiecki takiego wyścigu zbrojeń nie wytrzymał i ostatecznie się rozpadł.

Po raz pierwszy od wielu lat w końcowej deklaracji nie znalazło się natomiast żadne sformułowanie o przyszłości Ukrainy w NATO. Prezydent Wołodymyr Zełenski nie został też zaproszony do udziału w sesji plenarnej szczytu w środę. Pod naciskiem Trumpa jego rola miała być tak zmarginalizowana, że w pewnym momencie wahał się, czy w ogóle przylatywać do Holandii. Amerykański prezydent w końcu zgodził się na krótkie, dwustronne spotkanie z Ukraińcem.

Alianci zgodzili się też, że utrzymają długotrwałe wsparcie wojskowe dla Kijowa, a środki na ten cel będą zaliczane do wydatków na obronę, ponieważ walka Ukraińców bezpośrednio przyczynia się do zapewnienia europejskiego bezpieczeństwa. Tyle że to wsparcie niemal w całości spadnie na barki Europejczyków i Kanadyjczyków. Mark Rutte zwrócił jednak uwagę, że o ile w całym zeszłym roku wsparcie wojskowe krajów NATO (poza USA) na obronę Ukrainy osiągnęło 50 mld USD, o tyle już do połowy obecnego roku zobowiązania tych państw na ten cel sięgają 35 mld dolarów.

Czytaj więcej

Gen. Waldemar Skrzypczak: Nie wierzę, że Donaldowi Trumpowi nie zależy na Europie
Reklama
Reklama

Sojusznicy z NATO schlebiają Donaldowi Trumpowi

Mark Rutte dwoił się i troił, byle zapewnić Donalda Trumpa, że ten będzie zadowolony. W ujawnionym liście do prezydenta USA zapewniał, że tylko on mógł doprowadzić do tak wielkiego skoku w wydatkach na obronę. W środę posunął się do nazwania prezydenta USA „ojcem”, który potrafi uspokoić rozkapryszone dzieci, jakimi miałyby być Izrael i Iran. – Pokazał pan, że jest pan prezydentem pokoju, ale takim, który jeśli trzeba, potrafi użyć siły. To jest przesłanie nie tylko dla Irańczyków, ale całego świata – oświadczył Holender. Z tej uległości musiał się potem tłumaczyć na konferencji prasowej. – Nie, nie przesadziłem. To jest kwestia gustu – powiedział.

Pokazał pan, że jest pan prezydentem pokoju, ale takim, który jeśli trzeba, potrafi użyć siły. To jest przesłanie nie tylko dla Irańczyków, ale całego świata

Mark Rutte, sekretarz generalny NATO, w słowach skierowanych do Donalda Trumpa

Trump przyleciał do Hagi w złym humorze z powodu doniesień w amerykańskich mediach, że uderzenie USA na irańskie instalacje atomowe nie zdało się na wiele, bo cofnęło program jądrowy Iranu o ledwie parę miesięcy, a nie, jak zapewniał Trump, o dekady. – CNN, „New York Times” i wszyscy, którzy kolportują takie oceny, są żałośni. Osiągnęliśmy ogromny sukces – uznał Donald Trump.

W blisko 80-letniej historii NATO nie było jeszcze szczytu, który zakończyłby się tak krótką deklaracją. Ale nigdy też walka o każde słowo nie była tak zacięta. I to o sprawy zdawałoby się podstawowe.

Już w samolocie, którym Donald Trump leciał we wtorek do Hagi, amerykański prezydent wywołał popłoch wśród europejskich aliantów, oświadczając, że artykuł 5 traktatu północnoatlantyckiego podlega „interpretacji” i zależnie od niej Ameryka przyjdzie lub nie przyjdzie na odsiecz zaatakowanym sojusznikom. Jednak w środę prezydent USA przyznał, że „będzie do końca” z europejskimi partnerami. I już w pierwszym punkcie haskiej deklaracji znalazło się zobowiązanie do przestrzegania przez wszystkich 32 sojuszników zasady „atak na jednego z nas będzie atakiem na nas wszystkich”. 

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Kandydat na prezydenta Kolumbii zmarł dwa miesiące po zamachu
Polityka
Donald Trump wysyła Gwardię Narodową na ulice Waszyngtonu. Nie wyklucza skierowania żołnierzy
Polityka
Czy Europa sama obroni Ukrainę?
Polityka
Donald Trump zapowiada eksmisję bezdomnych z Waszyngtonu. „NATYCHMIAST”
Polityka
Na Alasce dokona się rozbiór Ukrainy? Putin dzieli Zachód
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama