NATO rozpoczyna podwójny wyścig z czasem

Najdalej za pięć lat Putin będzie gotowy uderzyć w NATO i przetestować spójność sojuszu. Do tego czasu USA decyzją Donalda Trumpa mogą wycofać się z Europy. Na razie najlepszą barierą przed Rosją pozostaje jednak Ukraina.

Publikacja: 23.06.2025 21:00

Mark Rutte, sekretarz generalny NATO

Mark Rutte, sekretarz generalny NATO

Foto: PAP/EPA/Koen van Weel

Sekretarz generalny paktu Mark Rutte chciał, aby wszystko zadziałało jak w szwajcarskim zegarku. Jednak zbierający się we wtorek wieczorem w Hadze przywódcy 32 państw sojuszu będą działać po omacku. Mają zobowiązać się do zwiększenia do 2035 roku wydatków na obronę do 5 proc. PKB, z czego 1,5 pkt proc. ma być przeznaczone na nakłady, które nie są związane bezpośrednio z potencjałem wojskowym, jak infrastruktura drogowa czy portowa.

Jednak dopiero jesienią Pentagon ma określić, jak szybko i w jakiej skali Amerykanie ograniczą swoją obecność wojskową w Europie. – Nie wiemy, czy chodzi o powrót do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę, czyli jakieś 70 tys. żołnierzy, czy może znacznie dalej idące cięcia – przyznaje były zastępca sekretarza generalnego NATO Camille Grand. 

Dziś europejscy alianci są w połowie drogi do uzyskania zdolności samodzielnej obrony przed Rosją

Gdyby Waszyngton całkowicie wycofał się z konwencjonalnej obrony Europy, pozostawiona luka byłaby ogromna. Komisarz ds. obrony UE Andrius Kubilius uważa, że wydatki na obronę Europejczyków musiałyby w takim przypadku wzrosnąć o 250 mld euro rocznie, a szeregi sił zbrojnych zostać zasilone o dodatkowe 300 tys. żołnierzy. Dziś, uważa były premier Litwy, gotowość europejskich aliantów do samodzielnego odparcia Rosji sięga ledwie 53 proc. 

Czytaj więcej

Polacy boją się III wojny światowej, Europejczycy chcą powrotu poboru

W Brukseli ocenia się, że potrzeba nawet dekady, aby przejąć kluczowe zadania, jakie dziś wykonują dla NATO Amerykanie, w tym wywiad, transport ciężkiego sprzętu czy obronę przeciwlotniczą. Tego procesu skutecznie nie da się jednak przeprowadzić bez szczegółowego ustalenia z Pentagonem, jaki sprzęt i w jakim czasie Amerykanie chcą wycofać. Minister obrony Niemiec Boris Pistorius chciał uzyskać taki kalendarz od sekretarza obrony Pete’a Hegsetha, ale bez skutku.

Gdyby Waszyngton całkowicie wycofał się z obrony konwencjonalnej Europy, pozostawiona luka byłaby ogromna

Na ile zobowiązania, jakie zostaną podjęte w Hadze, są realne? Na szczycie w Walii w 2014 roku, po nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję, podjęto znacznie przecież mniej ambitną decyzję o podniesieniu wydatków na obronę do 2 proc. PKB. Dopiero 11 lat później, w tym roku, wszyscy alianci dostosowali się do tego wymogu. Co prawda dziś tylko premier Hiszpanii Pedro Sánchez oficjalnie domaga się zwolnienia jego kraju z podniesienia w ciągu siedmiu lat wydatków na obronę do 5 proc. PKB. I takiego przywileju oficjalnie nie uzyska, bo Rutte obawia się, że mogłoby się to spotkać z brutalną reakcją Donalda Trumpa. W sojuszu wciąż pamięta się szczyt z 2018 roku, na którym tenże prezydent zagroził wyprowadzeniem Ameryki z NATO z powodu bardzo niskich wydatków na obronę Niemiec. 

Ukraina pozostaje najlepszą barierą dla Europy przed rosyjskim imperializmem

Jednak nie tylko Hiszpania będzie miała w praktyce problemy z wdrożeniem zobowiązań z Hagi. Belgia, Portugalia, Włochy, Francja czy Wielka Brytania są dziś zadłużone po uszy i nie bardzo wiadomo, skąd miałyby wziąć dodatkowe nakłady na siły zbrojne. 

Foto: Tomasz Sitarski

Kluczowa staje się w tej sytuacji rola Niemiec. Nie tylko Republika Federalna nie ma problemu z nadmiernym zadłużeniem, ale u progu przejęcia władzy Friedrich Merz doprowadził do zniesienia konstytucjonalnego limitu wydatków na obronę. Kanclerz zapowiedział, że pod jego rządami powstanie najpotężniejsza armia konwencjonalna w Europie. 

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: NATO wreszcie przestraszyło się Rosji

Bo też poza perspektywą wycofania się Amerykanów z naszego kontynentu NATO staje do innego wyścigu z czasem: z Rosją. W wywiadzie dla BBC szef niemieckiego sztabu generalnego gen. Carsten Breuer wskazał, że w 2029 roku Moskwa będzie gotowa do przetestowania wiarygodności paktu. Jego zdaniem najbardziej prawdopodobne jest, że uderzy w kraje bałtyckie lub w przesmyk suwalski na pograniczu Polski i Litwy. Doświadczenia toczącej się już czwarty rok wojny w Ukrainie pokazują co prawda, że jakość rosyjskiego wojska jest słaba. Ale liczy się też ilość. Tymczasem, jak mówi Breuer, Rosja co roku produkuje 1,5 tys. czołgów i 4 mln sztuk amunicji artyleryjskiej, z czego tylko część jest wysyłana na front ukraiński. 

Ale i w tym wyścigu Europa robi postępy. Sama Unia w 2022 roku wyprodukowała 300 tys. sztuk wspomnianej amunicji. W tym roku ma to już być 2 mln. Na razie najlepszą barierą przed Rosją pozostaje jednak Ukraina. – Ona musi zostać włączona w europejską architekturę bezpieczeństwa – uważa Kubilius. 

Sekretarz generalny paktu Mark Rutte chciał, aby wszystko zadziałało jak w szwajcarskim zegarku. Jednak zbierający się we wtorek wieczorem w Hadze przywódcy 32 państw sojuszu będą działać po omacku. Mają zobowiązać się do zwiększenia do 2035 roku wydatków na obronę do 5 proc. PKB, z czego 1,5 pkt proc. ma być przeznaczone na nakłady, które nie są związane bezpośrednio z potencjałem wojskowym, jak infrastruktura drogowa czy portowa.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wysłannik Trumpa utrzymuje kontakt z Iranem po atakach USA
Konflikty zbrojne
Iran przeprowadził atak rakietowy na bazę USA w Katarze. Będą ataki na bazy w Iraku i Bahrajnie?
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie. Iran nie powiedział jeszcze ostatniego słowa
Konflikty zbrojne
Ukraina przekazuje szczegóły planowanego zamachu na Zełenskiego. Atak przygotowywano w Rzeszowie
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Konflikty zbrojne
Spotkanie w Moskwie. Władimir Putin obiecuje pomoc Iranowi