Reklama

Czy Europa sama obroni Ukrainę?

Jeśli Kijów odrzuci umowę, którą Trump zamierza uzgodnić z Putinem, Ameryka może całkowicie wycofać się ze wsparcia wojsk ukraińskich. Na to liczy Kreml.

Publikacja: 11.08.2025 16:21

Czy Europa sama obroni Ukrainę?

Foto: REUTERS/Marcos Brindicci

Kaja Kallas, przedstawicielka ds. zagranicznych UE, zwołała w poniedziałek nadzwyczajne, zdalne spotkanie szefów dyplomacji krajów Unii oraz ministra spraw zagranicznych Ukrainy Andrija Sybihy. Cel: opracowanie strategii, która przekona Donalda Trumpa do zaproszenia na piątkowy szczyt w Alasce Wołodymyra Zełenskiego. 

To samo będą się starali osiągnąć w środę przywódcy Ukrainy, Polski, Niemiec, Francji, Włoch i Finlandii, którzy z inicjatywy kanclerza Merza wezmą udział w godzinnym, wirtualnym szczycie z Donaldem Trumpem – ujawnił Politico.

Misja nie wydaje się z góry skazana na porażkę, choć szanse na sukces są niewielkie.

– Jednym z głównych problemów jest to, że Putin nie chce spotkać się z Zełenskim. Musimy to zmienić – powiedział wiceprezydent USA J.D. Vance, który od paru dni przebywa w Wielkiej Brytanii.

– Udział Zełenskiego jest z pewnością możliwy. W końcu to porozumienie musi być zaakceptowane przez wszystkie strony. W ostatecznym rachunku zależy to jednak od prezydenta Trumpa – dodał amerykański ambasador przy NATO Matthew Whitaker.

Reklama
Reklama

Trump jest impulsywny, chce szybkiego sukcesu. Dlatego może przyjąć plan Putina

Europejczycy uważają, że w Alasce powinno zostać uzgodnione bezwarunkowe zawieszenie broni, którego złamanie pociągałoby za sobą wprowadzenie przez UE, USA i Wielką Brytanię sankcji wtórnych na kraje, które sprowadzają towary z Rosji. Dopiero później miałyby się rozpocząć rozmowy pokojowe.

Ale Putin ma zupełnie inny plan. Jeszcze przed zawieszeniem broni chce uzgodnić z Trumpem ostateczne porozumienie, które następnie zostałoby przedstawione Ukrainie. Zawierałoby ono w szczególności oddanie przez Kijów całego Donbasu. Kreml wie, że to jest nie do przyjęcia dla Ukraińców. Liczy, że kiedy Ukraińcy plan odrzucą, Waszyngton uzna, że to oni ponoszą pełną odpowiedzialność za kontynuację wojny. I odetnie całkowicie wsparcie dla Ukrainy. 

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Szczyt Trump–Putin to wielkie ryzyko dla Ukrainy

Biorąc pod uwagę impulsywny charakter amerykańskiego przywódcy, jego dążenie do krótkotrwałego sukcesu za wszelką cenę, jest całkiem prawdopodobne, że scenariusz wymyślony przez Putina się zmaterializuje. Czy w takim układzie Ukraina byłaby skazana na klęskę czy przy samym wsparciu Europy może obronić front?

J.D. Vance już teraz mówi otwarcie: skończyliśmy ze wspieraniem Ukrainy. Amerykańscy podatnicy mają dosyć przeznaczania ich pieniędzy na finansowanie tego konfliktu. 

Jednak odkąd 20 stycznia Trump wrócił do Białego Domu, nie uruchomił nowych programów pomocy wojskowej. A te, które zainicjował Joe Biden, dobiegają końca. O ile jeszcze na początku roku około połowy wsparcia wojskowego dla Ukrainy szło z USA, a druga połowa z Europy, to dziś niemal całość luki pozostawionej po Amerykanach wypełnili Europejczycy. Przekazują przez to ponad 90 proc. pomocy wojskowej dla walczącego kraju.

Reklama
Reklama

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

– Sposób, w jaki Europa wzięła na siebie koszty wsparcia militarnego dla Ukrainy, jest godny podziwu – mówi prof. Christoph Trebesch, który jest odpowiedzialny za śledzenie programów pomocowych dla Ukrainy w Kilońskim Instytucie Gospodarki Światowej. 

Nie wszystkie kraje europejskie zdobyły się jednak na taką hojność. Celują w niej państwa skandynawskie, a także Wielka Brytania i w mniejszym stopniu Francja i Niemcy. Na bardzo niskim poziomie pozostaje wsparcie Hiszpanii i Włoch. 

W lipcu kraje NATO uzgodniły już zakup od USA systemów obrony przeciwlotniczej Patriot i pocisków dalekiego zasięgu z przeznaczeniem dla Ukrainy. Teraz Holandia, Szwecja, Norwegia i Dania porozumiały się w sprawie kolejnego zakupu amerykańskiej broni dla Ukrainy, tym razem o wartości 1 mld dol.

Kluczowa jest odpowiedź na pytanie, czy Ameryka utrzyma sprzedaż Europejczykom broni z przeznaczeniem dla Ukrainy

Jednak nie wszystko sprowadza się do finansów. Wiele rodzajów broni Europa albo nie produkuje, albo robi to na zbyt skromną skalę. Kluczowe znaczenie ma tu amunicja. Komisarz ds. obrony UE Andrius Kubilius zapowiada, że do końca roku w całej Unii będzie produkowanych 1,8 mln sztuk amunicji 155 mm w skali roku. To spektakularny wzrost. Ale wciąż minimum tego, co zużywa rocznie sama Ukraina. A przecież także kraje europejskie potrzebują zapełnienia przetrzebionych własnych magazynów. 

Jak podaje paryski Instytut Badań nad Bezpieczeństwem UE (EUISS), dziś 98 proc. pocisków dalekiego zasięgu, 80 proc. amunicji do haubic i tyleż systemów obrony przeciwlotniczej używanych przez Ukraińców zostało dostarczonych przez Amerykę.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Na Alasce dokona się rozbiór Ukrainy? Putin dzieli Zachód

Owszem, brytyjskie Storm Shadow i francuskie Scalp mogą zastąpić amerykańskie systemy rakietowe ATACMS, ale powstaje ich rocznie 50–100, podczas gdy Rosja wypuszcza w tym czasie blisko 1,5 tys. Iskanderów. 

Stąd kluczowa jest odpowiedź na pytanie, czy w razie porażki szczytu na Alasce Amerykanie nadal sprzedawaliby Europejczykom broń z przeznaczeniem dla Ukrainy. Na razie J.D. Vance zapowiada, że ten system w przyszłości byłby utrzymany.

Szczególnie istotne jest jednak także utrzymanie przez Amerykanów współpracy wywiadowczej. Dziś ukraińska łączność opiera się na 40 tys. terminali systemu Starlink, który bazuje na 7 tys. satelitów. Eutelsat, jego europejski odpowiednik, ma takich satelitów jedynie 650. Podobnie jest ze śledzeniem ruchu rosyjskich wojsk. Zajmuje się tym bez przerwy skoordynowany system 263 satelitów amerykańskich. Dzięki temu Ukraińcy, choć mają mniej wojsk od Rosjan, mogą przerzucać je w kluczowe miejsca szykowanej przez wroga ofensywy. A także celnie niszczyć strategiczne obiekty w samej Rosji. Europa takich satelitów ma tylko 44. I nie składają się one na jeden spójny system informacyjny. 

Drony używane przez obie strony wojny na Ukrainie

Drony używane przez obie strony wojny na Ukrainie

Foto: PAP

Reklama
Reklama

Zdaniem EUISS skutecznym sposobem wsparcia Kijowa jest inwestowanie w produkcję uzbrojenia w samej Ukrainie, gdzie moce przemysłu obronnego są wykorzystane tylko w połowie. Na początku 2025 r. około 40 proc. broni wykorzystywanej na froncie pochodziło z lokalnej produkcji i ten współczynnik szybko rośnie. W niektórych obszarach, jak drony, Ukraina stała się wręcz światowym liderem. 

Profesor Trebesch szacuje, że dla takiego kraju, jak Niemcy, koszt podbicia przez Rosję Ukrainy byłby 10 do 20 razy większy niż wsparcie, jakiego teraz Berlin udziela Kijowowi. Republika Federalna stanęłaby w obliczu egzystencjalnego zagrożenia i konieczności jeszcze większych nakładów na własną obronę. Musiałaby przyjąć nową falę imigrantów i płacić o wiele więcej za energię. To jest rachunek, który odnosi się do wszystkich krajów europejskich.  

Kaja Kallas, przedstawicielka ds. zagranicznych UE, zwołała w poniedziałek nadzwyczajne, zdalne spotkanie szefów dyplomacji krajów Unii oraz ministra spraw zagranicznych Ukrainy Andrija Sybihy. Cel: opracowanie strategii, która przekona Donalda Trumpa do zaproszenia na piątkowy szczyt w Alasce Wołodymyra Zełenskiego. 

To samo będą się starali osiągnąć w środę przywódcy Ukrainy, Polski, Niemiec, Francji, Włoch i Finlandii, którzy z inicjatywy kanclerza Merza wezmą udział w godzinnym, wirtualnym szczycie z Donaldem Trumpem – ujawnił Politico.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Kandydat na prezydenta Kolumbii zmarł dwa miesiące po zamachu
Polityka
Donald Trump wysyła Gwardię Narodową na ulice Waszyngtonu. Nie wyklucza skierowania żołnierzy
Polityka
Donald Trump zapowiada eksmisję bezdomnych z Waszyngtonu. „NATYCHMIAST”
Polityka
Na Alasce dokona się rozbiór Ukrainy? Putin dzieli Zachód
Polityka
Diaboliczny plan Donalda Tuska. Walczy z Viktorem Orbánem jego własnym instytutem
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama