Od niedawna jest
nowy projekt: Tarcza Obrony Kosmicznej, związana z faktem, że wojna przenosi
się do przestrzeni międzygwiezdnej. Jakie są jej założenia?
Wojna już obecnie w dużym stopniu zależy od naszych możliwości działania w kosmosie. Można spojrzeć na Ukrainę, gdzie systemy komunikacyjne Starlink są kluczowym narzędziem. Także systemy nawigacyjne, które znamy choćby z telefonów komórkowych, a które są wykorzystywane przez drony. Mamy bardzo dobry system nawigacyjny Galileo. Drony poruszają się, korzystając z tego systemu. Dodajmy do tego wszystko to, co jest związane z danymi wywiadowczymi „geo”, możliwością monitorowania celów na ziemi, ich precyzyjnego namierzania etc. Wszystko pochodzi z kosmosu.
Czym więc jest
tarcza kosmiczna?
To zasoby kosmiczne, które pozwalają nam stworzyć tarczę obronną. Mamy już obecnie kilka bardzo dobrze rozwiniętych systemów. Wspomniany system nawigacyjny Galileo, system obserwacyjny Copernicus, a teraz także bezpieczny system komunikacji satelitarnej IRIS². Jest najlepszy na świecie. Musimy opracować kilka dodatkowych systemów, mamy na to budżet.
Jakie to środki?
Obecnie jako Unia Europejska wydajemy w ramach tego budżetu 17 mld euro na nasze systemy kosmiczne. Ale to tylko część, bo w systemy te inwestujemy też oddzielnie jako państwa członkowskie. W następnych wieloletnich ramach finansowych (WRF), od 2028 r. na kolejne siedem lat, proponujemy pięciokrotny wzrost wydatków. Zaproponowany wieloletni budżet na przestrzeń kosmiczną i obronność to 130,7 mld euro. Teraz na obronę mamy zaledwie 10 mld euro. W obecnych wieloletnich ramach finansowych na obronę i politykę kosmiczną mamy przeznaczone wspólnie 27 mld euro. To bardzo, bardzo mało, wydatki na ten cel są więc bardzo ograniczone. Oczywiście będziemy mieć znacznie jaśniejszy obraz podziału środków, gdy negocjacje nad nowym WRF na lata 2028-2035 będą sfinalizowane. Ale to nie wszystko. Np. Niemcy ogłosiły, że są gotowe zainwestować 35 mld euro w swoje potrzeby obronne związane z przestrzenią kosmiczną. Więc kraje też zaczynają wydawać znacznie więcej na kosmos. Polska również ogłosiła, że przesuwa środki z funduszy na rzecz odporności (KPO) na ważne potrzeby sektora kosmicznego.
Z jednej strony mówimy o przestrzeni dla obrony. Mam na myśli systemy, usługi kosmiczne, takie jak nawigacja, łączność, obserwacja, które dostarczają precyzyjnych danych wywiadowczych. To jedna część, bardzo ważna dla współczesnych zdolności wojennych. Ale jest i druga strona – obrona przestrzeni kosmicznej. Ważna, bo możemy przewidzieć, że nasze zasoby kosmiczne, które stają się tak istotne dla współczesnej wojny, staną się celem wroga. Już teraz mamy problemy z zakłóceniami i tzw. spoofingiem. Galileo jest atakowane przez rosyjskie urządzenia zakłócające. Rosjanie budują te zdolności, aby bronić się przed ukraińskimi dronami. Odczuwamy to choćby na Litwie, może też i wy odczuwacie to w Polsce, ponieważ bardzo silne urządzenia zakłócające postawiono choćby w Kaliningradzie. Jest ich tam naprawdę bardzo wiele. A spoofing to podszywanie się pod sygnał, np. Galileo, by odbiorców kierować w zupełnie inne miejsca.
To nowoczesna wojna.
Są rzeczy, które musimy zrobić. Mamy plany, jak wzmocnić odporność takich systemów jak Galileo. Niektóre rzeczy zostaną wdrożone bardzo szybko, inne będą wymagały więcej czasu. Rosjanie pokazali swoje możliwości walki w kosmosie już przed wojną, niszcząc własnego satelitę za pomocą innego satelity.
A to już gwiezdne
wojny.
Tak, jesteśmy już w fazie gwiezdnych wojen. Rosjanie pokazali światu, że mają taką możliwość. To było wysłanie wiadomości do nas wszystkich, że są technicznie w stanie niszczyć satelity. Mocny sygnał, że mogą to zrobić. To wymaga od nas rozwoju zdolności, by chronić nasze satelity. Musimy mieć dobry system monitorowania tego, kto co robi w kosmosie oraz taki system, by reagować. Musimy mieć zdolność do prowadzenia operacji w kosmosie. To rzeczy, które są całkowicie nowe i musimy to zrobić.
Donald Tusk ogłosił,
że zbudujemy w Polsce system kontroli operacji satelitarnych.
Kraje rozwijają własne technologie, na własne potrzeby, ale trzeba to koordynować. Polska posiada precyzyjne zdjęcia, ponieważ dostarcza je polsko-fińska firma ICE EYE. Odwiedziłem ich siedzibę w Helsinkach. To przykład technologii dual-use, ponieważ można wykorzystać te precyzyjne zdjęcia do celów wojskowych, ale nie tylko – są bardzo przydatne np. do monitorowania pożarów lasów. Państwa budują swoje zasoby, ale my również opracowujemy większe systemy dla całej Unii Europejskiej. Zastanawiamy się, jak zintegrować systemy krajowe. Chodzi również o to, aby wzmocnić nasze wspólne możliwości obronne.
Ponownie odwołam się do możliwości ICE EYE. Obecnie ta firma może uzyskać bardzo precyzyjny obraz terenu. Optycznego, radioelektronicznego, radarowego, jakiegokolwiek. Bez chmur, bez niczego. Pytanie brzmi, z jaką częstotliwością obserwuje się określony teren. Dzięki europejskim możliwościom obserwacji Ziemi programu Copernicus możemy zobaczyć obraz tego samego miejsca na ziemi raz dziennie.
To niska
częstotliwość.
Tak. Chińczycy np. opracowują system, który według ekspertów pozwoli na obserwację tego samego miejsca co sześć minut. Dzięki temu uzyskuje się obraz niemalże w czasie rzeczywistym, podobnie jak w telewizji.
Od czego to
zależy?
Od liczby posiadanych satelitów. Jeśli masz dwa satelity, to widzisz raz, dwa razy dziennie. Rozstrzyga o tym obrót globu. Jeśli mamy ich 50 lub 100, to możemy zobaczyć obrazy znacznie częściej. Dlatego właśnie chcemy zintegrować systemy krajowe. Polska będzie więc wykorzystywać to, co sama zbuduje, na własne potrzeby, ale będziemy mieli też dodatkowy system europejski, z którego Polska również skorzysta.
Polacy boją się wojny i wciąż pytają, czy do niej dojdzie. Czy
uważa pan, że Putin po trzech latach pełnoskalowej wojny jest dziś bardziej niebezpieczny i
bardziej odporny na presję?
Cóż, oczywiście Rosjanie zbudowali gospodarkę wojenną. Potrafią produkować broń na ogromną skalę. Jak podkreślał sekretarz generalny NATO, Rosja była w stanie wyprodukować w ciągu trzech miesięcy taką ilość amunicji artyleryjskiej, jaką wszystkie państwa członkowskie NATO łącznie były w stanie wyprodukować w ciągu roku. Więc nadal mobilizacja przemysłowa odgrywa tu pewną rolę. Ale my też się wzmacniamy. I oczywiście po pewnym czasie będziemy mieć znacznie większe możliwości. Ale moim zdaniem naprawdę dobrze by było dla nas wszystkich, a zwłaszcza dla regionu położonego nieopodal Rosji, gdybyśmy mieli znacznie jaśniejszą strategię wobec Rosji. Zarówno militarną, którą realizujemy, jak i polityczną, która ograniczałaby zdolności Putina do prowadzenia wojny. Myślę, że wciąż tego nie robimy.
A jaka będzie reakcja Putina? Trudno to przewidzieć. Może pomyśleć: „OK, zacznijmy coś robić, zanim Europa stanie się silna”. Albo może stać się naprawdę nerwowy, że nic nie osiąga. A wtedy, z powodu pewnego rodzaju nerwowości i zrozumienia, że niezadowolenie ludzi może zacząć się rozprzestrzeniać nawet w samej Rosji, zarówno wśród ogółu społeczeństwa, jak i wśród elit, może to uznać za powód do działania. Czyli jakiejś formy agresji. Dlaczego mówię o elicie? Bo jeśliby spojrzeć na najnowszą historię Rosji, to widać, że przez ostatnie, powiedzmy, 70 lat, czyli po śmierci Stalina, zmiany w Rosji zaczynały się przede wszystkim na Kremlu.
Tak, zmiany zawsze zaczynały się w elitach władzy.
I właśnie dlatego pojawia się pytanie, jak stabilny jest obecnie reżim Putina. Nie znamy na nie odpowiedzi, ponieważ nie mamy strategii. Nie zagłębiamy się w tę kwestię. A drugie pytanie dotyczy tego, jakie środki polityczne możemy wykorzystać, aby „przekazać Rosjanom informacje o obecnej sytuacji w Rosji”. By Rosjanie zrozumieli, że Putin jest tragedią dla Rosji. Oczywiście poza tym, że jest tragedią dla Ukrainy. A następnie, jakie relacje moglibyśmy zbudować, gdyby Rosja po odejściu Putina powróciła do pewnej normalności. Zrezygnowaliśmy z tego wszystkiego, z tych instrumentów nacisku, które im doskwierają.
Trudny temat. Z pogranicza dawnej sowietologii. A ludzie czekają na odpowiedź: czy będzie wojna, czy nie?
Odpowiedź jest bardzo prosta. Jeśli chcemy uniknąć wojny, musimy być na nią przygotowani. To jedyny sposób na pokój.
Rozmówca
Andrius Kubilius
Litewski fizyk i polityk, działacz opozycji w okresie ZSRR, premier Litwy w latach 1999–2000 i 2008–2012, poseł do Parlamentu Europejskiego IX i X kadencji, od 2024 r. członek Komisji Europejskiej
Andrius Kubilius
Foto: fot. Philippe Buissin