Reklama

Maciej Stańczuk: Dotychczasowy potencjał wzrostu już wykorzystaliśmy

Nowy impuls rozwojowy może Polsce przynieść tylko gospodarka oparta na kompetencjach, kapitale technologicznym i relatywnie taniej, zielonej energii.

Publikacja: 11.08.2025 19:20

Koszt energii jest jednym z najważniejszych czynników przesądzających o podjęciu decyzji inwestycyjn

Energia to klucz do rozwoju gospodarki

Koszt energii jest jednym z najważniejszych czynników przesądzających o podjęciu decyzji inwestycyjnych bądź ich braku

Foto: Adobe Stock

Okres powyborczy skłania do wielu refleksji, z których jedna z ważniejszych dotyczy polityki gospodarczej, która poza niekonkluzywnymi sloganami praktycznie nie zaistniała w naszej debacie publicznej. Czyni to z Polski ewenement na skalę europejską. O ile w czasie pamiętnej transformacji systemowej lat 1989-1990 temat reform gospodarczych słusznie zdominował ówczesną dyskusję publiczną, a same reformy były uchwalane przez parlament niemal jednogłośnie (wspierali je i dawni komuniści, i sam Jarosław Kaczyński!), o tyle dzisiaj liderzy politycznego mainstreamu i ich olbrzymia część reprezentująca nas w parlamencie nie zawracają sobie głowy tym, jaki powinniśmy mieć model gospodarczy, który wspierałby konkurencyjność naszych firm, zwiększał stopę oszczędności, a tym samym inwestycje.

Wedle byłego premiera Mateusza Morawieckiego już w 2022 r. miały one wzrosnąć do 25 proc. PKB, a tymczasem ustabilizowały się na poziomie sporo poniżej 18 proc. – jednym z najniższych w UE – i ani myślą drgnąć. A bez inwestycji nie będziemy się rozwijać, będziemy tracić konkurencyjność, nowoczesne branże o wysokiej wartości dodanej w łańcuchu tworzenia wartości będą nas omijać szerokim łukiem. Zamiast gonić mityczny Zachód, będziemy tracić do niego dystans, nie wspominając o nawiązaniu jakiejkolwiek konkurencji z oddalającą się od reszty świata Azją Płd.-Wschodnią.

Polska w 2024 r. obsunęła się aż o 11 miejsc w rankingu najbardziej konkurencyjnych gospodarek świata. To prawdziwa katastrofa wizerunkowa

Gdzie jest strategia gospodarcza?

Niestety zaczynamy tracić dystans już dzisiaj, co jest przykrą konstatacją dla kraju, który po 1989 r. rozwijał się modelowo i stanowił punkt odniesienia dla wielu reformujących się gospodarek świata. Nie przesłoni tego żadna propaganda rządu, który chwali się, że jesteśmy 20. co do wielkości gospodarką świata i rozwijamy się najszybciej w UE. Problemy naszego modelu rozwojowego stają się bowiem coraz większe.

Opublikowany niedawno raport IMD Competitiveness pokazał, że Polska w 2024 r. obsunęła się aż o 11 miejsc w rankingu najbardziej konkurencyjnych gospodarek świata. To prawdziwa katastrofa wizerunkowa, która z pewnością przełoży się na decyzje inwestycyjne w naszym kraju. Przyczyną nie jest bynajmniej globalne spowolnienie ani sytuacja geopolityczna wokół Polski, ale błędna strategia gospodarcza, a właściwie jej brak (minister finansów zamiast ją stworzyć przyznał kiedyś zupełnie poważnie, że jedynym oficjalnym i nadal obowiązującym dokumentem rządowym jest Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju Morawieckiego, o której sam jej autor dawno zapomniał).

Reklama
Reklama

Świat szuka energii dla AI

W tym artykule chciałbym skupić się tylko na jednym istotnym elemencie wpływającym na konkurencyjność naszych producentów, czyli na transformacji naszej energetyki. Świat w tej dziedzinie uciekł nam bowiem bardzo, a zapotrzebowanie na energię i jej koszt będzie na świecie szybko wzrastać, w szczególności w gospodarkach innowacyjnych, opartych na sztucznej inteligencji i przetwarzających olbrzymie ilości danych w celu optymalizacji modeli biznesowych. Energia potrzebna jest też do robotyzacji gospodarki, do samochodów elektrycznych, a także wykorzystania wodoru w przemyśle stalowym, petrochemicznym, cementowym i wielu innych.

Były szef Google’a Eric Schmidt pisał niedawno, że superinteligentna AI pojawi się dużo szybciej niż się spodziewamy, gdyż wzrost mocy obliczeniowych w rozwijających się w szeregu geometrycznym centrach obliczeniowych przybiera oszałamiające tempo. Schmidt ostrzegał administrację Trumpa, że jeśli USA szybko nie wdrożą pomysłów na zapewnienie znacznie większych źródeł energii, przegrają walkę o supremację światową z Chinami. By zobrazować zapotrzebowanie na energię, Schmidt twierdzi, że docelowo sztuczna inteligencja pochłaniać będzie aż 97 proc. światowego zapotrzebowania na energię. Nawet jeśli to tylko twierdzenie genialnego wizjonera (nie udostępnił on bowiem modelu, którego założenia można byłoby zweryfikować), to bez wątpienia trend światowy jednoznacznie potwierdza jego tezę.

Koszt energii jest jednym z najważniejszych czynników przesądzających o podjęciu decyzji inwestycyjnych bądź ich braku. To nie jest decyzja związana z patriotyzmem gospodarczym firm, tylko z prostą kalkulacją kosztów

Czy utrzyma się polski model oparty na konsumpcji i dostawach dla koncernów?

Jeśli Polska chce w tym wyścigu zaistnieć i nie stracić osiągnięć ostatnich trzech dekad, musi dysponować bezpiecznymi i stabilnymi, ale też atrakcyjnymi kosztowo mocami energetycznymi. Tymczasem jeśli porównamy średnie ceny energii dla firm w 2025 r. w Polsce (1,18 zł/kWh), Francji (0,76 zł/kWh), Hiszpanii (0,64 zł/kWh) i Chinach (0,40 zł/kWh), to okazuje się, że przejęliśmy pałeczkę w tej mało chlubnej konkurencji.

Droga energia oznacza spadek konkurencyjności zwłaszcza branż energochłonnych, a do takich zaliczają się też nowoczesne branże pozycjonujące się wysoko w łańcuchu tworzenia wartości, czyli najbardziej innowacyjne, a więc także wysokomarżowe (nie tylko tradycyjny przemysł ciężki, w którym też zresztą w Europie jesteśmy liderem wraz z Niemcami i Czechami). Nasz model rozwoju oparty na konsumpcji wewnętrznej i byciu poddostawcą dla koncernów międzynarodowych nie może się  utrzymać, nawet w średnim okresie czasu kilku lat. Będziemy dalej tracić swoją pozycję w rankingach.

Czytaj więcej

Mały atom w Kanadzie z pozwoleniem na budowę. Polska następna?
Reklama
Reklama

Droga energia kulą u nogi polskiej gospodarki

Koszt energii jest jednym z najważniejszych czynników przesądzających o podjęciu przez firmy decyzji inwestycyjnych bądź ich braku. To nie jest decyzja związana z patriotyzmem gospodarczym firm, tylko z prostą kalkulacją kosztów i przewidywań ich kształtowania się w okresie wielu lat. Wypadamy z gry nie dlatego, że w Polsce brakuje talentów (jest wręcz przeciwnie) czy nie potrafimy zarządzać procesami produkcyjnymi (mamy aż nadto świetnych menedżerów i zarządzających, niekoniecznie w spółkach skarbu państwa), ale m.in. dlatego, że rachunki za energię dla przedsiębiorstw mamy jedne z najwyższych w Europie, ale też w skali światowej. Inne przyczyny to m.in. nieprzewidywalność i labilność regulacyjna, wysoki koszt kapitału wynikający z wysokich stóp procentowych, co dusi innowacje, zaniedbany rynek pracy, w tym brak systemowej polityki migracyjnej i rozwoju kompetencji.

Nie wystarczy tylko głosić piękne hasła o zielonej transformacji, trzeba ją wdrażać, modernizować sieci przesyłowe (to akurat się dzieje), ułatwiając inwestycje nie tylko w OZE, ale też zapewniając i istotnie przyspieszając rozwój stabilnych mocy dyspozycyjnych, by uniknąć ryzyka blackoutu, które w ostatnim czasie zmaterializowało się m.in. w Hiszpanii, Portugalii czy w Czechach.

Dobrze, że realizujemy wreszcie projekt budowy dużej elektrowni jądrowej, ale prąd z niej popłynie najwcześniej pod koniec przyszłej dekady, dlatego musimy pilnie realizować szybsze rozwiązania budowy mocy dyspozycyjnych (czyli takich, które nie są uzależnione od warunków pogodowych, jak jest w przypadku OZE). Takimi są projekty gazowe (OCGT, CCGT, silniki gazowe, biometanownie) oraz SMR (małe modułowe reaktory jądrowe), które – co należy wyraźnie podkreślić – nie są projektem konkurencyjnym dla dużego atomu, ale uzupełniającym.

SMR-y są szansą dla Polski 

SMR-y mogą być budowane znacznie szybciej, co jest naszą szansą rozwojową. Nie są też prototypem o dużym ryzyku budowlanym, gdyż w Polsce są już aktualnie realizowane w oparciu o technologię GE Hitachi, która to firma zrealizowała dotąd 67 tradycyjnych reaktorów jądrowych na całym świecie (SMR różnią się od tradycyjnego „dużego” atomu nie technologią, ale swoją modułowością i wielkością – są dużo mniejsze, o mocy 300 MW, przez co mogą być kilkakrotnie szybciej budowane, łatwiej dla nich znaleźć miejsca lokalizacyjne). Dodatkowo polska firma jest też współwłaścicielem tej technologii. GE w Polsce ma już od lat zbudowany duży łańcuch wartości, co dodatkowo spowoduje, że udział krajowych producentów, podwykonawców i poddostawców będzie wysoki i ograniczy ryzyko przekroczenia kosztów realizacji inwestycji.

Istnieje ponadto możliwość uruchomienia w Polsce produkcji komponentów związanych z wyspą jądrową (deweloperem projektów jest polska firma OSGE – joint venture Orlenu i prywatnego Synthosu), co mogłoby przyczynić się do powstania nad Wisłą całego nowoczesnego przemysłu jądrowego, którego praktycznie nie mieliśmy. Ryzyko niedotrzymania parametrów technicznych instalacji musi być pokryte odpowiednią gwarancją i zapewnieniem usługi utrzymania przez GE Hitachi. 

Moce z SMR mogą być zarówno źródłem bilansującym na rynku energii, jak i wzmocnić moce dyspozycyjne, którymi PSE musi po prostu dysponować po wyłączeniu elektrowni węglowych, by uniknąć blackoutów wywołanych niewystarczającą inercją systemu energetycznego (pisałem o tym w „Rzeczpospolitej” w maju). Ryzyko przychodów SMR musi być zmitygowane zarówno w oparciu o mechanizm kontraktów różnicowych CfD (pierwsza notyfikacja Komisji Europejskiej dla tego mechanizmu przewidywana jest jeszcze w tym roku) jak i poprzez kontrakty długoterminowe PPA z odbiorcami energii, którzy potrzebują stabilnych i przewidywalnych dostaw zielonej energii w długim czasie w akceptowalnej cenie.  Tylko wtedy inwestorzy zdecydują się na inwestycje w naszym kraju zapewniające polskiej gospodarce tak istotną innowacyjność i modernizację.

Reklama
Reklama

Bez SMR w Polsce nie powstaną wielkie centra obliczeniowe

Zaryzykuję twierdzenie, że bez SMR w Polsce nie powstaną wielkoskalowe centra obliczeniowe gigantów technologicznych. Pozbawimy się też możliwości rozwoju ich rodzimych deweloperów. Odpowiednio ustrukturyzowany model finansowy z mitygacją ryzyk projektowych poprzez strukturę zabezpieczeń jest warunkiem sine qua non pozyskania finansowania komercyjnego. Jest to szczególnie istotne, gdyż takie finansowanie nie obciąży długu publicznego (a sytuacja polskich finansów publicznych jest bardzo napięta).

OSGE jako deweloper projektu będzie zmuszony pozyskać inwestorów kapitałowych, uda się to wtedy, gdy transakcja będzie opłacalna, a ryzyka adekwatnie pokryte. Taka z pewnością będzie, gdyż koszty inwestycyjne wydają się wymagać wsparcia poprzez kontrakty różnicowe na poziomie niższym, niż mają wiatraki na morzu, przy zbliżonym (czyli bardzo niskim) poziomie kosztów operacyjnych.

Ciekawostką jest też to, że szczególnie w polskich warunkach ciepło odpadowe z SMR może być zagospodarowane i przyczynić się do dekarbonizacji polskiego ciepłownictwa, nadal w większości opartego na węglu. Odpowiednie projekty badawczo-rozwojowe w tym zakresie są przygotowywane.

Polski nie stać na przeczekanie problemów i odwlekanie ich rozwiązań. Jesteśmy w trakcie wielkiego wyścigu z czasem. Dysponujemy olbrzymim kapitałem ludzkim i przedsiębiorczym, mamy także świetne położenie w centrum Europy oraz doskonałe połączenia komunikacyjne i logistyczne na Starym Kontynencie. Bez działań, decyzji, reform – szczególnie w obszarze energii, prawa, innowacji i deregulacji – zostaniemy w tyle, na zapleczu logistycznym Europy. Z pewnością nie będziemy motorem wzrostu, gdyż potencjał wzrostowy już wykorzystaliśmy i skonsumowaliśmy.

Nowy impuls rozwojowy może przynieść tylko gospodarka oparta na kompetencjach, kapitale technologicznym i relatywnie taniej, zielonej energii. Politycy muszą być w stanie umożliwić Polakom realizację ich ambicji, powinni wykazać się odwagą. Czy to są wielkie oczekiwania?

Reklama
Reklama

Okres powyborczy skłania do wielu refleksji, z których jedna z ważniejszych dotyczy polityki gospodarczej, która poza niekonkluzywnymi sloganami praktycznie nie zaistniała w naszej debacie publicznej. Czyni to z Polski ewenement na skalę europejską. O ile w czasie pamiętnej transformacji systemowej lat 1989-1990 temat reform gospodarczych słusznie zdominował ówczesną dyskusję publiczną, a same reformy były uchwalane przez parlament niemal jednogłośnie (wspierali je i dawni komuniści, i sam Jarosław Kaczyński!), o tyle dzisiaj liderzy politycznego mainstreamu i ich olbrzymia część reprezentująca nas w parlamencie nie zawracają sobie głowy tym, jaki powinniśmy mieć model gospodarczy, który wspierałby konkurencyjność naszych firm, zwiększał stopę oszczędności, a tym samym inwestycje.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: KPO jest sukcesem. Nic tego nie zmieni
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Dziękuję Karolowi Nawrockiemu za euro
Opinie Ekonomiczne
Marek Kowalski, FPP: Domański na czwórkę. Na zachętę. Na wyższe oceny na ministerialnym świadectwie trzeba jeszcze trochę popracować
Opinie Ekonomiczne
Jacek Bartkiewicz: Listy zastawne to potężny impuls dla całej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Optymalna wielkość rządu
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama