Okres powyborczy skłania do wielu refleksji, z których jedna z ważniejszych dotyczy polityki gospodarczej, która poza niekonkluzywnymi sloganami praktycznie nie zaistniała w naszej debacie publicznej. Czyni to z Polski ewenement na skalę europejską. O ile w czasie pamiętnej transformacji systemowej lat 1989-1990 temat reform gospodarczych słusznie zdominował ówczesną dyskusję publiczną, a same reformy były uchwalane przez parlament niemal jednogłośnie (wspierali je i dawni komuniści, i sam Jarosław Kaczyński!), o tyle dzisiaj liderzy politycznego mainstreamu i ich olbrzymia część reprezentująca nas w parlamencie nie zawracają sobie głowy tym, jaki powinniśmy mieć model gospodarczy, który wspierałby konkurencyjność naszych firm, zwiększał stopę oszczędności, a tym samym inwestycje.
Wedle byłego premiera Mateusza Morawieckiego już w 2022 r. miały one wzrosnąć do 25 proc. PKB, a tymczasem ustabilizowały się na poziomie sporo poniżej 18 proc. – jednym z najniższych w UE – i ani myślą drgnąć. A bez inwestycji nie będziemy się rozwijać, będziemy tracić konkurencyjność, nowoczesne branże o wysokiej wartości dodanej w łańcuchu tworzenia wartości będą nas omijać szerokim łukiem. Zamiast gonić mityczny Zachód, będziemy tracić do niego dystans, nie wspominając o nawiązaniu jakiejkolwiek konkurencji z oddalającą się od reszty świata Azją Płd.-Wschodnią.
Polska w 2024 r. obsunęła się aż o 11 miejsc w rankingu najbardziej konkurencyjnych gospodarek świata. To prawdziwa katastrofa wizerunkowa
Gdzie jest strategia gospodarcza?
Niestety zaczynamy tracić dystans już dzisiaj, co jest przykrą konstatacją dla kraju, który po 1989 r. rozwijał się modelowo i stanowił punkt odniesienia dla wielu reformujących się gospodarek świata. Nie przesłoni tego żadna propaganda rządu, który chwali się, że jesteśmy 20. co do wielkości gospodarką świata i rozwijamy się najszybciej w UE. Problemy naszego modelu rozwojowego stają się bowiem coraz większe.
Opublikowany niedawno raport IMD Competitiveness pokazał, że Polska w 2024 r. obsunęła się aż o 11 miejsc w rankingu najbardziej konkurencyjnych gospodarek świata. To prawdziwa katastrofa wizerunkowa, która z pewnością przełoży się na decyzje inwestycyjne w naszym kraju. Przyczyną nie jest bynajmniej globalne spowolnienie ani sytuacja geopolityczna wokół Polski, ale błędna strategia gospodarcza, a właściwie jej brak (minister finansów zamiast ją stworzyć przyznał kiedyś zupełnie poważnie, że jedynym oficjalnym i nadal obowiązującym dokumentem rządowym jest Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju Morawieckiego, o której sam jej autor dawno zapomniał).