Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” stwierdził, że „źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia”, jakim jest Pegasus. Jednocześnie prezes PiS zapewniał, że w czasie kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku „żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały jakiejkolwiek roli”. 

Tymczasem badacze Citizen Lab z Kanady ustalili, że iPhone senatora KO Krzysztofa Brejzy został w 2019 r. zhakowany Pegasusem 33 razy. Niezależnie doniesienia te potwierdziła organizacja Amnesty International. Citizen Lab ustaliło też, że Pegasusa użyto przy próbach szpiegowania mecenasa Romana Giertycha oraz prokurator Ewa Wrzosek.

Czytaj więcej

Brejza: Kaczyński histeryzuje. Dziękuję mu za wywiad o Pegasusie

- Boi się pan Pegasusa? - zapytały w piątek Janusza Cieszyński dziennikarki „Wprost”. - Nie za bardzo. Zakładam, że jeżeli ktoś używałby wobec mnie takiego programu, to byłoby to legalne, za zgodą sądu i w takim trybie, jaki jest przewidziany w przepisach - odparł rządowy pełnomocnik ds. cyberbezpieczeństwa. Cieszyński zapewnił, że „nie ma żadnej wiedzy na temat działań operacyjnych prowadzonych wobec senatora Brejzy”. - On sam w jednym z programów nie był w stanie przedstawić twardych dowodów na to, że był inwigilowany przez polskie państwo - stwierdził.

Sekretarz stanu w KPRM ocenił, że cho informacje Citizen Lab „do tej pory się sprawdzały”, to „w nich także brakuje stuprocentowo pewnych dowodów”. - Ale ponieważ nie można ujawniać wiedzy operacyjnej, druga strona może formułować dowolne sugestie, a instytucje państwowe nie mają jak się bronić poza tym, że rzecznik ministra-koordynatora potwierdza, że wszystkie działania służb były zgodne z prawem - przekonywał Janusz Cieszyński.