Pracodawca odpowiada za VAT wtedy, gdy uczestniczył w oszustwie albo nie weryfikował należycie firmowych rozliczeń. Jeśli winny jest tylko pracownik, skarbówka może ściągnąć podatek od niego. Takie są wnioski z wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w polskiej sprawie.
– To trafne rozstrzygnięcie, powinno ukrócić działania skarbówki, która często idzie na łatwiznę i ściąga podatek od firmy, zamiast sprawdzić, kto faktycznie odpowiada za oszustwo – mówi doradca podatkowy Joanna Rudzka, właścicielka kancelarii doradztwa podatkowego.
Przekręty na stacji benzynowej
W sporze z fiskusem chodziło o fałszywe faktury. Wystawiała je przez ponad cztery lata kierowniczka stacji benzynowej. Jej pracownicy zbierali wyrzucone do kosza paragony. Na ich podstawie wystawiano zbiorcze faktury dla podmiotów, które odliczały z nich VAT. Stare paragony przechowywano w kotłowni.
Czytaj więcej
Fiskus nie powinien egzekwować podatku od przedsiębiorcy, jeśli puste faktury były wystawiane za jego plecami.
Skarbówka zorientowała się w całym procederze i nakazała spółce prowadzącej stację zapłacić wynikający z faktur podatek. Powołała się na art. 108 ustawy o VAT (który jest odpowiednikiem art. 203 dyrektywy 2006/112/WE). Z przepisu tego wynika, że wystawca faktury musi zapłacić wykazany w niej podatek. Fiskus uznał, że spółka nie dochowała w tej sprawie należytej staranności i jest odpowiedzialna za działania pracowników. Wskazał, że kierowniczka stacji była uprawniona do wystawiania faktur VAT poza informatycznym systemem fakturowania, bez konieczności uzyskania dodatkowej zgody swojego pracodawcy. Oznacza to, zdaniem skarbówki, że pracodawca nie dopełnił swoich obowiązków i nie wykrył oszustwa przez własne niedbalstwo.