Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku wydał bardzo ważny wyrok dla wszystkich podatników VAT. Wynika z niego, że skarbówka musi pohamować swoje zapędy w instrumentalnym stosowaniu tzw. sankcji VAT. I nie powinna sięgać po tę dotkliwą karę, która spędza sen z powiek niejednego przedsiębiorcy, w przypadku zwykłych pomyłek czy zaniedbań.
20 proc. górką...
W sprawie chodziło o dodatkowe 20 proc. zobowiązanie w VAT za wrzesień, listopad i grudzień 2018 r. Fiskus „ukarał” nim niemiecką spółkę, bo doszedł do przekonania, że nie złożyła poprawnych deklaracji. A nieprawidłowości miały wynikać z nieujęcia w nich dostaw udokumentowanych sześcioma fakturami o łącznej wartości na ponad 36 mln zł netto i blisko 8,4 mln zł VAT.
Urzędnicy co prawda przyznali, że spółka uregulowała zaległości podatkowe wynikające z stwierdzonych nieprawidłowości. Ale nie dopatrzył się w jej przypadku podstaw do odstąpienia od ustalenia dodatkowego zobowiązania na podstawie art. 112b ust. 3 pkt 1 ustawy o VAT.
Firma tłumaczyła się, że faktury wraz z dokumentami pozwalającymi na analizę sposobu ich rozliczenia dla celów VAT zostały przekazane wspierającemu ją w rozliczeniach podatkowych podmiotowi z opóźnieniem. Ale to nie przekonało fiskusa. Uznał, że wyjaśnienia spółki nie mogą stanowić usprawiedliwienia w wypełnianiu spoczywającego na niej obowiązku rzetelnego i terminowego deklarowania oraz wpłacania do budżetu państwa podatku. Nie tłumaczą też bezczynności w zakresie autokorekty złożonych już deklaracji VAT.
Urzędnicy obstawali przy tym, że podatniczka wprowadziła do obiegu faktury VAT dokumentujące sprzedaż. Ponadto regularnie i terminowo otrzymywała zapłaty od kontrahenta, a nie ujawniła tej sprzedaży w ewidencji i deklaracjach VAT. W konsekwencji zafałszowała wymiar zobowiązania podatkowego i nie zapłaciła podatku należnego państwu. A takie działanie, zdaniem fiskusa, posiada znamiona oszustwa podatkowego.