Przekonał się o tym Leszek B., lat 50, który ożenił się z 80-letnią sąsiadką i zajął opieką nad nią, a następnie po niej odziedziczył. Musi on zrekompensować wysiłek opiekunki, która wcześniej zajmowała się kobietą (później jego żoną).
Nie ma znaczenia, że umowa o spisanie testamentu, w której kobieta ta przekazywała opiekunce mieszkanie, była od początku nieważna. Musi zapłacić ponad 40 tys. zł na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu. [b]To piątkowy (21 sierpnia 2009 r.) wyrok warszawskiego Sądu Apelacyjnego (sygn. VI A Ca 395/08)[/b].
Wszyscy troje mieszkali w jednej kamienicy na warszawskim Mokotowie. Licząca wtedy ok. 80 lat Helena K. zawarła umowę z sąsiadką (pielęgniarką) o opiekę, a w zamian napisała testament przekazujący jej mieszkanie.
Po siedmiu latach regularnej opieki stosunki między paniami jednak się popsuły. Czy to namówiona przez Leszka B., czy sama z siebie ta starsza kobieta odwołała testament na rzecz opiekunki i wyszła za mąż za młodszego o 30 lat sąsiada, na którego rzecz sporządziła nowy testament. To właśnie mężowi przypadło mieszkanie po jej śmierci (zmarła po dwóch latach od zamążpójścia).
Wcześniej zrezygnowała z opieki sąsiadki, a jako przyczynę podawała,że kiedy była w szpitalu, opiekunka miała jakoby otruć jej psa i ukraść jakieś dokumenty.