Reklama

Michał Bieniak: System polskiego prawa został zrujnowany. I co teraz?

Na krótko przed zaprzysiężeniem Karola Nawrockiego trzeba postawić sobie pytanie, czy system polskiego prawa jeszcze istnieje, a jeżeli nie – to jaka powinna być rola prawników w wyjściu z tego kryzysu.

Publikacja: 03.08.2025 07:00

Michał Bieniak: System polskiego prawa został zrujnowany. I co teraz?

Foto: Adobe Stock

Mój nieżyjący promotor, prof. Witold Wołodkiewicz, publikował kiedyś w „Palestrze” serię tekstów pod zbiorczym tytułem „Czy prawo rzymskie przestało istnieć?”. Dzisiaj, na krótko przed zaprzysiężeniem Karola Nawrockiego, trzeba postawić sobie pytanie, czy system polskiego prawa jeszcze istnieje, a jeżeli nie – to jaka powinna być rola prawników w wyjściu z tego kryzysu.

Czytaj więcej

Karol Nawrocki zakończył prace nad strukturą kancelarii. Są dwa nowe nazwiska

Chyba już nikogo nie trzeba przekonywać, że system polskiego prawa został zrujnowany. Kluczowym problemem nie jest już w tej chwili spór o to, czy Trybunał Konstytucyjny został obsadzony prawidłowo (osobiście uważam, że nie został), czy o to, jaki jest status tzw. neosędziów. Problemem nie jest też, kto ponosi za to odpowiedzialność (wydaje się ona jednak dosyć oczywista).

W systemie prawa występują dwa rodzaje norm: pierwotne i wtórne

To, w jakim położeniu się znaleźliśmy, możemy zobrazować w świetle koncepcji H.L.A. Harta. Zakładała ona, że w systemie prawa występują dwa rodzaje norm: pierwotne i wtórne. Pierwotne to zwykłe nakazy i zakazy, które zwykliśmy identyfikować z normami prawa. Reguły uznania – w uproszczeniu – obejmują m.in. reguły tworzenia prawa i rozstrzygania sporów. Mają one w pewnym stopniu charakter hierarchiczny. Na przykładzie Polski można zobrazować to w ten sposób. Ustawa rozstrzyga, który minister i w jakim zakresie może wydać rozporządzenie. Konstytucja przyznaje Sejmowi, Senatowi oraz prezydentowi (w różnym zakresie) udział w stanowieniu nowych ustaw oraz procedurze zmiany konstytucji.

Czytaj więcej

Prof. Marcin Matczak: Dla mnie to podważalny prezydent
Reklama
Reklama

Cofając się w czasie, można szukać podobnych norm w poprzednich przepisach konstytucyjnych, aż dojdziemy do zerwania ciągłości prawnej państwa (w okolicach początków PRL lub okresie porozbiorowym). Uprawnienie pierwszego Sejmu Ustawodawczego musimy więc niejako przyjąć na wiarę. On pierwszy bowiem stworzył podstawy ustroju odzyskanego Państwa Polskiego.

Nieco podobnie jest ze strukturą sądownictwa. Trybunał Konstytucyjny jest uprawniony do rozstrzygania o konstytucyjności ustaw. Można uznać (zgodnie z koncepcją rozproszonej kontroli konstytucyjności ustaw), że prawo takie przysługuje również sądom powszechnym. Nawet jednak uznając koncepcję rozproszonej kontroli konstytucyjności ustaw, zawsze na końcu dojdziemy do takiego organu, którego kompetencję musimy przyjąć niejako na wiarę lub siłę jego autorytetu. Niezależnie od tego, jak niemądre rozstrzygnięcie wyda Trybunał Konstytucyjny, żaden inny organ państwowy nie ma prawa kontrolować jego poprawności. Może z wyjątkiem oczywistego wyjścia poza kompetencje. Niezależnie od tego, jak bardzo nie podobają nam się więc rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego lub Trybunału Konstytucyjnego, nie ma innego organu, który byłby władny je podważyć.

Czytaj więcej

Zaprzysiężenie Karola Nawrockiego bez przeszkód. Zamachu stanu nie będzie

Czy w Polsce istnieją jeszcze Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny?

Tyle teorii. Teraz spójrzmy, w jakim miejscu znaleźliśmy się dzisiaj. Na skutek działań rządu Prawa i Sprawiedliwości z lat 2015-2023 (przede wszystkim odmowa publikacji wyroków Trybunału Konstytucyjnego) znaleźliśmy się w sytuacji, w której każda ze stron politycznego sporu (dotyczy to nie tylko polityków, ale ich zwolenników) przestała uznawać rozstrzygnięcia niektórych sądów i sędziów. Przede wszystkim natomiast powstał problem, czy w ogóle istnieją faktycznie dwa spośród najważniejszych organów sądowniczych (Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny).

Tak zaburzony system jeszcze w miarę funkcjonuje w sprawach niepolitycznych na poziomie sądów rejonowych, okręgowych i apelacyjnych, chociaż i tutaj pojawiają się dysfunkcje, np. odmowy nadania klauzuli wykonalności prawomocnym orzeczeniom lub wydłużenie postępowań na skutek eliminowania neosędziów z orzekania System prawny całkowicie natomiast upadł na poziomie Sądu Najwyższego oraz Trybunału Konstytucyjnego.

„Wyroki sądów są kwestionowane po obu stronach politycznej barykady”

Jednocześnie na poziomie retoryki politycznej, ale też praktyki działania organów państwa, znaleźliśmy się w sytuacji, w której wyroki sądów są kwestionowane po obu stronach politycznej barykady, funkcjonariusze Straży Granicznej, Wojska Polskiego i Policji atakowani są przez jedną lub drugą stronę politycznego sporu, w zależności od czasu i potrzeb. Jednocześnie najwyższe władze państwowe nie udzielają im niezbędnego wsparcia, nie biorąc odpowiedzialności za swoje wcześniejsze decyzje. Na każdy sporny prawnie temat każda ze stron politycznego sporu jest też w stanie przedstawić opinie profesorskie o sprzecznych wnioskach.

Reklama
Reklama

Na każdy sporny prawnie temat każda ze stron politycznego sporu jest też w stanie przedstawić opinie profesorskie o sprzecznych wnioskach.

Michał Bieniak, adwokat

Można więc zaryzykować tezę, że prawo polskie przestało funkcjonować, a spór o wynik wyborów prezydenckich jest tego najlepszym przykładem. Niezależnie od tego, która ze stron wygrałaby te wybory, znaczna część społeczeństwa nie uznałaby (nie uznaje) ich wyniku.

Kryzys sądownictwa. Jaka powinna być rola środowisk prawniczych?

Skoro więc system przestał funkcjonować, powstaje pytanie, jak znaleźć wyjście z obecnej sytuacji i jaka powinna być rola środowisk prawniczych w obecnej sytuacji. Przede wszystkim ustalmy jedno. Od miesięcy powtarzam w kolejnych publikacjach, iż prawnicy nie rozstrzygną już istniejącego sporu. Każda opinia prawna zostanie skontrowana inną opinią prawną, pochodzącą z drugiej strony prawniczej barykady. Oczywiście mogę (podobnie jak moi koledzy) mieć swoje prywatne zdanie o zasadności niektórych z tych opinii, jednak nie przebije się ono przez istniejące bańki medialne i społeczne.

Musimy więc zdać sobie ostatecznie sprawę z tego, że sporu tego nie rozwiążą prawnicy. Takie złudzenia można było mieć w roku 2016, ale już nie dzisiaj, blisko 10 lat później.

Musimy zdać sobie sprawę z tego, że nie ma powrotu do stanu sprzed 2015 roku. Jest zbyt wielu neosędziów, których odsunięcie od orzekania oznaczałoby ostateczne załamanie systemu wymiaru sprawiedliwości

Michał Bieniak

Musimy zdać sobie również sprawę z tego, że nie ma powrotu do stanu sprzed 2015 roku. Jest zbyt wielu neosędziów, których odsunięcie od orzekania oznaczałoby ostateczne załamanie systemu wymiaru sprawiedliwości. Zbyt nisko upadł też autorytet Sądu Najwyższego, a przede wszystkim Trybunału Konstytucyjnego, aby – bez politycznego kompromisu i gruntownej ich przebudowy (również personalnej) – odzyskały one swój autorytet.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Czystki i podwyżki mają poprawić sytuację w sądownictwie

Dwa sposoby zablokowania anarchizacji prawa

Zablokowanie powstającej anarchizacji prawa i całego systemu społeczno-politycznego jest dzisiaj możliwe tylko na jeden z dwóch sposobów. Pierwszym jest wprowadzenie ustroju autorytarnego i odbudowa autorytetu państwa poprzez użycie nagiej siły, podbudowanej pewnym przekazem społeczno-politycznym (prawdopodobnie o podłożu narodowym lub konserwatywnym). Drugim, uzyskanie politycznego kompromisu oraz stworzenie nowych konstrukcji prawnych, włącznie z reformą konstytucyjną.

Czytaj więcej

Ewa Szadkowska: Waldemar Żurek niczym drwal

Jeżeli więc chcemy uniknąć pierwszego rozwiązania, rolą prawników powinno być poszukiwanie nowych rozwiązań, które w przyszłości wzmocnią demokrację i trójpodział władz na tyle, aby ponowny atak na nie był trudniejszy. Tak aby ponownie nie okazało się, że po ośmiu latach nieprzygotowane są propozycje zmian ustawodawczych. Sami prawnicy nie przywrócą natomiast autorytetu sądów i prawa, więc pozostaje nam praca organiczna i poszukiwanie kompromisów. Na pewno dla wielu mniej atrakcyjne, aniżeli kariera medialna.

Inaczej bowiem, za kilka lat, albo znajdziemy się w sytuacji państwa autorytarnego, albo jadąc do sądu, niczym Pawlak w kultowej filmowej scenie, będziemy musieli brać dwa granaty, bo „sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”.

Reklama
Reklama

dr Michał Bieniak, adwokat, redaktor naczelny „Palestry. Pisma Adwokatury Polskiej”, członek Naczelnej Rady Adwokackiej.

Tekst wyraża prywatne opinie autora

Mój nieżyjący promotor, prof. Witold Wołodkiewicz, publikował kiedyś w „Palestrze” serię tekstów pod zbiorczym tytułem „Czy prawo rzymskie przestało istnieć?”. Dzisiaj, na krótko przed zaprzysiężeniem Karola Nawrockiego, trzeba postawić sobie pytanie, czy system polskiego prawa jeszcze istnieje, a jeżeli nie – to jaka powinna być rola prawników w wyjściu z tego kryzysu.

Chyba już nikogo nie trzeba przekonywać, że system polskiego prawa został zrujnowany. Kluczowym problemem nie jest już w tej chwili spór o to, czy Trybunał Konstytucyjny został obsadzony prawidłowo (osobiście uważam, że nie został), czy o to, jaki jest status tzw. neosędziów. Problemem nie jest też, kto ponosi za to odpowiedzialność (wydaje się ona jednak dosyć oczywista).

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Waldemar Żurek niczym drwal
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Zwykły zakaz bezpłatnych staży już nie wystarczy
Opinie Prawne
Katarzyna Wójcik: Alimenty to nie prezent
Opinie Prawne
Krzysztof A. Kowalczyk: Składka jak demokracja socjalistyczna
Opinie Prawne
Piotr Mgłosiek: Minister sprawiedliwości powiększa bezprawie w sądach
Reklama
Reklama