Dariusz Adamski: Frankowe prawo Katza

Chyba tylko banki mogła zaskoczyć opinia Rzecznika Generalnego Trybunału Sprawiedliwości UE Collinsa w sprawie (C-520/21) mającej duże znaczenie dla dziesiątek tysięcy sądowych sporów frankowych.

Publikacja: 16.02.2023 15:10

Dariusz Adamski: Frankowe prawo Katza

Foto: Adobe Stock

Z trzech powodów nie powinno dziwić, że wykluczyła ona prawo banku do dochodzenia od konsumentów wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału, kiedy sąd stwierdza nieważność umowy kredytowej ze względu na abuzywność jej postanowień. Z tych samych powodów można założyć, że za kilka miesięcy analogicznie do sprawy podejdzie skład orzekający.

Po pierwsze, przyznanie bankowi prawa do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału prowadziłoby do reaktywacji skutków upadającej umowy. Umowa ta byłaby co prawda nieważna, ale mimo to doszłoby do takich konsekwencji, jakby nadal wiązała strony. Wynagrodzenie banku kłóciłoby się tym samym z wielokrotnie powtarzanym przez TSUE wymogiem przywrócenia sytuacji, w jakiej znajdowałby się konsument w przypadku braku nieuczciwego warunku umownego oraz z zakazem czerpania przez przedsiębiorcę korzyści z jego bezprawnego działania.

Czytaj więcej

TSUE wydał opinię w sprawie kredytów frankowych. Sądny dzień dla banków?

Po drugie, pozbawienie przedsiębiorcy naruszającego prawa konsumentów wynagrodzenia stanowi sankcję, której dopuszczalność w prawie UE ugruntowało orzecznictwo TSUE (np. sprawa C-395/21, D.V.).

Po trzecie, jak w trakcie rozprawy przed TSUE podkreślał Przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski, potwierdzenie przez sąd rozstrzygający sprawę opinii Rzecznika Generalnego może pociągnąć za sobą kolosalne negatywne konsekwencje systemowe dla polskiego rynku finansowego. Ale działania zaradcze podjąć powinien ustawodawca, nie sądy. Sądy – nawet ten luksemburski – rozstrzygają pojedyncze sprawy.

Jeśli więc w najbliższych miesiącach przez polski sektor bankowy przewali się niszczycielska fala spowodowana kredytami frankowymi, nastąpi to nie z powodu niezaakceptowania przez TSUE dość karykaturalnego pomysłu wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. Jedynym tego powodem będzie niezdolność polskich władz do wprowadzenia prawidłowego systemowego rozwiązania problemu, czyli wydania zgodnej z wymogami unijnej dyrektywy konsumenckiej ustawy przywracającej równowagę między stronami umów zawierających problematyczne klauzule kursowe.

Potwierdzeniem niech będzie fakt, że służące temu przepisy węgierskie z roku 2014 nigdy nie były kwestionowane przez TSUE, mimo prób podejmowanych przez niektórych kredytobiorców.

Węgierskie uregulowania sprowadziły się do stwierdzenia nieważności problematycznych klauzul kursowych i wprowadzenia w ich miejsce kursu wymiany banku centralnego – tak wobec przeszłych rozliczeń, jak i przyszłych. Ponieważ w wyrokach wydanych po uchwaleniu tej ustawy TSUE zastrzegał, że reguły krajowe dotyczące tej kwestii powinny być dyspozytywne, czyli nie mogą zostać zastosowane wbrew woli jednej ze stron (np. sprawa C‑26/13, Kásler and Káslerné Rábai), powinny one wiązać konsumentów tylko wówczas, gdy nie sprzeciwią się oni zgodnej z ustawą propozycji przedstawionej im przez bank. Odmawiając jednak wyrażenia zgody, musieliby się liczyć z innym niż obecnie podejściem sądów, ponieważ w takiej sytuacji to kredytobiorca odrzuciłby ofertę banku przywracającą równowagę między stronami.

Dotychczas, zamiast wydać krótką ustawę rozwiązującą problem kredytów frankowych kosztem zaledwie kilku miliardów złotych, polskie władze zajęte były drenowaniem na różne sposoby sektora bankowego – od podatku bankowego po wakacje kredytowe. Z kolei banki, zamiast za nią lobbować, poszły w kierunku eskalacji sporów sądowych. Ich wiara w zmianę linii orzeczniczej nie była całkowicie nieracjonalna, ponieważ podejście polskich sądów rozstrzygających spory frankowe jest zdecydowanie bardziej prokonsumenckie niż w innych państwach UE. Taktyka oparta na pozywaniu klientów za bezumowne korzystanie z kapitału nie mogła jednak przybliżyć banków do tego celu, a lepszych pomysłów na strategię prowadzenia sporów sądowych zabrakło.

Czytaj więcej

Wynagrodzenie za kapitał frankowy – jest ważny wyrok

Teraz zostaje mieć nadzieję, że wreszcie Sejm i lobby bankowe zastosują się do prawa Katza, zgodnie z którym ludzie i narody zaczną działać racjonalnie, kiedy wyczerpią wszystkie inne możliwości. Jeśli posłowie nadal będą z założonymi rękami przyglądać się porażkom banków w sądowych sporach frankowych, jeśli nie dojdzie do ustawowego rozwiązania problemu niszczącego sektor bankowy i paraliżującego sądy, rzeczywiście spodziewać się należy zapaści sektora finansowego, przed którą tak trafnie na rozprawie w Luksemburgu przestrzegał Przewodniczący KNF.

Autor: prof. dr hab. Dariusz Adamski, Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytet Wrocławski

Z trzech powodów nie powinno dziwić, że wykluczyła ona prawo banku do dochodzenia od konsumentów wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału, kiedy sąd stwierdza nieważność umowy kredytowej ze względu na abuzywność jej postanowień. Z tych samych powodów można założyć, że za kilka miesięcy analogicznie do sprawy podejdzie skład orzekający.

Po pierwsze, przyznanie bankowi prawa do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału prowadziłoby do reaktywacji skutków upadającej umowy. Umowa ta byłaby co prawda nieważna, ale mimo to doszłoby do takich konsekwencji, jakby nadal wiązała strony. Wynagrodzenie banku kłóciłoby się tym samym z wielokrotnie powtarzanym przez TSUE wymogiem przywrócenia sytuacji, w jakiej znajdowałby się konsument w przypadku braku nieuczciwego warunku umownego oraz z zakazem czerpania przez przedsiębiorcę korzyści z jego bezprawnego działania.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?